Jako że obudziłam się zwyczajnie zmęczona, a przy tym bolało mnie co nieco, postanowiłam nieco wrzucić na luz. Za ścieżkę wezmę się w poniedziałek, a za foliak - może jak przyjedzie eM. Sama nie dam sobie z tym rady. Zatem jak nie na ten sezon, będzie na przyszły. Mimo to spędziłam w ogrodzie przy pracy prawie 5 godzin. Jakoś nie umiem usiedzieć. No i znowu jestem zmęczona.
Przed wszystkim dziś wybrałam się do Ani - akl62 po obiecaną kalinę wonną. Ale wróciłam dodatkowo z różową serduszką (dochodzi do siebie posadzona i podlana), mahonią
która rosła z hoście. A oprócz tego coś, czego nazwy obie nie znałyśmy. Wyjątkowo wdzieczny kwiat
Aniu (nie)dziękuje
Miałam zatem znowu sadzenie. Dodatkowo do ziemi trafiła także róża White Cover, a do donic - 3 kolejne fuksje i 2 datury. Fioletowa niestety nie dotrwała do wiosny. Na szczęście mam sadzonkę. Oby ona przetrwała...
Powbijałam także płotki ogradzające rabatę z liliowcami oraz hostami i żuwakami, bo inaczej Okuś by je kompletnie zadeptał

Teraz mają szansę
A w domu zakwitł skrętnik Matthew
skrzydłokwiat
A na zakupach do koszyka wpadła mi miniaturowa glosynia
Miałam nadzieję, że popada, ale tylko postraszyło. Trochę zatem podlałam... A w ogrodzie coraz bardziej kolorowo.
Wiśnia jest moja, forsycja sąsiada, ale widok śliczny
A tak wygląda obecnie rabata pod kuchennym oknem. Ta na którą najczęściej patrzę
Dziękuję Wam za cierpliwość i za to, że nadal mnie odwiedzacie

Jeszcze trochę i się wyrobię

Mam nadzieję
