Jak amator zakłada trawnik i walczy z kretem..
Uśmiałam się z tych Waszych "akcji". Ja też kiedyś jedną wykonałam osobiście

Było tak: Kret kopał, kopał, spokoju nie dawał, brzęczki nie pamagały. Narobił mi drań jeden strasznych szkód a chciałam miec taki piękny zielony trawniczek.. I ktoś mi podpowiedział, ze do kopców trzeba zakopać kocie kupy. Kota nie mam więc mój teść zbierał te kocie kupy do reklamówki i jak już nazbierał to mi je podarował

Podziękowałam serdecznie, ubrałam rękawice, i z wielkim obrzydzeniem powtykałam te kupy do kopców kreta, lekko zasypałam, no i fajno.. poszłam spać, a na nastepny dzień do pracy. Szok przeżyłam wieczorem gdy doglądając mego pięknego trawnika zobaczyłam wszystkie te kupy na zewnątrz, a kopce rozgrzebane jeszcze bardziej, normalnie masakra, wtedy naprawde już mi się zrobiło niedobrze. Albo u mnie są jakieś mega krety, albo jakies inne dranie, no sami pomyślcie, kto wykopał kocie kupy? Działka ogrodzona, zwierząt brak.
W kazdym razie jeśli chcecie miec ładny trawnik to nie zakopujcie kocich kup, ani tłuczonego szkła (koleżanka mi teraz tak doradza, ale jej nie słucham). Kopce zbieram łopatą i ziemię rozsypuję, ciągle zamiast trawnika mam puste placki, więc trawy dosiewam tylko, no i czekam aż krety odpuszczą, chyba się kiedyś wyprowadzą???