sadzonki w pierwszym etapie zraszałem zależnie od wysuszenia wierzchniej warstwy podłoża kilka razy w tygodniu. Wysadzone zostały 1 listopada, pod koniec grudnia już wiedziałem, że mają korzonki, a przesadzałem do doniczek w pierwszej połowie stycznia. Od tego czasu podlewam bezpośrednio do gruntu ale nie dużo żeby nie było mokro. Dodaję tez nawóz NPK 13-40-13. I tu też zależnie od stopnia wyschnięcia podłoża. W sumie od przesadzenia te pierwsze (przesadzałem chyba 1 lub 2 stycznia) było to mniej więcej raz w tygodniu.
Tomku, czy uważasz, że wiosną można spróbować je rozmnożyć z sadzonek? Czytałam, że wiosna to dobry moment na sadzonkowanie, bo roślina się budzi do życia i ukorzenianie to nie problem. Chyba nie mam nic do stracenia, nie? O ile do tego czasu moje goździki nadal będą żyć i uda mi się z nich poucinać sensowne pędy.
Z pewnością wiosenne powinny się lepiej ukorzenić niż jesienne. Jeżeli masz wątpliwości, że dorosłe rośliny uchowają Ci się jeszcze przez miesiąc nie zastanawiałbym się i porobił sadzonki nawet teraz.
Moje ostatnie zeszłoroczne rośliny w ilości 3 sztuk mają na tyle dużo materiału do sadzonkowania, że spokojnie zapełniłbym całą paletodoniczkę, ale mam już na tyle dużo ukorzenionych sadzonek, że sobie daruję.
Sadzonki jest w sumie bardzo łatwo przygotować, gdzieś na youtubie znalazłem filmiki. Wyraźnie zaznaczone w opisach sadzonkowania jest, że ziemia musi być pulchna, nie ubita, a sadzonki wkłada się dość płytko.
Tomku masz piękne sadzonki. Moje zostały w gruncie. Teraz jak śnieg stopniał, to widzę, że są ładne zielone, tylko trochę przypłaszczone przez byłą okrywę śniegu. Tak teraz pomyślałam, czy nie warto byłoby uszczknąć kilka sadzonek i przynieść do domu, bo mnie ich niewiele, a byłaby okazja rozmnożyć. Tylko pytanie, czy nie doznają szoku termicznego?
Też mam część rosnących w ogrodzie. Dziwne, że te żyją i mają się dobrze, a te w domu pozdychały.
Osobiście bym uważał z tym sadzonkowaniem roślin z ogrodu teraz. Poczekałbym raczej do wiosny na unormowanie się temperatur.
Ja sadzonkowałem głównie dlatego, że chcę je uprawiać w donicach. Te co są w ogrodzie niech sobie same rosną w ogrodzie.
Miałam w domu torebkę starych nasion goździków (termin ważności 2008r. ) ale postanowiłam spróbować. Potrzymałam na mokrym waciku kosmetycznym i jak zauważyłam, że coś jakby pęka, posiałam. I wzeszły . A kiedyś tam jak kupiłam i posiałam to nie wschodziły. Dobrze, że torebeczka zapodziała się na dnie szuflady .
Ja też posiałam, w dwóch turach. Drugą jakiś tydzień temu i już są wschody. Te zimowane mają zielone końcówki, przy ziemi są uschnięte. Ale od zawsze tak wyglądają więc się za bardzo nie martwię,. Miałam zrobić sadzonki, ale boję się, że się nie ukorzenią te mizeroty...
Tu moje popikowane sieweczki. Mało ich jest, bo nasion było mało i stare - termin ważności minął w 2008r. Ale podkiełkowałam na waciku i zawsze trochę jest.
O, jakie fajne Moje mają długie łodyżki, jak je będę przenosić do osobnych doniczek, to głębiej posadzę. Te siane pózniej szybciej rosną od kilka tygodni straszych kolegów. Wniosek? Nie ma potrzeby spieszyć się z sianiem. Zmoderowano, usunięto wpis offtopic./Iwona
Moje też się strasznie wyciągnęły przez ten brak słońca, ale już mają spore listki właściwe, więc też przy pikowaniu wsadzę je głębiej. Mam nadzieję, że im to nie zaszkodzi.
Jak Wasze sadzonki? Ze styczniowo/lutowego siewu niewiele pożytku. Wykiełkowały ale większość padła. Na początku marca zrobiłam dosiewkę i to był dobry pomysł - siewki o niebo mocniejsze, już popikowane. I oczywiście większe niż te siane wcześniej.
Zdecydowałam się wreszcie rozmnożyć goździka zimowanego na zimnym parapecie. Na razie trudno ocenić efekty. Natomiast roślina, z której pobrałam sadzonki wyraźnie pozytywnie zareagowała na te zabiegi, bo łodygi zrobiły się grubsze i mężniejsze
Dawno dawno temu, gdy byłem mały, mama raz posiała takie goździki, tyle że pojedyncze. Pamiętam jak zimowały w skrzynce z pelargoniami, ale jaki był tego rezultat to już nie. One się lubią czasem same wysiać, więc jeśli dacie im możliwość to same się sobą zajmą.
(po tych wspominkach znowu nie wierzę, że "jestem tak stary"... )