Kwiatek u mnie rósł po prostu co jakiś czas podlewany, ale od 2-3 miesięcy zaczął marnieć - usycha i odpada mu coraz więcej liści, choć ciągle jeszcze jest dość gęsty. Zaczyna schnąć zarówno od końcówek jak i od brzegów liści.
Prawda jest taka, że kompletnie się na kwiatkach nie znam, po kupnie (chyba 2 lata temu) przesadziłam go do większej doniczki do zwykłej ziemi i tyle.
Stoi na parapecie przy południowym oknie, ale od świata oddziela go jeszcze loggia więc na 100% nasłonecznienie nie jest aż tak narażony, może jednak wypadałoby go odstawić gdzieś dalej - nie wiem..
Stojące obok niego kwiatki mają się dobrze więc nie wydaje mi się, żeby był to jakiś pasożyt - może brak wilgoci? proszę o pomoc i daję zdjęcia (ps. wchodzący w plan ficus już nie jest tak okrutnie zakurzony




