Ja mam odmianę z której jestem absolutnie zadowolona.
Rośnie u mnie od co najmniej 2005 roku a nawet chyba wcześniej.
Przyrosty ma przyzwoite,ładnie wygląda i mimo Waszych psioczeń nie wyrzucę go za nic w świecie
Po dyskusji, dawno temu, na naszym forum przesadziłam go do aluminiowej balii ale uważam,że niepotrzebnie.
Trzymał się w ryzach bo to chyba taka odmiana nie wadząca nikomu Reynoutria japonica var. compacta f. elata
No ja także myślę, że za sadzenie takich rzeczy w naturalnym środowisku powinny być kary, jak za każdy ekspansywny egzot, bo w miejscu skąd go nakopałem, nad Odrą mógł się wziąć tylko i wyłącznie przyniesiony przez człowieka. Ktoś wyrzucił z ogrodu a to zaczęło rosnąć. Na szczęście jak mówiłem przez wiele lat ta kępa ma wymiary 3 na 2 metry i kompletnie się nie 'rozłazi' dalej mimo że ma ogrom miejsca. No ale jak ktoś sobie to w ogrodzie sadzi to czemu nie? Jeśli będzie w stanie ją w miarę opanować, w końcu ta roślina pierwotnie była sprowadzana do Europy do parków i ogrodów.
Tomek_MM pisze:No ja także myślę, że za sadzenie takich rzeczy w naturalnym środowisku powinny być kary, jak za każdy ekspansywny egzot, bo w miejscu skąd go nakopałem, nad Odrą mógł się wziąć tylko i wyłącznie przyniesiony przez człowieka. ...
Nie byłabym taka pewna. U mnie pojawił się w tym roku w takim miejscu, że zupełnie nie wiem skąd. Chyba tylko ptaki wysiały?
Kiedyś Maja w ogrodzie zachwalała rdest. Właściciel ogrodu tworzył z suchych badyli niesamowite kompozycje, czy rzeźby.
Rdestowiec wcale nie rozłazi się tak szybko.Jeśli komuś się podoba roślina ,to czemu ma nie posadzić u siebie w ogrodzie? Wystarczy przeznaczyć określone pole dla niego i wokół dać ogranicznik z grubej folii na głębokość 50-60 cm i jest ok
U mnie rośnie piękna kępa w takim ograniczniku, zasłania kibelek i nie rozłazi się poza wyznaczonym terenem.A z nasion?Nie zauważyłam siewek,ale dla większego bezpieczeństwa można obcinać kwiatostany.
Jeszcze jedna zaleta - przed sylwestrem obciąć suche badyle do ogniska- efekt dżwiękowy zamiast fajerwerków murowany,tylko żeby policja nie przyjeżdzała z zapytanie ,kto strzelał
KaRo pisze:Ja mam odmianę z której jestem absolutnie zadowolona.
Trzymał się w ryzach bo to chyba taka odmiana nie wadząca nikomu Reynoutria japonica var. compacta f. elata
KaRo taki z obawy dawno temu wyrzuciłam , zanim dowiedziałam się, że on nie jest ekspansywny.Teraz poszukuję bezskutecznie, bo uważam, że to piękna roślina do kompozycji z niskimi trawami
KaRo... nie podpuszczaj... to jednak zupełnie coś innego...
donna pisze:Rdestowiec wcale nie rozłazi się tak szybko.Jeśli komuś się podoba roślina ,to czemu ma nie posadzić u siebie w ogrodzie? Wystarczy przeznaczyć określone pole dla niego i wokół dać ogranicznik z grubej folii na głębokość 50-60 cm i jest ok
Ale fajnie, ze jest taki wątek! Ja też mam bliżej nie określone rośliny, jak wrócę do domu porobię zdjęcia. Szczególnie interesuje mnie jeden wynalazek, wygląda jak bambus rośnie w przerażającym tempie, za noc potrafi urosnąć kilkanaście cm. do tej pory nikt nie potrafił go zidentyfikować, jakieś cudo-judo
Ałla - na dramatyczne pytanie "co ja teraz zrobię" z rdestowcem, odpowiem: wykorzystaj gada! U nas w najbardziej wypasionej kwiaciarni sprzedawali pęczki ususzonych i pokolorowanych łodyg o długości ponad metra, jako ozdobne "suszone bukiety" - nie powiem, nawet ładnie to wyglądało. jak widzę w innym wątku, rdestowiec nadawałby się na rurki na gniazda dla pszczół-murarek...
Przypomina mi się też pewen program telewizyjny sprzed paru lat, w formie konkursu dawali tam kasę na założenie drobnego biznesu: jeden facet szukał dotacji na założenie sobie PLANTACJI owego świństwa, bo stwierdził że łodygi nadają się świetnie do wyrobu kijków do szczotek, ozdób z "bambusa" oraz ... fletów, i twierdził ze jeden taki flet kosztyje 3 tys pln. Dotacji nie dostał, przypuszczam że jury chwast znało i zastanowiło się, po co mu forsa, skoro w przyrodzie owego surowca aż za dużo (bo to świństwo plenne jest), cyknąłby facet 3-4 takie instrumenty muzyczne i już pieniądze są...
A ogólna myśl jest taka: zgodnie z ogrodniczym "prawem Murphy'ego" jeśli jakaś roślina jest pożądana w ogrodzie i nam na niej zależy, to rośnie kiepsko i ginie, zabija ją byle przymrozek czy chwila suszy, podczas gdy te niechciane chwaściory właśnie rosną jak wściekłe. Więc jeśli zaczniesz wmawiac rdestowcowi, że jest pożyteczny, to złośliwiec sam wyginie... Sprawdzam to u siebie na mleczu: od kiedy okazało się że gnojówka z mleczy jest naprawdę nieocenioną rzeczą, mlecz rośnie u nas mniej chętnie. teraz szukam jakiegoś pomysłu na pożytek z podagrycznika.........
Witam,
czy mógłby ktoś podpowiedzieć nazwę tej oto rośliny? Łodygi ma o lekko czerwonawym zabarwieniu, puste w środku. Przewertowanie atlasu krzewów nic nie dało, gdyż jest to roślina introdukowana.
,,Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy" - R. Dawkins