Aguniu myślę, że wspaniale spędziłaś weekend.
U nas ostatnio pogoda mnie zadowala, gdyż nocą pada, w dzień słonecznie, ogrodu nie trzeba podlewać, tylko trawę wykosiłam i myk na grzybki, gdyż w końcu się pokazały, wprawdzie przeważnie tylko opieńki, ale bardzo je lubię marynowane.
Masz rację biały rozchodnik jest trudno osiągalny niestety, jeszcze nigdy go nie spotkałam w sklepie.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jolu dziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Czerwone rozchodniki ładnie mi rosną, te o pstrych liściach trochę podmarzły i jeszcze w pąkach, ale białego nie mam niestety dalej, gdyż Wandzia się pomyliła i ukopała mi różowego, a takich mam kilka w ogrodzie.
Zazdroszczę Ci białego, niech Ci zdrowo rośnie, może i do mnie się kiedyś szczęście uśmiechnie.
Wandziu kochana, rozchodnik od Ciebie zakwitł i okazał się być różowym.
Tak wygląda.
Marysiu rozchodniki oprócz tego, ze nie lubią mokrego podłoża, to także lubią ubogą, piaszczystą ziemię, może jej nawet nie lubią, ale dzięki temu rosną bardziej niskie i się nie wykładają.
Ja także mam jedną kępę takiego, który co roku się wykłada, tak mnie denerwuje, że nawet mu zdjęcia nie robię, ma za dobre stanowisko.
Elu tą chryzantemę wiśniowo bordową mam swoją, ale ona chyba późniejsza, gdyż także jeszcze nie kwitnie.
Ta miedziana od
Ulu jest cudna.
Zastanawiałam się dlaczego pozbywa się takich pięknych chryzantem, jak nam się rozrosną, to podzielimy się z
Ulą. 