Przeczytałam i muszę przyznać, że relacja re-we-la-cyj-na. No, ale jak się naszego szefa nie pogoni

to nie napisze. A tu 7 lat minęło i echo

. Ja zdaję sobie sprawę, że nasze kaktusy rosną a my się nic nie starzejemy no ale 7 lat??? Wstyd!! Piękne zdjęcia, bez marudzenia Tomku, napisane lekko dla każdego odbiorcy w sposób ciekawy i wciagający.
Fajne przygody typu kapeć, pompa, sprzęglo. Wiem, wiem, pewnie wtedy było ku..

, chu..

ale po tylu latach to jedna z atrakcji tej wyprawy. Szkoda, że o tej dyskotece tak smętnie napisane

tylko tak sztywno łoooo głośno było, spać się nie dało

zamiast napisać, że były piękne tubylki, no ale trzeba to wybaczyć, w końcu kaktus najważniejszy. A kaktus z rana jak smietana

. Wreszcie moje fiolety

Lobivia cardenasiana, Lobivia tiegeliana ( aż musiałam napić się z wrażenia wina, bo na trzeźwo nie da się takich piękności oglądać

)
Następna Rebutia albopectinata cudo. Ja bym jeszcze dodała co tam jedliście smacznego

bo na tych talerzach nie widać dokładnie. I na koniec mogę tylko napisać zazdroszczę i życzę jeszcze wielu takich wypraw

oraz czekam na kolejne relacje, bo teraz już szybciutko pójdzie. Pisz, pisz, żeby nie wypaść z wprawy i bez marudzenia
