Witam poniedziałkowo
W nocy i rano przeszło kilka burz, powiało i polało że w ogrodzie jest pogrom aż boję się iść do sprzątania.

Właściwie to większość róż do wycięcia, na pewno te wysokie które były pełne kwiatów, dobrze że tylko niektóre były nie przywiązane ale i tak kwiecia uzbiera się pewnie kilka koszy. Ale za to mam ogród podlany na parę dni, pod dębami tylko troszkę. Wietrzę dom i aż zimno mi się zrobiło, no przyjemny chłodek.
Odpowiem wszystkim, wybaczcie.
Nie wiem co mi w Pashminie nie leży ale jak do tej pory mnie nie zachwyciła. Ona nie rozkwita tylko zasycha w takim pół-rozkwicie.
Zdecydowanie wolę Jaqueline du Pre, te jej pręciki pełne uroku. Bo kolorystycznie są podobne więc kolor nie ma tu do rzeczy. Jak mi się do jesieni nie zmieni to pewnie ją oddam w dobre ręce.
Niestety Souveniry to bardzo delikatne róże i nie wszędzie się nadają, te kilka to w zasadzie kwitnące tylko raz. Dlatego postawiłam na terminatorki Geschwinda i podobne które będą stanowić zasłony dla Souvenirów. Jeszcze Geschwind nie do końca wybrany ale już dość trochę mam na liście.
Teraz co do ilości róż to są takie które mają zdecydowanie więcej tylko nie pokazują aż tak dużo na raz. A jakość i wielkość kwitnienia jest różna. Niektóre nówki kupione wiosną kwitną jakby rosły od paru lat a inne od zeszłego roku ledwo żyją.
A teraz ciekawostka, kto zgadnie z jakiej róży to jest kwiatek, dodam że ta róża normalnie rośnie wielka a kwiaty też ma dość spore.
Ten palec to mój wskazujący nie od jakiegoś olbrzyma.
