Lukrecjowy ogród
- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Witam! Rzeczywiście, wszystko w tym miejscu zrobiłam własnymi rękoma (poza zakopaniem korzenia). Nie jestem projektantką, ale chyba posiadam jakieś takie wewnętrzne poczucie harmonii, jakoś tak intuicyjnie sadzę, a efekt można ocenić. W tzw. "realu" wygląda to wszystko dużo lepiej. Na tych zdjęciach nie widać "półeczek" na skalniaku, nie bardzo widać wysypane żwirkiem ścieżynki między kolejnymi meandrami skalniaka (ułatwiają plewienie), nie wiem jak zrobić zdjęcie z kuchennego okna (pełni rolę "bufetu" ogrodowego - podaję przez nie np. kawę) - uwielbiam tam siedzieć, obserwować ruch drzew na wietrze, cieszyć się zmieniającymi się kolorami, spróbuję, może wyjdzie? Lubię naturę, wszelką roślinność, pewnie ta mania dosadzania ciągle nowych roślin się nie skończy - choć z drugiej strony trochę trzeba będzie kiedyś "zwolnić" bo lubię przestrzeń. Bardzo mi się podobają ogrody takie trochę dzikie z różnymi zakamarkami, ścieżynkami... Chyba też bym tak mogła wszystko obsadzić, ale zatraciłaby się ta swoista lekkość przestrzeni na psie gonitwy.
Tak naprawdę to dopiero początki, staram się dowiedzieć jak najwięcej o roślinach, o ich wymaganiach, o tym co lubią, a czego nie lubią. Im bardziej zgłębiam swoją wiedzę, tym bardziej przekonuję się jak niewiele wiem, ile jeszcze muszę przeczytać, zobaczyć, może przetestować? Cieszę się, że wiele jeszcze przede mną.
KaRo, piszesz, że nie mogłabyś patrzeć na ten relikt przeszłości w tym moim ogródku. Z natury jestem pacyfistką, nie znoszę jakichkolwiek konfliktów (no, jakaś sprzeczka może być:) ), wojny uważam za najbardziej bezsensowne wydarzenia na świecie, no bo jaki sens ma mordowanie ludzi takich samych jak my? Troszkę grzebałam w historii mojej okolicy (miejsca gdzie mieszkam), to, co stoi w ogródku jest wieżyczką obserwacyjną, nie można było z niej strzelać. W środku siedział obserwator i meldował o ruchu wojska. Nikt tu nikogo nie zabił. Wieżyczka jest zrobiona z tak mocnego betonu, że nie wywiercisz w niej dziury (próbował sąsiad extra boschem) - nie da rady. Musiałabym wezwać chyba ekipę fachowców, którzy jakimś cudownym sposobem pocięliby to na kawałki. Nie bardzo mnie na to stać. Kiedyś moja babcia powtarzała (co prawda w innym temacie): "jak czegoś nie możesz ukryć, to to wyeksponuj!" jeszcze spróbuję to ukryć, z tyłu posadziłam jeżynę, może coś jeszcze dosadzę, jak obrośnie, będzie góra zielonego... na razie nie wiem czy to na zawsze zostanie? dziś muszę to zaakceptować i czekać aż zarośnie...
Pozdrawiam wszystkich cieplutko:)
Tak naprawdę to dopiero początki, staram się dowiedzieć jak najwięcej o roślinach, o ich wymaganiach, o tym co lubią, a czego nie lubią. Im bardziej zgłębiam swoją wiedzę, tym bardziej przekonuję się jak niewiele wiem, ile jeszcze muszę przeczytać, zobaczyć, może przetestować? Cieszę się, że wiele jeszcze przede mną.
KaRo, piszesz, że nie mogłabyś patrzeć na ten relikt przeszłości w tym moim ogródku. Z natury jestem pacyfistką, nie znoszę jakichkolwiek konfliktów (no, jakaś sprzeczka może być:) ), wojny uważam za najbardziej bezsensowne wydarzenia na świecie, no bo jaki sens ma mordowanie ludzi takich samych jak my? Troszkę grzebałam w historii mojej okolicy (miejsca gdzie mieszkam), to, co stoi w ogródku jest wieżyczką obserwacyjną, nie można było z niej strzelać. W środku siedział obserwator i meldował o ruchu wojska. Nikt tu nikogo nie zabił. Wieżyczka jest zrobiona z tak mocnego betonu, że nie wywiercisz w niej dziury (próbował sąsiad extra boschem) - nie da rady. Musiałabym wezwać chyba ekipę fachowców, którzy jakimś cudownym sposobem pocięliby to na kawałki. Nie bardzo mnie na to stać. Kiedyś moja babcia powtarzała (co prawda w innym temacie): "jak czegoś nie możesz ukryć, to to wyeksponuj!" jeszcze spróbuję to ukryć, z tyłu posadziłam jeżynę, może coś jeszcze dosadzę, jak obrośnie, będzie góra zielonego... na razie nie wiem czy to na zawsze zostanie? dziś muszę to zaakceptować i czekać aż zarośnie...
Pozdrawiam wszystkich cieplutko:)
- Karo
- -Administrator Forum-.
- Posty: 22031
- Od: 16 sie 2006, o 14:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Centrum Polski
- Kontakt:
Wróciłam by się wytłumaczyć... pisałam jak w afekcie
ale bardzo emocjonalnie podchodzę do historii dotyczącej drugiej wojny światowej ...
tak mam,nic na to nie poradzę.
Uwielbiam literaturę i filmy o tej tematyce szczególnie powstałe w czasach kinematografii radzieckiej i jej międzynarodowych kooprodukcji.
Dlatego,z powodu swoich emocji- nie mogłabym zaakceptować takiego elementu w swoim pobliżu.
Jestem jednak realistką i wiem,że pewnych rzeczy nie da się zmienić ot tak sobie.
Widzę Twoje działanie w kierunku zminimalizowania obecności tej budowli,
widzę i doceniam rzecz jasna jak wszystko co zrobiłaś u siebie.
Mam nadzieje ,że mi wybaczysz moją stanowczość w poprzedniej wypowiedzi
Lukrecjo - mam również 'takie kuchenne okno',gapie się z niego na ten ogródek i planuję co gdzie przesadzę,ustawię,zmienię a jak leje deszcz widzę "bąble powietrza" na moim oczku.
Nie będę Ci opisywać czegoś co sama czujesz wyglądając z własnego kuchennego okna
Refleksja nad niekontrolowanym zagęszczeniem przestrzeni bardzo słuszna...
tylko tak trudno oprzeć się pokusom świata roślin....
och... jak trudno szczególnie wtedy gdy ogród już ma kilka lat i zarósł totalnie


ale bardzo emocjonalnie podchodzę do historii dotyczącej drugiej wojny światowej ...
tak mam,nic na to nie poradzę.
Uwielbiam literaturę i filmy o tej tematyce szczególnie powstałe w czasach kinematografii radzieckiej i jej międzynarodowych kooprodukcji.
Dlatego,z powodu swoich emocji- nie mogłabym zaakceptować takiego elementu w swoim pobliżu.
Jestem jednak realistką i wiem,że pewnych rzeczy nie da się zmienić ot tak sobie.
Widzę Twoje działanie w kierunku zminimalizowania obecności tej budowli,
widzę i doceniam rzecz jasna jak wszystko co zrobiłaś u siebie.
Mam nadzieje ,że mi wybaczysz moją stanowczość w poprzedniej wypowiedzi

Lukrecjo - mam również 'takie kuchenne okno',gapie się z niego na ten ogródek i planuję co gdzie przesadzę,ustawię,zmienię a jak leje deszcz widzę "bąble powietrza" na moim oczku.
Nie będę Ci opisywać czegoś co sama czujesz wyglądając z własnego kuchennego okna

Refleksja nad niekontrolowanym zagęszczeniem przestrzeni bardzo słuszna...
tylko tak trudno oprzeć się pokusom świata roślin....

och... jak trudno szczególnie wtedy gdy ogród już ma kilka lat i zarósł totalnie


- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Byłam w Twoim cudnym ogrodzie, jest nie do opisania! Ile lat go pielęgnujesz? To co u mnie rośnie tez pewnie będzie tylko etapem przejściowym. I choć tak lubię przestrzeń to pewnie z biegiem lat będzie jej ubywało. Rzeczywiście trudno się oprzeć urokowi roślinności, zwłaszcza kiedy zakup nowych powoduje wydzielanie się endorfin w mózgu! Jakaż ja jestem szczęśliwa! Bardzo podobają mi się róże, choć prawie nic o nich nie wiem. Od kilku dni zastanawiam się gdzie by je tu można było wkomponować, choć najpierw muszę o nich nieco przeczytać, wypytać bardziej doświadczonych.
Ze swoich wypowiedzi nie musisz się tłumaczyć. W różnym stopniu różni ludzie odbierają rzeczywistość. A że jest się bardziej wrażliwym od innych? Czy to źle? Pamiętam taki wojenny film "Lecą żurawie" (prod. radziecka), oglądałam go jako dziecko, sam film wywołał wielkie emocje. Cieszę się, że urodziłam się wiele lat później, ze nie musiałam tego przeżywać. Wojna uczy pokory. Życie uczy pokory, ale ogród też na swój sposób, choć całkiem odmienny - uczy pokory. Ważne, aby umieć znaleźć odpowiedni dystans do tego co było "przed".
A zmieniając temat, masz kapitalne oczko wodne, tego mi trochę brakuje. To kolejny temat moich rozważań w bezsenne noce. Pomysł z wodą pojawił się dość dawno, zwłaszcza, że przed domem mam "rów" z wodą, rzeka Nacyna niedaleko ma swoje źródła i przepływa przez moją działkę. Myślałam o jakiejś tamie, zbudowaniu stawu itd. byłoby pięknie, gdyby nie to, że z kilkunastu domów do tej rzeczki płyną ścieki. Więc na razie, dopóki ludzie nie zmienią podejścia do natury mogę o tym zapomnieć. Na razie...
Widok z okna - bezcenne! Ktoś, kto tego nie ma, nawet nie wie czego może żałować. Prawda?
Ze swoich wypowiedzi nie musisz się tłumaczyć. W różnym stopniu różni ludzie odbierają rzeczywistość. A że jest się bardziej wrażliwym od innych? Czy to źle? Pamiętam taki wojenny film "Lecą żurawie" (prod. radziecka), oglądałam go jako dziecko, sam film wywołał wielkie emocje. Cieszę się, że urodziłam się wiele lat później, ze nie musiałam tego przeżywać. Wojna uczy pokory. Życie uczy pokory, ale ogród też na swój sposób, choć całkiem odmienny - uczy pokory. Ważne, aby umieć znaleźć odpowiedni dystans do tego co było "przed".
A zmieniając temat, masz kapitalne oczko wodne, tego mi trochę brakuje. To kolejny temat moich rozważań w bezsenne noce. Pomysł z wodą pojawił się dość dawno, zwłaszcza, że przed domem mam "rów" z wodą, rzeka Nacyna niedaleko ma swoje źródła i przepływa przez moją działkę. Myślałam o jakiejś tamie, zbudowaniu stawu itd. byłoby pięknie, gdyby nie to, że z kilkunastu domów do tej rzeczki płyną ścieki. Więc na razie, dopóki ludzie nie zmienią podejścia do natury mogę o tym zapomnieć. Na razie...

Widok z okna - bezcenne! Ktoś, kto tego nie ma, nawet nie wie czego może żałować. Prawda?

- zuzia55
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2992
- Od: 24 kwie 2008, o 21:26
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Parczew
Podziwiam Cię za ogrom pracy włożonej w utworzenie skalniaka,bardzo ciekawie go uformowałaś.Byłam w podobnej sytuacji z ogromem gruzu ,który trzeba uprzątnąc,ale ja poszłam po linii mniejszego oporu i usypałam kopiec.Nasadziłas już krzewy,które za nie długi czs bedą rozrośnięte i wtedy będzie jeszcze ciekawszy efekt.Życzę wytrwałości w upiększaniu swojego miejsca na ziemi.
- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
Witam Wszystkich Kochanych Forumowiczów ponownie!
Z niezależnych ode mnie przyczyn dość długo nie było mnie w moim ogrodzie. Jeszcze zimno, a mnie już nosi, zwłaszcza po obejrzeniu tego, czego inni już dokonali w swoich zielonych zakątkach szczęścia. Pomimo, że wkładam wszystkie swoje siły w tworzenie własnego miejsca, wciąż mi mało i mało, no i chyba już tak zostanie
Czasem bardzo żałuję, że czasu za mało, że nie wystarcza kasy na wszystko, co bym chciała... a tyle roślin wciąż nęci swoim urokiem... ech... ale podobno marzenia się spełniają!
Od utworzenia ostatniego postu minęło troszkę czasu. Wklejam kilka fotek z ubiegłego roku... a jednak zmienia się ten ogródeczek:) choć ciągle odnoszę wrażenie, że nic się nie dzieje, albo, że znów coś zniknęło, a przecież było takie ładne:) Pewnie co niektórzy zadają pytanie: po co ona dalej ciągnie ten wątek? Kiedy przychodzą słotne dni, kiedy wydaje się, że wszystko co robisz jakoś nie przynosi efektów, kiedy przychodzą chwile zwątpienia, kiedy znajome namawiają mnie: kup sobie wreszcie jakąś nową kieckę zamiast wciąż tylko kupować te chaszcze, otwieram sobie ten wątek i nagle wszystko nabiera sensu, nawet te rośliny, których już nie ma bo wymarzły albo zjadły je jakieś nornice. Podobno wszystko jest po coś! W ten sposób się uczę
I jestem baaardzo szczęśliwa
Wysepkę na środku łączki kiedyś tworzyła wierzba i kilka funkii, dołączyło do niej ponad 50 wrzosów:)

Z boku zaczął się wreszcie zapełniać kącik trawiasty, tutaj królują miscanty (Mama nie może się nadziwić, że tak pięknie wyrosły na bardzo nieurodzajnej ziemi):

Trawiasty kącik przechodzi łagodnie w wysepkę z wrzosami, a zaraz obok, na bunkrze pnie się jeżyna i zaczyna rabatka z ukochanymi bylinami:
Ciąg dalszy rabatki z bylinami: 
Widok od strony wejścia do domu. Sposobem na przyjemne miejsce do siedzenia i nie wydeptywanie trawy okazało się wysypanie podłoża żwirkiem. Oczywiście wcześniej zdjęłam darń, wysypałam pod spód kruszony kamień górski, a na wierzch żwirek, taki jakiego używa się do drenażu. Oczywiście mógłby zostać sam kamień górski, ale doszłam do wniosku, że choć świetnie utwardza podłoże, to jest zbyt ostry, a oprócz mnie i gości, z ogrodu korzystają czworonożni członkowie rodziny:

Pomimo dość kapryśnej pogody mieczyki zrekompensowały trud

Z niezależnych ode mnie przyczyn dość długo nie było mnie w moim ogrodzie. Jeszcze zimno, a mnie już nosi, zwłaszcza po obejrzeniu tego, czego inni już dokonali w swoich zielonych zakątkach szczęścia. Pomimo, że wkładam wszystkie swoje siły w tworzenie własnego miejsca, wciąż mi mało i mało, no i chyba już tak zostanie

Czasem bardzo żałuję, że czasu za mało, że nie wystarcza kasy na wszystko, co bym chciała... a tyle roślin wciąż nęci swoim urokiem... ech... ale podobno marzenia się spełniają!
Od utworzenia ostatniego postu minęło troszkę czasu. Wklejam kilka fotek z ubiegłego roku... a jednak zmienia się ten ogródeczek:) choć ciągle odnoszę wrażenie, że nic się nie dzieje, albo, że znów coś zniknęło, a przecież było takie ładne:) Pewnie co niektórzy zadają pytanie: po co ona dalej ciągnie ten wątek? Kiedy przychodzą słotne dni, kiedy wydaje się, że wszystko co robisz jakoś nie przynosi efektów, kiedy przychodzą chwile zwątpienia, kiedy znajome namawiają mnie: kup sobie wreszcie jakąś nową kieckę zamiast wciąż tylko kupować te chaszcze, otwieram sobie ten wątek i nagle wszystko nabiera sensu, nawet te rośliny, których już nie ma bo wymarzły albo zjadły je jakieś nornice. Podobno wszystko jest po coś! W ten sposób się uczę


Wysepkę na środku łączki kiedyś tworzyła wierzba i kilka funkii, dołączyło do niej ponad 50 wrzosów:)

Z boku zaczął się wreszcie zapełniać kącik trawiasty, tutaj królują miscanty (Mama nie może się nadziwić, że tak pięknie wyrosły na bardzo nieurodzajnej ziemi):


Trawiasty kącik przechodzi łagodnie w wysepkę z wrzosami, a zaraz obok, na bunkrze pnie się jeżyna i zaczyna rabatka z ukochanymi bylinami:


Widok od strony wejścia do domu. Sposobem na przyjemne miejsce do siedzenia i nie wydeptywanie trawy okazało się wysypanie podłoża żwirkiem. Oczywiście wcześniej zdjęłam darń, wysypałam pod spód kruszony kamień górski, a na wierzch żwirek, taki jakiego używa się do drenażu. Oczywiście mógłby zostać sam kamień górski, ale doszłam do wniosku, że choć świetnie utwardza podłoże, to jest zbyt ostry, a oprócz mnie i gości, z ogrodu korzystają czworonożni członkowie rodziny:

Pomimo dość kapryśnej pogody mieczyki zrekompensowały trud


- reniuniek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4611
- Od: 30 sie 2010, o 08:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czerwionka koło Rybnika
Re: Lukrecjowy ogród
Lukrecjo, piękne stworzyłaś miejsce
skalniak ogromny
,zakątek z trawami cudny
Chołdy......to brzmi znajomo,u mnie też są
Co do zakupów "chaszczy" to się ni przejmuj, mam tak samo


Chołdy......to brzmi znajomo,u mnie też są

Co do zakupów "chaszczy" to się ni przejmuj, mam tak samo

- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
Dzięki za odwiedziny u mnie
Fajnie tu spotkać kogoś, kto też żyje w takim "klimacie" - pomiędzy hołdami:) I choć Śląsk zazwyczaj kojarzy się szaro-buro, to my jednak staramy się temu zaprzeczać
Cudne te Twoje kwiateczki:) a ja też już czekam kiedy wkroczę znów "do akcji". Na razie wygrabiłam starą trawę! Pozdrawiam cieplutko
:):)



- reniuniek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4611
- Od: 30 sie 2010, o 08:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czerwionka koło Rybnika
Re: Lukrecjowy ogród
Ty już coś robisz w ogrodzie, ja jeszcze palcem nie kiwnęłam
,albo nie mam czasu podejść albo pogoda paskudna.Ale to już ostatki tej złej zimy
oj, jak ja już tęsknię za grzebaniem w ziemi 



- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
Na koniec zimy ja też czekam jak na zmiłowanie boskie! Moi znajomi kiedyś ze mnie żartowali, że w poprzednim wcieleniu musiałam być chyba kurą, bo tak lubię grzebać w ziemi
No to chyba mamy coś wspólnego
Mnie się dzisiaj zrobiło jakoś tak bardzo żal, bo obejrzałam stary odcinek Mai w ogrodzie wklejam linka
http://www.tvnmeteo.pl/magazyny/maja-w- ... 532,0.html
taki ogród kiedyś bym chciała mieć... ech...
Podziwiam ludzi, że tak pięknie to wszystko aranżują, a żal mi, bo na taki efekt to ja jeszcze muszę poczekać i to długo. Ale to nic, i tak mam już fajnie:) a najważniejsze, że mam ten swój "zielony kwadrat"


http://www.tvnmeteo.pl/magazyny/maja-w- ... 532,0.html
taki ogród kiedyś bym chciała mieć... ech...
Podziwiam ludzi, że tak pięknie to wszystko aranżują, a żal mi, bo na taki efekt to ja jeszcze muszę poczekać i to długo. Ale to nic, i tak mam już fajnie:) a najważniejsze, że mam ten swój "zielony kwadrat"

- reniuniek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4611
- Od: 30 sie 2010, o 08:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czerwionka koło Rybnika
Re: Lukrecjowy ogród
Hej
Mnie za młodu mama siłą musiała zabierać na działkę, żebym pomogła oberwać agrest,pożeczki , troche poplewiła a od trzech lat roznosi mnie jak nie moge iść na ogród
Napisz mi prosze, ile twoje trawy mają lat?
Daj obejrzeć jeszcze jakieś fotki,swojej bajki

Mnie za młodu mama siłą musiała zabierać na działkę, żebym pomogła oberwać agrest,pożeczki , troche poplewiła a od trzech lat roznosi mnie jak nie moge iść na ogród

Napisz mi prosze, ile twoje trawy mają lat?
Daj obejrzeć jeszcze jakieś fotki,swojej bajki

- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
W dzieciństwie nienawidziłam plewić! Zwłaszcza, że w naszym ogródku były w zasadzie tylko "pożyteczne" rośliny, czyli wszystko, co da się zjeść. Kwiatki jakby nie istniały. Zupełnie tego nie rozumiem, dlaczego tak było, ale było. Potem dość długo szukałam "swojego" miejsca na ziemi. Z konieczności były to zazwyczaj mieszkania w kamienicach lub blokowiskach. Uciekałam wtedy na jakieś działki i choć nie jestem zazdrosną osobą, to jednak trochę zazdrościłam innym choćby tych kilku metrów kwadratowych, gdzie mogli "podziubać" w ziemi. Wiedziałam, że stanę na głowie, ale będę mieć kiedyś ten swój ogródek. Niechęć do plewienia warzyw jednak została
trochę usiłuję tę niechęć zrzucić na myszy i nornice, których istotnie u mnie dość sporo, wyjadają mi co fajniejsze rośliny, czasem mnie to bardzo złości, ale chyba już zaakceptowałam ten fakt. No bo co innego mogę? jak las za płotem? Jakoś musimy w tej swoistej symbiozie trwać:)
A wracając do trawek - wklejam fotkę, z końca lipca 2008. Wtedy powstała koncepcja tej rabatki:)

Oczywiście sadzonek przybywało, aż po 3 latach (fotka z 25 lipca 2011) wyszło takie coś:

Jak widać trawki dość szybko się rozrosły, pomimo tragicznej wręcz ziemi, bo rosną prawie w samej glinie! Ciężko tam nawet wykopać dziurę na kolejną sadzonkę. Niesamowicie się rozrasta taka niezbyt wysoka, niebieskawo srebrna najzwyklejsza trawa wydmowa (doł po prawej stronie) , muszę ją nieco "ograniczać", bo zarosłaby wszystko! A byłą tylko jedna sadzoneczka, w dodatku bardzo słaba. Chyba nie najlepiej czuje się tu bambus (posadzony rok temu), na fotce nawet go nie widać. U koleżanki ma prawie 4 metry! Ale rośnie nad oczkiem, u mnie ma dwa niskie badylki, ale daję mu jeszcze czas:)
Wiesz, nawet nie mam specjalnie dużo fotek, jak robię to jakoś zapominam to fotografować... postaram się dokumentować na bieżąco:) Jeśli będziesz chciała, podeślę Ci jakieś sadzonki, ukopię kawałek i już

A wracając do trawek - wklejam fotkę, z końca lipca 2008. Wtedy powstała koncepcja tej rabatki:)

Oczywiście sadzonek przybywało, aż po 3 latach (fotka z 25 lipca 2011) wyszło takie coś:

Jak widać trawki dość szybko się rozrosły, pomimo tragicznej wręcz ziemi, bo rosną prawie w samej glinie! Ciężko tam nawet wykopać dziurę na kolejną sadzonkę. Niesamowicie się rozrasta taka niezbyt wysoka, niebieskawo srebrna najzwyklejsza trawa wydmowa (doł po prawej stronie) , muszę ją nieco "ograniczać", bo zarosłaby wszystko! A byłą tylko jedna sadzoneczka, w dodatku bardzo słaba. Chyba nie najlepiej czuje się tu bambus (posadzony rok temu), na fotce nawet go nie widać. U koleżanki ma prawie 4 metry! Ale rośnie nad oczkiem, u mnie ma dwa niskie badylki, ale daję mu jeszcze czas:)
Wiesz, nawet nie mam specjalnie dużo fotek, jak robię to jakoś zapominam to fotografować... postaram się dokumentować na bieżąco:) Jeśli będziesz chciała, podeślę Ci jakieś sadzonki, ukopię kawałek i już

- reniuniek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4611
- Od: 30 sie 2010, o 08:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czerwionka koło Rybnika
Re: Lukrecjowy ogród
Witam Lukrecjo
gdzie się podziweasz?
Trawki faktycznie szybko ci się rozrosły i są piękne
, tą srebrną trawke też mam
Mam nadzieję, że fotki jakieś bieżące już masz,krokusy na pewno ci kwitną,no to czekam
A na trawki zawsze jestem chętna,może jakąś wymianke zrobimy
Ja mieszkam w bloku
domek mi się strasznie marzy
ale póki co uczę się cieszyć z tego co mam.... a czasami jest to trudne 


Trawki faktycznie szybko ci się rozrosły i są piękne


Mam nadzieję, że fotki jakieś bieżące już masz,krokusy na pewno ci kwitną,no to czekam

A na trawki zawsze jestem chętna,może jakąś wymianke zrobimy

Ja mieszkam w bloku



- Elizabetka
- Przyjaciel Forum
- Posty: 8473
- Od: 4 lip 2006, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
....a się napracowałaś kobieto.
Dzielna dziewczynka.
Najgorsze za Tobą teraz tylko kosmetyka o ile to tak można nazwać.
Lukrecjo ja też mieszkam na Śląsku ale hałd nie widzę.


Najgorsze za Tobą teraz tylko kosmetyka o ile to tak można nazwać.

Lukrecjo ja też mieszkam na Śląsku ale hałd nie widzę.
- reniuniek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4611
- Od: 30 sie 2010, o 08:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Czerwionka koło Rybnika
Re: Lukrecjowy ogród
Eluś, ja też te nasze kochane "hołdy" widze 

- Lukrecja
- 1000p
- Posty: 1465
- Od: 31 maja 2009, o 07:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Lukrecjowy ogród
Dzień dobry Miłym Paniom!
Elizabetko
dziękuję za miłe słowa i odwiedzinki u mnie:) ja jestem pod wrażeniem Twoich dokonań
Reniuniek - jak obiecałam to trawek Ci ukopię:) Myślę tylko jak to do Ciebie dostarczyć, najpierw chyba wykopię i zważę ile tego jest (bo te korzenie mogą być dość duże) może uda się to wysłać paczką albo potem coś wykombinujemy. Ja mieszkam po tej drugiej stronie Rybnika, bardziej w stronę Raciborza, ale w jakiś fajny dzień nie widzę też problemu aby "podskoczyć" i Ci to podrzucić
Jakoś się dogadamy 
Elizabetko, niestety na kosmetyce się nie skończy... Reniuniek, pytałaś gdzie się podziewam - ano w moim ogrodzie! Załamka!
Nie wiem gdzie się podziały moje roślinki? ja rozumiem, że krety, że nornice wyżerają co smaczniejsze kąski, ale żeby aż tyle? zniknęło około 50 tulipanów (koszyczki nie pomogły), 12 wiesiołków, gdzieś się zgubiły dzwonki i te białe i te niebieskie też, były miniaturowe margaretki - i nie ma, było jeszcze sporo innych roślinek skalniakowych, których nazw nie znam, i co? i też gdzieś wcięło! Wymarzła na amen lawenda! Tak naprawdę to chyba nie do końca wiem jak o nią dbać, aby była już "na zawsze"... a do tego nie wiem skąd "przywędrował" jakiś skrzyp, pozbyć się tego cholerstwa nie umiem! a podziemne rozłogi z nowymi sadzonkami są wszędzie! Płakać mi się chce, ale nic to ... dzielnie wyrywam! Albo ja albo skrzyp!
Pozdrawiam Was cieplutko
Ps. a krokusiki dopiero mają jakieś 3 cm, pierwsze zakwitły



Reniuniek - jak obiecałam to trawek Ci ukopię:) Myślę tylko jak to do Ciebie dostarczyć, najpierw chyba wykopię i zważę ile tego jest (bo te korzenie mogą być dość duże) może uda się to wysłać paczką albo potem coś wykombinujemy. Ja mieszkam po tej drugiej stronie Rybnika, bardziej w stronę Raciborza, ale w jakiś fajny dzień nie widzę też problemu aby "podskoczyć" i Ci to podrzucić


Elizabetko, niestety na kosmetyce się nie skończy... Reniuniek, pytałaś gdzie się podziewam - ano w moim ogrodzie! Załamka!

Nie wiem gdzie się podziały moje roślinki? ja rozumiem, że krety, że nornice wyżerają co smaczniejsze kąski, ale żeby aż tyle? zniknęło około 50 tulipanów (koszyczki nie pomogły), 12 wiesiołków, gdzieś się zgubiły dzwonki i te białe i te niebieskie też, były miniaturowe margaretki - i nie ma, było jeszcze sporo innych roślinek skalniakowych, których nazw nie znam, i co? i też gdzieś wcięło! Wymarzła na amen lawenda! Tak naprawdę to chyba nie do końca wiem jak o nią dbać, aby była już "na zawsze"... a do tego nie wiem skąd "przywędrował" jakiś skrzyp, pozbyć się tego cholerstwa nie umiem! a podziemne rozłogi z nowymi sadzonkami są wszędzie! Płakać mi się chce, ale nic to ... dzielnie wyrywam! Albo ja albo skrzyp!
Pozdrawiam Was cieplutko

Ps. a krokusiki dopiero mają jakieś 3 cm, pierwsze zakwitły
