Błogosławiony kto wymyślił wolne weekendy! W te dwa dni odżywam...
Dziewczyny to masakra wielka jakaś! W pracy mamy akcję "mobbing". Byle przetrwać jakoś te trzy miesiące, zanim nasz pomylony p.o. zostanie zastąpiony przez stałego.
Poza tym pomału zapadam w sen zimowy, bo ja z tych, którym zimą funkcje życiowe ograniczają się do minimum. Padam na pysk o 21.oo (czyli tuż po tym jak wrócę z pracy i zjem "obiad"). Dziś nawet na chwilę wpadłam na ogród, ale wierzcie mi - skrzydła opadają. Nie kwitnie już prawie nic, poza B.Bride (przeżywa drugą młodość czy jak...) i tzw. marcinkami czyli astrami nowo coś tam. Ostatnie trzy róże ścięłam do wazonu - Fisherman's Friend, Leonardo da Vinci i Nahemę. To też działa depresyjnie...
Margo2, na szczęście to tylko p.o. Ale chyba wychodzi z założenia, że skoro krótko będzie szefował - będą to bardzo intensywne rządy...
Sangwinaria, witaj!
Robaczku, odwiedzałam Twój wątek w międzyczasie. Widziałam mnóstwo zmian... I ciągle jeszcze lato... Chętnie bym pokazała jesień w moim ogrodzie, ale nie ma czego fotografować
Sweety z manewrami to już chyba teraz do wiosny poczekam...
Shirallciu, jak Ci tam w szkole? Twoja działeczka też ciągle atrakcyjna, a zakupy różane imponujące!