Witam wszystkich po świątecznych rozkoszach podniebienia.

Nie wiem jak Wy ale ja jestem ociężała jak niedźwiedź przed snem zimowym i najlepiej właśnie w taki bym zapadła. Najazd rodziny na święta spowodował że nawet nie otworzyłam kompa, a tu tylu miłych gości.
Francesco, moja lista do Szmita niebezpiecznie przekształca się w książkę. Jeszcze trochę i będzie drugi tom.

Moja sucz też metrowe bierze bez rozbiegu. Ostatnio zaczęłam rozpatrywać zamontowanie elektrycznej obroży.

Nie wiem tylko czy na nią podziała bo ma bardzo gęstą sierść. A kompostownik ? wiadomo, ulubiony plac zabaw piesków. Jakby im czegoś w diecie brakowało.
Cześć Joanno, zapraszam chociaż do odwiedzin zwierzątek. Ja też kiedyś wracałam do domu żeby się tylko przepakować, ale w pewnym momencie już mnie to męczyło więc się troszkę przekwalifikowałam i teraz siedzę. To też nie jest fajne.

Ale zwierzątka w domu to dużo radości, zawsze coś miałam i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Jak M gdzieś wyjeżdża a syn pochłonięty swoimi sprawami to choć do psa można pogadać. Robi takie mądre miny jakby rozumiał, bo roślinka nie za bardzo. Choć też czasem do nich gadam.
Jule, piękne życzenia, dziękuję i wzajemnie choć trochę się spóźniłam.

Ja hortensje odkryłam dopiero w zeszłym roku. Nie wiedziałam że istnieją jakieś poza ogrodowymi. A ponieważ róż to nie mój ulubiony kolorek to uznawałam tylko niebieskie. Ale człowiek się zmienia a ja to chyba już wybitnie podlegam wpływom, oby tylko tym dobrym
Więc hortensje tak, jak najbardziej, jakaś duża rabata poprzeplatana czymś zielonym.
Witaj Gosiu, niestety masz rację. Te wiatry unicestwiają RH, nawet wrzos w tym miejscu zmarzł. Dlatego chcę u Szmita kupić trochę cisów większych, może u niego będzie taniej, bo u mnie takie 60 cm kosztują aż 26 zł. A nie kupię malutkich bo b.długo rosną. Fajny pomysł z tą kosodrzewiną, zwłaszcza że z 8 m dalej już rośnie jedna i świetnie sobie tam radzi.

Ostatnio u Pamelki oglądałam jej archiwalne wątki i zaniemówiłam z wrażenia ile jest rodzajów kosówki.

Muszę tam zajrzeć znów bo chyba jest taka z igłami częściowo żółto ? zielonymi. Na tle cisów ? malina. A i fajny motyw powtarzający się na rabacie. Dzięki.
Żurawki chyba wszystkie u mnie zmarzły. Dlaczego ich nie okryłam?

Znaczy próbowałam ale małe, białe wredne, na czterech łapach zabrało z nich agro, bo się fajnie darło na strzępy. Jak nie odżyją to posadzę nowe, bo uwielbiam. Tylko już te mocniejsze odmiany. Ja też nie pamiętam jakie były, chyba carmel, jakaś zielona i bordowa. Na szczęście też nie dużo. Ja na początek przyjęłam metodę po kilka sztuk wielu gatunków, a co da radę to będę dosadzać żeby tworzyć duże plamy kolorystyczne i gatunkowe. Małe roślinki, pojedynczo sadzone na takim terenie znikają, zupełnie ich nie widać. Będę wdzięczna za nazwy terminatorów żurawkowych.

Burki wymiziane, bardzo szczęśliwe z tego powodu
Riane, zapraszam serdecznie. Z pewnością przydałaby mi się Twoja wiedza z kursu projektowania.
Heja, Edytko, dzięki w imieniu lasu i zwierzaków. Wiewióry były naprawdę słodziaki, takie bezbronne. Prawie płakałam jak je zobaczyła, zwłaszcza że jedna była lekko ranna przez te paskudne kawki, czy sroki. Ale najistotniejszy happy end. Mnie wywiało z Wa-wy na PN-wsch. Sporo tu takich naturalnych obszarów. W weekend podziwiałam domki bobrów które zaczęły się niebezpiecznie zbliżać w naszą okolicę. Oczywiście bobry, nie ich domki.
Tomku, zapraszam. Bardzo będę wyczekiwać na wszystkie rady. Zdaję sobie sprawę że ogrodnika takiego jak Ty może nieraz rozbawić nieudolność początkujących ale jak zdobędziesz się na odrobinę wyrozumiałości to będę wdzięczną i pracowitą uczennicą. A jak tam Twoje poprawki ogrodu po remoncie? Zaczynasz już coś sadzić na rozoranych miejscach?
Witaj imienniczko, miło Cię gościć, a wpadaj kiedy dusza zapragnie. Muszę teraz zajrzeć do Ciebie.