Faktycznie wybujala nieco. Ja bym poszedl w dwoch kierunkach.
1. Zalezy ci na duzym kwiatku.
Wywalic z donicy usilowac posadzic drzewka blizej siebie, zaplesc pnie, czekac 2-4 lata az sie zespola, w tym czasie dbac.
Pieronowo klopotliwe, czasochlonne i jak nie masz wysokiego pomieszczenia nie do zaakceptowania.
2. Ukorzenic te badylki i posadzic od nowa gdzie chcesz. Na pniach pozostalych po ucieciu z czasem wyrosnä nowe piuropusze.
Ja ukorzeniam w sposob zwany u mnie w rodzinie "cukierek" W skrocie wygläda to tak, ze pod miejscem gdzie chce miec korzenie zawijam torebke foliowä, nad torebkä obieram z kory kawalek pienka, do torebki wsypuje substrat, zawiäzuje wszystko powyzej ciecia i czekam. Miesiäc, dwa, dopöki korzenie nie pojawiä sie przy sciankach torebki. Potem odcinam, sadze, i final. Stosuje to z powodzeniem u ficusa lyrata, beniamina, draceny i innych drewniejäcych. Nie udalo sie u szeflery, szkoda. Zrobilem rysunek czegos takiego, bardziej schemat bo plastyk ze mnie zaden

, ale kurde wkleic nie moge. Aha, jeszcze wazne, strzykawka z igla jest potrzebna, od czasu do czasu wstrzykuje do worka troche wody, coby nie wyschlo do cna