Początkowo Aussie rósł nienajgorzej, ale słabo się zapylał. Obok rósł Brutus, który okazało się,
że ma bardzo dużo pyłku, więc je skrzyżowałam.
16 lipca kwiat Aussie zapyliłam pyłkiem Brutusa, a owoce zerwałam dwa miesiące później - 17 września.
Pomidory obydwa są czerwone i obydwa duże, więc owoce nie będą inne. Aussie okazało się, że nie choruje,
Brutus w gruncie złapał zarazę, może dzieci oddziedziczą odporność, zobaczymy. W smaku dobre, jak rodzice.
Co śmieszniejsze, jak zapyliłam Aussie to potem zaczęły się zawiązywać owoce na krzaczku bez mojej pomocy.


Te plamki drobne na skórce to na skutek uszkodzeń mechanicznych.