"Grzebaniem w ziemi" zarazil mnie moj tesc. Mial piekna dzialke w Kamienczyku kolo Serocka.
Jezdzilismy tam z mezem na wakacje i widzac jak tesc skoro swit wychodzi na ogord i wraca poznym wieczorem- zaczelam chodzic za nim.Krok w krok.
Podpatrywalam, pytalam pomagalam.. wrociwszy do domu plakac mi sie chcialo bo mialam tylko balkon. Pozniej jednak musielismy sie przeprowadzic do innego miasta i szukajac mieszkania( do wynajecia niestety) szukalam czegos gdzie bedzie chocby metr na metr ziemi.
Udalo sie- moze nie tyle mieszkanie mi sie spodobalo jak sam fakt ze ma taras i malusi mikroskopijny wrecz skrawek ziemi.
Bylam w siodmym niebie!
Natychmiast z pomoca tesciowej wzielam sie za robote. Oczyszczanie rabatek, sprzatanie.
Oj szalalysmy od switu do nocy!
gdy tesciowa wyjechala rozmyslalam co by tu jezcze zrobic zeby powiekszyc sobie "szczescie". I wymyslilam. Wysepke.
a teraz troszke fotek- nie najpiekniejszych bo kwiatow malo jeszcze kwitlo- na dniach wrzuce nowe.
Tak wygladalo jak sie wprowadzilismy jesienia 2006









Wielu z tych roslinek wogole nie znalam z nazwy i upodoban.
Tu rok 2007 wczesna wiosna
Na poczatek powitanie jak nalezy z czapka w dloni i flaszka w drugiej- od najmlodszego milosnika zieleni





Prezent od tescia dwie borowki i dwie maliny- jedna borowka i jedna malina niestety mi padly..






Moj pierwszy krokusik

Tu przekopywalam mala lopateczka swoja wysepke - ziemia katastrofa- bryla- a jak popada to glina.


Moi mali pomocnicy- rozkruszali brylki ziemi i na bok odrzucali tyle trawy ile im sie udalo- oczywiscie wszystko z wlasnej inicjatywy:-)




Reszta fotek jutro bo padam ze zmeczenia.
Mam nadzieje ze was nie zanudzam- wiem ze to nic wielkiego ale dla mnie to bardzo wazny skrawek ziemi:-)
dobranoc!!!