Dzięki dziewczyny za odwiedziny i miłe słowa, ja miałam mieć więcej czasu, a tym czasem kompletnie nie mogę się z niczym wyrobić.
Wiktorio, ta zielona fittonia faktycznie trzyma się nieźle, natomiast ta czerwona przesadzona do kielicha nie może jakoś się zebrać, ale mam nadzieję, ze teraz będzie mieć już cieplej i jej przejdą wszelkie humory.
Iwonko, bardzo możliwe, ze się jeszcze skuszę na skrętnika concord blue, tylko muszę wreszcie zaplanować, co gdzie będzie, bo mam trochę przechowanych roślin, no i trochę własnych siewek, choć jak na nie patrzę, to tracę nadzieję, ze urosną i zakwitną w tym roku.
trzynastko, aga111 dziękuję w imieniu fittonii
Anankee, dzięki za odwiedziny, nie czytaj za wiele, bo za chwilkę będzie trzecia część i małe podsumowanie, to zaoszczędzisz sporo czasu.
sylvi, mniodkowa, aga111 mam nadzieję, ze u nas w rodzinie nikt nie będzie na tyle podatny, żeby zachorować po raz drugi.

Wydaje mi się wprawdzie, ze moja babcia chyba jako dorosła przechodziła tzw półpasiec, który chyba wywołuje ten sam wirus co ospę, ale póki co mam nadzieję, ze nasza przygoda z ospę definitywnie się zakończyła.
Co do różyczki, to niestety nie przechodziłam, ale sama się zaszczepiłam jako dorosła, żeby uniknąć ewentualnych powikłań. Fajnie, że teraz szczepią za darmochę dziewczynki w wieku szkolnym.
Żeby zrobiło się bardziej zielono, to poleciałam dziś do biedronki obejrzeć clematisy i azalie karłowate po 7 zł z hakiem i naoglądałam się, przebierałam, a w końcu nic nie kupiłam, jednak chyba skusze się na clematisa Hagley hybrid lub ville de Lyon. Co do azalii nie mam pojęcia odnośnie kolorów, bo chyba są białe i różowe, ale kartki oznaczeniem powyciągane

, a na doniczkach zero jakichkolwiek informacji. Te azalie tez były fajne, ale póki co trochę nie jestem przy forsie, żeby kupować obie rośliny, chyba jutro pójdę jeszcze raz i się zastanowię.
