Aniu, próbowałam z astrami i marcinkami. Mam kilka ale nie za bardzo chcą u mnie rosnąć. Za mało słonka i jeszcze się nie rozwinęły.
Kilka posadziłam do donic, bo mają takie brzydkie te łodygi, mączniakowate. Niestety w donicach słabo urosły i chyba się z nimi pożegnam na zawsze.
Czekam na liście trzmieliny oskrzydlonej, ta to dopiero ma amarantowy, jesienny kolor, cudo.
Dzięki za życzonka, ja też życzę zdrówka.
Moniu, to Twój M dostaje przydomek "Prymulek".

Będziemy wiedziały o kogo chodzi.
Ale anegdotka rewelacyjna.

Dawno się tak nie uśmiałam.
Manenka, ja też.
Gosiu, a ja się znam. I to może lepiej niż mój M, bo on ma głowę do "wyższych" spraw.

generalnie podział jest, ale beze mnie śróbkowkręta nie znajdzie.

A na kwiatach zaczyna się znać, bo za duzo o tym gadam i siłą rzeczy mu zostaje w głowie. Ten pomysł z tujami to jego i teraz biega i podlewa. Cieszę się bardzo i gadam do nich, (do tuj), żeby nie uschły, zeby mu nie podcięły ogrodniczych skrzydeł.
I zaczyna mówić o tym co zrobimy w ogrodzie w przyszłym sezonie czyli jest sukces wychowawczy.
Kasiu,
Monia, dzięki za zaproszenie, ale aż tak zdrowa nie jestem. Ruszyłam się z łóżka, bo przecież obowiązki, ale na dobrą sprawę powinnam leżeć. Zakaszlałabym całe towarzystwo.
Jeszcze chyba prądkuję i lepiej w ciepełku. Będą inne okazje do spotkania.
Kasiu, bardzo mi miło, ale gdybym Was pozarażała nie myślałybyście o mnie tak ciepło.
