W zeszły weekend zabrałam się za odświeżanie moich juk sztuk 3. Pierwsza lat ok 23-25 160cm, następne młodsze lat 12 i ok 8 i mniejsze.
Pociełam. Trzy piuropusze do słoików z wodą, pociełam trzonki-zostawiłam 4 zalane z góry woskiem, dół do słoika wody na ok 3-5 cm, i z tych dwóch młodszych pozostawiłam kikuty w swoich doniczkach zalane woskiem z góry i wywiozłam na działkę.
I mam teraz problem, bo o ile pogoda w zeszłym tyg była umiarkowana, raczej chłodnawa to było ok, ale kiedy teraz w weekend się zrobiło już dosyć ciepło i słonecznie to woda w tych słoikach zaczeła też się ocieplać. Dodam, że stoją one na oknie wschodnim bo takie tylko mam i słońce mam od samiutkiego rana do 11.30. Zauważyłam tą ciepłą wodę wczoraj wieczorem, kiedy po tyg. zmieniałam ją. Trzonki musiałam przyciąć bo zaczęły brązowieć, chyba zrobiłam dobrze. I dziś już ta woda jest tez ciepła. Obawiam się, że to może zaszkodzić piuropuszom i trzonkom, a już zauważyłam malutkie zielone "oczka" na trzonkach, jakby zalążki nowych liści, które wyrosną, jak i mniejsze "oczka" w części korzennej.
I co zrobić, zmieniać codziennie im tą wodę tuż po zajściu z okna słońca, czy zdecydować się na wsadzenie do ziemi, ale czy użyć ukorzeniacza? Czy przed wsadzeniem osuszyć trochę część dolną?
I jeszcze jedno pytanie. Czy donica powinna być wysoka, czy może być raczej niższa ok 15 cm a średnicy 35?abym mogła tam wsadzić kilka sztuk? I czy użyć kermazytu, w jakich proporcjach i w jakiej jolejności, i czy czymś uzdatnić wodę do podlewania.
Wiem wiem, podlewa się rzadko ( zdażało się ze podlewałam raz na 1-1,5 miesiąca, po ok 1,5 litra).
Będę wdzięczna za wszelkie porady.





na 3 i 4 widać te zielone oczka
