Przyszła chyba pora na "asa z rękawa" ;) Ale najpierw odpowiedzi:
Arletko, mam nadzieję, że zadowolę Cię "asem"
Cierpliwości, jeszcze trochę i będziesz miała szał kwitnień na swoich masdevaliach, poczekajmy do wiosny... Poza tym, o ile kojarzę, one były dzielone, a tego chyba nie lubią za bardzo. Na pewno niektóre z nich to odchorowują. Ale będzie dobrze; masz ich tyle, że coś na pewno zakwitnie a wtedy ja będę wzdychać u Ciebie ;)
Małgosiu, trochę Cię przetrzymałam, mam nadzieję, że widok "asa" wynagrodzi czekanie.
To, co uwolniłam, to miltonidium, takie drobne brązowo-różowe kwiatki ma, kwitło mi chyba latem/jesienią.
Asiu/Art, "ex-farbowaniec" przyda się, bo niedługo będę musiała wyrzucić białą hybrydę, którą pokazywałam na poprzedniej stronie; niestety po długim długim czasie choroba znów na nim wyłazi. Był ostatnim "pseudo ozdrowieńcem", ale jak widać, nie da się tego przeskoczyć. Ech! To mój ukochany phalaenopsis, najstarszy, jakiego mam obecnie, ale cóż, przyjmuję to już ze stoickim spokojem... Oby naprawdę okazał się już ostatnim chorym!
Piszesz, że uwielbiasz białe kwiaty, ale chyba nie masz, o ile kojarzę, żadnej klasycznie białej hybrydy, ani "botanika"? ;)
"Cambria" to miltonidium (kwitło- pisałam Małgosi), a pędy są dwa, jak się przyjrzysz na zdjęciach, to zobaczysz, że są 2 różne.
Z masdevaliami to różnie bywa, mam wrażenie, że tak średnio sobie z nimi radzę, ale najważniejsze, żeby nie padały, to może do lata jakoś się dogadamy. Zwłaszcza z tymi słabszymi, które jeszcze nie kwitły u mnie. Strasznie czekam na tą żółtą "kosmatą" od Ciebie ;)
Kasiu, dzięki, też mnie to cieszy i mogłabym tak w kółko ratować, tylko gdzie to potem stawiać...
Marzenko, dziękuję bardzo, miło mi
Kasiu74, z żółtym na razie jest dobrze, rozwijają się kolejne pąki, zobaczymy jak będzie... Oby okazał się bardziej wdzięczny niż ostatnio, bo zraziłam się do niego szczerze mówiąc

"Piegusek" wisi u mnie przy samej szybie okna wsch-pd, też jestem ciekawa jak radziłby sobie mając mniej światła... Będzie okazja porównać długość kwitnienia z Twoim, czy ma to jakieś znaczenie dla niego.
Cieszę się, że katlejka przypadła Ci do gustu. Mam nadzieję, że każde kolejne kwitnienie będzie obfitsze, zwłaszcza, że wyrosła już poza doniczkę pseudobulwami i korzeniami, a one podobno bardzo to lubią. Muszę kiedyś pokazać jak ona śmiesznie rośnie, krzywo i w ogóle... ;)
Asiu/Haim, miło Cię widzieć

Dzięki za dobre słowo! Jeśli zajrzysz jeszcze, zapraszam na obejrzenie sesji mojego zapowiadanego wcześniej "asa z rękawa", którego piękne kwitnienie zawdzięczam Tobie (dla wyjaśnienia: 2 lata temu dostałam od Asi małe keiki tej roślinki) ;)
No to przechodzę do meritum... Bez zbędnych opisów, bo późno już, powiem tylko, że dumna jestem z tego kwitnienia jak paw, bo uważam dendrobia nobile za trudne rośliny (dla mnie).
Zdjęcia są lepsze i gorsze, ale chciałam pokazać wszystkie etapy rozwoju, a nie zawsze było słońce, jak to w grudniu...
Co bardziej wrażliwych estetycznie przepraszam za tło; roślinka stoi w kuchni na lodówce, nie chciałam jej ruszać, jest chyba dość krucha, bo rośnie "luzem" na wszystkie strony, a czasem robiłam zdjęcia po 2 razy dziennie.
Aha- przegapiłam moment, kiedy rosły psby, żeby je umocować do góry, do patyczka, a teraz jestem zachwycona efektem; uwielbiam takie "spływające" kwiaty
Przedstawiam Wam moje
Dendrobium Firebird:
Taki widok ujrzałam któregoś pięknego dnia jesieni- zaskoczenie totalne:
Potem było już tak (o dziwo, pąki dojrzały spokojnie w ciemnej północnej kuchni i to schowane za ścianą):
I pierwsze 2 kwiatki ;) Po jakimś czasie dopatrzyłam się też, że w dolnej części pokazały się pąki, a w górnej keiki:
A potem już poszło...:
I ciekawostka; keiki z pączkami (jedyne takie):
Rok temu mi nie kwitło; było jeszcze malutkie i bałam się wystawić go na wiatry na balkonie, trzymałam je więc w akwarium. W tym roku spędziło lato na zewnątrz i od razu widać efekty ;)
Jak widać, u mnie znów króluje nieśmiertelny pomarańcz...
