Baza - róże historyczne
- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7332
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Baza - róże historyczne
Ten wątek chciałabym poświęcić w całości rozmowom o różach historycznych które mamy w naszych ogrodach. Tak prawdę powiedziawszy mało mamy luźnych wątków gdzie możemy ze sobą o tym rozmawiać - więc mam pytania. Jakie róże historyczne mamy w naszych ogrodach? Jak one rosną - jakie mają stanowisko, ziemię, strefę USDA? Czy te róże spełniają nasze oczekiwania, czy czytając opisy jej w katalogu lub w ofercie szkółki inaczej sobie ja wyobraziliśmy? Czy polecilibyśmy ją - tą konkretną odmianę do ogrodu początkującego różomaniaka? Mamy duży wybór gatunków róż historycznych czyli - białe - alby, damasceńskie, portlandzkie, francuskie, stulistne, chińskie, noisette, piżmowe, burbońskie, remontantki, rugosy - róże pomarszczone i dzikie, historyczne pnące - czyli nie pozostało nam nic jak tylko ze sobą o tych odmianach porozmawiać. Zapraszam do wspólnego dzielenia się wiadomościami - każdy na tym wątku zyska.
Zostawiam Wam wątek o cięciu róż historycznych - dzięki C.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=41&t=32761
Proszę o komentowanie baz w tym wątku:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 4#p2716054
baza będzie dodatkowo przeze mnie czyszczona.
Zostawiam Wam wątek o cięciu róż historycznych - dzięki C.
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=41&t=32761
Proszę o komentowanie baz w tym wątku:
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 4#p2716054
baza będzie dodatkowo przeze mnie czyszczona.
- camellia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4512
- Od: 21 mar 2010, o 16:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Bardzo przydatny wątek stworzyłaś Gosiu
Tylko na razie jakoś nikt się nie garnie do dyskusji. Chętnie poczytam rozmowy na temat róż historycznych bo jakiś czas temu bardzo mnie zainteresowały. Jako początkująca niewiele mogę powiedzieć.
Po pierwszym sezonie zadowolona jestem z Rose de Resht, bo: nie chorowała (w tym roku z nie pryskałam róż przeciw chorobom grzybowym, głównie z braku czasu a jak już był czas to padał deszcz), wyrosła na mały krzaczek ale o ładnym, zwartym pokroju, ma piękne i mocno pachnące kwiaty, kwitła przez cały sezon. Szkoda tylko, że kwiaty nie są zbyt trwałe, około 3-4 dni, słoneczne stanowisko pewnie ma w tym swój udział.
Druga młódka, o której też na razie nie mogę powiedzieć nic złego to róża (kupiona jako) Tuscany Superb. Wciąż mam jakieś dziwne wątpliwości. Kilka osób sugerowało mi, że to Cardinal de Richelieu, ale raczej tak nie jest (moja ma trochę mniej płatków w kwiecie i bardziej spiczaste listki w porównaniu do CdR). Za to barwa kwiatu nie za bardzo przypomina mi Tuscany Superb. Tu można ją zobaczyć.
W każdym razie: kwitła obficie, nie pamiętam czy pachniała
, podobają mi się kwiaty, cały czas zdrowa, jak na pierwszy rok wyrósł spory, ładny krzak.
Sombreuil też dobrze się spisała. Mała sadzoneczka od Sipa długo się zbierała, ale później wypuściła dwa pędy naokoło 50 cm a może i większe. W drugiej połowie lata miała sporo jak na taką kruszynkę kwiatów. Kwiaty piękne. Zdrowa, nie wyczułam zapachu. Martwię się trochę o jej przezimowanie, bo to jedna z tych wrażliwszych.
Dr Georges Martin - niestety chorował na plamistość, na szczęście zachował odrobinę przyzwoitości i się nie ogołocił
Czekam co będzie w drugim roku.
Louise Odier - kwitła tylko raz, pod moją nieobecność. Nie załapałam się ani na początek, ani koniec. We wrześniu złapała mączniaka, w niewielkim stopniu.
Prócz tego posadziłam jeszcze: Charles lawson, R. damascena Koszuty i Persian Yellow ale one mi nie zakwitły.
Mój ogród leży w strefie 6a, a glebę mam gliniastą, gliniasto-piaszczystą i piaszczystą. V klasa bonitacyjna.
Mam nadzieją, że teraz wypowiedzą się Ci bardziej doświadczeni

Po pierwszym sezonie zadowolona jestem z Rose de Resht, bo: nie chorowała (w tym roku z nie pryskałam róż przeciw chorobom grzybowym, głównie z braku czasu a jak już był czas to padał deszcz), wyrosła na mały krzaczek ale o ładnym, zwartym pokroju, ma piękne i mocno pachnące kwiaty, kwitła przez cały sezon. Szkoda tylko, że kwiaty nie są zbyt trwałe, około 3-4 dni, słoneczne stanowisko pewnie ma w tym swój udział.
Druga młódka, o której też na razie nie mogę powiedzieć nic złego to róża (kupiona jako) Tuscany Superb. Wciąż mam jakieś dziwne wątpliwości. Kilka osób sugerowało mi, że to Cardinal de Richelieu, ale raczej tak nie jest (moja ma trochę mniej płatków w kwiecie i bardziej spiczaste listki w porównaniu do CdR). Za to barwa kwiatu nie za bardzo przypomina mi Tuscany Superb. Tu można ją zobaczyć.
W każdym razie: kwitła obficie, nie pamiętam czy pachniała

Sombreuil też dobrze się spisała. Mała sadzoneczka od Sipa długo się zbierała, ale później wypuściła dwa pędy naokoło 50 cm a może i większe. W drugiej połowie lata miała sporo jak na taką kruszynkę kwiatów. Kwiaty piękne. Zdrowa, nie wyczułam zapachu. Martwię się trochę o jej przezimowanie, bo to jedna z tych wrażliwszych.
Dr Georges Martin - niestety chorował na plamistość, na szczęście zachował odrobinę przyzwoitości i się nie ogołocił

Louise Odier - kwitła tylko raz, pod moją nieobecność. Nie załapałam się ani na początek, ani koniec. We wrześniu złapała mączniaka, w niewielkim stopniu.
Prócz tego posadziłam jeszcze: Charles lawson, R. damascena Koszuty i Persian Yellow ale one mi nie zakwitły.
Mój ogród leży w strefie 6a, a glebę mam gliniastą, gliniasto-piaszczystą i piaszczystą. V klasa bonitacyjna.
Mam nadzieją, że teraz wypowiedzą się Ci bardziej doświadczeni

- Deirde
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7332
- Od: 18 cze 2007, o 10:41
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Róże historyczne - rozmowy.
No dobrze - teraz ja. Dziękuje Asiu za wypowiedź - chciałabym by ten wątek był taką bazą danych. Widziałam coś podobnego na niemieckim f. - ponad 250 stron opisów, zdjęć i rozmów o różach historycznych. Zdaję sobie sprawę że u nich na rynku jest o wiele więcej odmian niż u nas.
Moją pierwszą miłością z róż historycznych była Rosa moyesii "Nevada". Kiedyś dawno tam podpatrzyłam ją w wątku Oliwki, piękny duży krzew z dużymi białymi kwiatami.
Sama mam ją już od 3 lat i jak na razie jestem nią trochę zawiedziona - krzew jest duży, u mnie ma około 200 cm, raczej większy niż szerszy. Pięknie kwitnie na początku - tak gdzieś pod koniec maja, ma piękne duże białe kwiaty - wyglądają jakby stado motyli przysiadło na gałęziach - ten opis wzięłam od pewnej osoby na forum. W zeszłym roku z powodu przymrozków kwiaty w środku były czarne ale róża dała radę się obronić i kwitła. Pierwsze kwitnienie jest obfite - potem do jesieni róża powtarza kwitnienie pojedynczymi kwiatami które czasem są różowe, a czasem białe. Na tą zmianę kwiatów raczej nie byłam przygotowana i to była dla mnie niespodzianka, nawet w tej sprawie napisałam do szkółki. Z tego co pamiętam chyba Nevada nie wytwarza owoców ale do końca nie jestem pewna. Pokrój mojego krzewu jest dość drapakowaty - kilka gałęzi lekko podgiętych ku górze. Nevada ma jasno brązowy kolor pędów - po zdrewnieniu i pierwszych mrozach robi się on trochę ciemniejszy - jest to reakcja na mróz czyli wtedy następuje drewnienie krzewu. By poprawić wygląd mojego krzewu chce go przyciąć do połowy - może wtedy się rozrośnie.
Moja strefa 7b, ziemia III klasa - mam nisko dużo gliny i ciągłe kłopoty z brakiem wody latem.
Wiem że dużo osób ma Nevadę w ogrodach - może ktoś się jeszcze o niej wypowie?

Moją pierwszą miłością z róż historycznych była Rosa moyesii "Nevada". Kiedyś dawno tam podpatrzyłam ją w wątku Oliwki, piękny duży krzew z dużymi białymi kwiatami.
Sama mam ją już od 3 lat i jak na razie jestem nią trochę zawiedziona - krzew jest duży, u mnie ma około 200 cm, raczej większy niż szerszy. Pięknie kwitnie na początku - tak gdzieś pod koniec maja, ma piękne duże białe kwiaty - wyglądają jakby stado motyli przysiadło na gałęziach - ten opis wzięłam od pewnej osoby na forum. W zeszłym roku z powodu przymrozków kwiaty w środku były czarne ale róża dała radę się obronić i kwitła. Pierwsze kwitnienie jest obfite - potem do jesieni róża powtarza kwitnienie pojedynczymi kwiatami które czasem są różowe, a czasem białe. Na tą zmianę kwiatów raczej nie byłam przygotowana i to była dla mnie niespodzianka, nawet w tej sprawie napisałam do szkółki. Z tego co pamiętam chyba Nevada nie wytwarza owoców ale do końca nie jestem pewna. Pokrój mojego krzewu jest dość drapakowaty - kilka gałęzi lekko podgiętych ku górze. Nevada ma jasno brązowy kolor pędów - po zdrewnieniu i pierwszych mrozach robi się on trochę ciemniejszy - jest to reakcja na mróz czyli wtedy następuje drewnienie krzewu. By poprawić wygląd mojego krzewu chce go przyciąć do połowy - może wtedy się rozrośnie.
Moja strefa 7b, ziemia III klasa - mam nisko dużo gliny i ciągłe kłopoty z brakiem wody latem.
Wiem że dużo osób ma Nevadę w ogrodach - może ktoś się jeszcze o niej wypowie?

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5636
- Od: 25 sty 2009, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Kontakt:
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Jeszcze nie mam Nevady ale mam zdjęcie z sierpnia z Parku różanego, może się przyda:
widać trochę owoców i pędy, powtarza pojedyńczymi kwiatami.

widać trochę owoców i pędy, powtarza pojedyńczymi kwiatami.

Re: Róże historyczne - rozmowy.
Hejka!
No to ja wpisuję się jako następna zaróżowana historycznie. Przygodę z historycznymi zaczęłam od galijek. Najpierw pojawiły się Versicolor i muszę tu stwierdzić że ona lekkim chwastem jest tzn. patyczek przygięty i zasypany, w odrost bezproblemowo się zamienia. Lubię ją bo nie daje się grzybskom, ewentualnie tylko mszyce lub skoczki usiłują ją podechlać. Mam ją w pełnym słoneczku, w glebie takiej sobie to znaczy na tyle lekkiej że musiałam wzbogacać kompostem, paroma wiadrami lepszej ogrodowej ziemi i solidnie to wszystko razem z tym moim "piochem" przekopać. Krzaczek a właściwie to już dwa krzaczki tej odmiany radzą sobie całkiem dobrze. Versicolor dochodzi u mnie do ok 1 metra, nie pasi mi żeby był wyższy dlatego go formuje tuż po kwitnieniu. Nie przyuważyłam żeby takie cięcie wpływało na kwitnienie przyszłoroczne.
Rosa gallica Versicolor



Co do kolorku Tuscany Superb w cameliowym ogrodzie to nie będę się wypowiadać ale siostrunia czyli Tuscany jest mniej lecąca w fiolety a bardziej w karmazyn. Z Tuscany Superb miałam bardzo krótko do czynienia - po prostu bezczelnie zdechła
w niedługim czasie po wiosennym sadzeniu. Do dziś nie wiem dlaczego ale na wszelki wypadek odkaziłam glebe. W każdym razie płatki kameliowego egzemplarza mają taki aksamitek jak Tuscany a kolorek to może byc kwestia stanowiska albo focenia.
Pozdrówka
K.
P.S. Co do Nevady to mam ją tak jak Deirde trzeci sezon, rośnie też w "piochu" w związku z czym szybko i wysoko nie przyrasta. Kwitła dopiero w tym roku, niespecjalnie dużo kwiatów ( czyli tyle żebym liści nie widziała
) wytworzyła na wszystkich pędach, ale za to kwiaty były piękne. Jesienią oczywiście nie zaszczyciła mnie kwitnieniem.
Te różowe kwiaty jesienne to może wspominki po siostrze, Nevada jest białym sportem a one robią czasem dziwne rzeczy. W tym sezonie ją przydobrutkowałam nawozowo i micoryzowo i mam nadzieję że w przyszłym roku widowisko z kategorii tych powalających. Przed moją Nevadą rośnie Double Blanc de Courbet. Oczywiście Nevada jedzie z kwitnieniem pierwsza ale jak rugosa zaczyna rozwijać kwiaty to wygląda przy Nevadzie jak kopciuch przy księżniczce. Taka to z Nevady pięknotka jest.

No to ja wpisuję się jako następna zaróżowana historycznie. Przygodę z historycznymi zaczęłam od galijek. Najpierw pojawiły się Versicolor i muszę tu stwierdzić że ona lekkim chwastem jest tzn. patyczek przygięty i zasypany, w odrost bezproblemowo się zamienia. Lubię ją bo nie daje się grzybskom, ewentualnie tylko mszyce lub skoczki usiłują ją podechlać. Mam ją w pełnym słoneczku, w glebie takiej sobie to znaczy na tyle lekkiej że musiałam wzbogacać kompostem, paroma wiadrami lepszej ogrodowej ziemi i solidnie to wszystko razem z tym moim "piochem" przekopać. Krzaczek a właściwie to już dwa krzaczki tej odmiany radzą sobie całkiem dobrze. Versicolor dochodzi u mnie do ok 1 metra, nie pasi mi żeby był wyższy dlatego go formuje tuż po kwitnieniu. Nie przyuważyłam żeby takie cięcie wpływało na kwitnienie przyszłoroczne.
Rosa gallica Versicolor



Co do kolorku Tuscany Superb w cameliowym ogrodzie to nie będę się wypowiadać ale siostrunia czyli Tuscany jest mniej lecąca w fiolety a bardziej w karmazyn. Z Tuscany Superb miałam bardzo krótko do czynienia - po prostu bezczelnie zdechła

Pozdrówka
K.

P.S. Co do Nevady to mam ją tak jak Deirde trzeci sezon, rośnie też w "piochu" w związku z czym szybko i wysoko nie przyrasta. Kwitła dopiero w tym roku, niespecjalnie dużo kwiatów ( czyli tyle żebym liści nie widziała


- oliwka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5839
- Od: 24 mar 2008, o 13:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj. śląskie
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Nevadę mam z 10 lat i akurat to drugie kwitnienie nawet nie jest takie kiepski. W pewnym momencie następuje duży wysyp kwiatów, a potem są one w mniejszej ilości.
Chciałabym najpierw omówić grupę róż Alba. Mam Maximę, Madame Plantier, Konigin av Dannmark, Maidens Blush, Celeste i malutką Felicite Parmentier oraz Hurdalrosen.
U mnie w ogrodzie są to niezawodne rośliny pod względem mrozoodporności. Już ich nawet nie kopczykuję przed zimą.
Trochę gorzej z odpornością na grzyby.
Zdecydowanie nadają się do większych ogrodów, bo osiągają dość okazałe rozmiary. Mogą być wykorzystane w żywopłotach albo jako tło rabaty. Stosunkowo niewielka jest Konigin.
Krzewy mają tendencję do wypuszczania ogromnej ilości gałęzi, widać tę cechę zwłaszcza u Madame Plantier.
Na własnych korzeniach tworzą rozłogi, co może być kłopotliwe.
Przeważnie kwitną około miesiąca, czasami do 6 tygodni.
Dość szybko i bujnie rosną (tu wyjątkiem u mnie jest Celeste), a więc można się spodziewać szybkiego efektu ozdobnego.
Można je podsadzać powojnikami, wielkim krzewom to nie zaszkodzi.
Celeste

Chciałabym najpierw omówić grupę róż Alba. Mam Maximę, Madame Plantier, Konigin av Dannmark, Maidens Blush, Celeste i malutką Felicite Parmentier oraz Hurdalrosen.
U mnie w ogrodzie są to niezawodne rośliny pod względem mrozoodporności. Już ich nawet nie kopczykuję przed zimą.
Trochę gorzej z odpornością na grzyby.
Zdecydowanie nadają się do większych ogrodów, bo osiągają dość okazałe rozmiary. Mogą być wykorzystane w żywopłotach albo jako tło rabaty. Stosunkowo niewielka jest Konigin.
Krzewy mają tendencję do wypuszczania ogromnej ilości gałęzi, widać tę cechę zwłaszcza u Madame Plantier.
Na własnych korzeniach tworzą rozłogi, co może być kłopotliwe.
Przeważnie kwitną około miesiąca, czasami do 6 tygodni.
Dość szybko i bujnie rosną (tu wyjątkiem u mnie jest Celeste), a więc można się spodziewać szybkiego efektu ozdobnego.
Można je podsadzać powojnikami, wielkim krzewom to nie zaszkodzi.
Celeste

Re: Róże historyczne - rozmowy.
Hejka!
Na Nevadę skusiłam się po oblookaniu Twojego, Walentyno, ogrodu i po wirytualnej wizycie u Dzidki. Znaczy małpizm był.
Z różami alba to już tak łatwo nie było mnie skusić. Jedna z moich sąsiadek ma żywopłot z mocno wiekowych krzewów rosa alba. Odmiana jest jej nieznana ale rosa alba to na 100% bo jej tata zamówił ją w dość dużej ilości u znajomego ogrodnika. Na moje niewprawne oko to Maxima. Krzew i owszem piękny, z kwitnącymi kwiatami bez względu na warunki atmosferyczne, liście w przeciwieństwie do liści Twoich alb, mają żelazne zdrowie, ale ta róża nie jest tak pięknie obsypana kwiatami jak powinna. Być może to dlatego że sąsiadka nie traktuje swoich krzewów jak róży tylko jak żywopłot, czyli na zasadzie rośnie to rośnie. W tym roku chciałam kupić Mm. Hardy ale mi nie wyszło, więc kupiłam Mm. Plantier. Pocieszam się tym że wg. opisów ma to zielone oczko, twardziel z niej i w ogóle ale jak pomyślę sobie o zapachu damascenek to trochę się czuję nieusatysfakcjonowana Plantierką. A może ona jednak zabójczo pachnie? Bo alba sąsiadki to wonieje tak sobie.
Pozdrówka
K.

Na Nevadę skusiłam się po oblookaniu Twojego, Walentyno, ogrodu i po wirytualnej wizycie u Dzidki. Znaczy małpizm był.


Pozdrówka
K.

-
- 200p
- Posty: 207
- Od: 25 sie 2011, o 13:24
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Witam
Od połowy 2011 roku jestem ( wreszcie) posiadaczką ogródka. Mam jedną różę zaliczaną do historycznych:
Muscosa.
Niestety nie kwitła jeszcze, ale od lipca ( kiedy ją posadziłam-była kupiona w pojemniku) nie mam z nią żadnych problemów zdrowotnych takich jak plamistość liści czy mączniak. Jedynie pod koniec października miała kilka skoczków różanych ( zidentyfikowane na podstawie postów na forum), ale wyniosły się po trzech opryskach z czosnku i płynu do mycia naczyń ( receptura znaleziona również tu na forum).
Od połowy 2011 roku jestem ( wreszcie) posiadaczką ogródka. Mam jedną różę zaliczaną do historycznych:
Muscosa.
Niestety nie kwitła jeszcze, ale od lipca ( kiedy ją posadziłam-była kupiona w pojemniku) nie mam z nią żadnych problemów zdrowotnych takich jak plamistość liści czy mączniak. Jedynie pod koniec października miała kilka skoczków różanych ( zidentyfikowane na podstawie postów na forum), ale wyniosły się po trzech opryskach z czosnku i płynu do mycia naczyń ( receptura znaleziona również tu na forum).
- Pani Szlązkiewicz
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1026
- Od: 25 sty 2006, o 18:51
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Nowy Dwór Mazowiecki
- Kontakt:
Re: Róże historyczne - rozmowy.
To ja wrócę do 'Madame Plantier' - szczerze mówiąc najmniej mnie urzekła z tych róż historycznych które mam do tej pory. Nie przypominam sobie żadnego zapachu z nią związanego, brzydko przekwitała. Bruzdownica mnie nie dopadła, za to kwiaty 'Madame Plantier' były oblepione ogrodnicą niszczylistką
I tylko jej kwiaty, mimo tysięcy innych roślin pobliżu 
To niby zielone oczko też nie za wyraźne... Ale była zdrowa, tego nie mogę jej odmówić.



To niby zielone oczko też nie za wyraźne... Ale była zdrowa, tego nie mogę jej odmówić.


- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4039
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Nevada-ja też kupiłam ją pod wpływem Oliwki.Mam ją od ubiegłego roku tzn.od 2010.W pierwszym dała kilka kwiatów w całym sezonie.I też pierwsze były różowe.Już myślałam,że to pomyłka ale następne były białe.Ale to wina jej matki Margaret Hilling. Dla mnie kwiaty wyglądały jak motyle.Lekkie,zwiewne.W 2011 róża podrosła sporo,zrobił się spory krzaczek no i stosownie więcej kwiatów ale szaleństwa jeszcze nie było.Może jeszcze za wcześnie
No i kwitła cały sezon pojedynczymi kwiatami.
Dosyć szybko opadły z niej liście.Rośnie pomiędzy Madame Plantier i Maximą w łuku i wszystkie trzy tworzą już ładną zaporę dla piesków.I czekam na efekt z Powsina

Dosyć szybko opadły z niej liście.Rośnie pomiędzy Madame Plantier i Maximą w łuku i wszystkie trzy tworzą już ładną zaporę dla piesków.I czekam na efekt z Powsina

- Alania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10449
- Od: 17 lip 2008, o 21:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Comte de Chambord - róża, którą naprawdę wszystkim polecam
. Ma piękne, bardzo duże i pełne, staroświeckie kwiaty w kolorze różowo-fiołkowym. Kolor niemal identyczny jak powojnik bylinowy Alionushka - dlatego pięknie wyglądają w połączeniu ze sobą. Róża wytrzymała na mrozy - nie wymaga okrywania nawet w chłodniejszych rejonach. Kwitnie obficie, powtarza kwitnienie.





Re: Róże historyczne - rozmowy.
O jakże raduje się serce moje na ten wątek
Teraz wrzucę tylko nazwy moich róż historycznych, a potem trochę więcej o nich napiszę (nie będę więc teraz wytłuszczać nazw):
Pénélope, Mrs. Oakley Fisher, Rose du Roi, Eugene Fürst, Baron Girod de l'Ain, Weiße Gruß an Aachen, Jacques Cartier, Souvenir de la Malmaison, Louise Odier, Mme. Hardy, Rose de Resht, Charles de Milles, Moje Hammerberg, Pink Grootendorst.

Teraz wrzucę tylko nazwy moich róż historycznych, a potem trochę więcej o nich napiszę (nie będę więc teraz wytłuszczać nazw):
Pénélope, Mrs. Oakley Fisher, Rose du Roi, Eugene Fürst, Baron Girod de l'Ain, Weiße Gruß an Aachen, Jacques Cartier, Souvenir de la Malmaison, Louise Odier, Mme. Hardy, Rose de Resht, Charles de Milles, Moje Hammerberg, Pink Grootendorst.
pozdrawiam
Aneta
Aneta
- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4039
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Róże historyczne - rozmowy.
U mnie z kolei Madame Plantier która była sadzona w tym samym czasie co inne historyczne w tym roku kwitła najobficiej.

była zdrowa męczyła ją mszyca.No i po sezonie bardzo urosła a taki był jej i mój cel.Kwiaty białe ,pięknie oddawały kolor o zmroku.Wyglądały jak latarenki.
Czy bym kupiła kolejną? tak

była zdrowa męczyła ją mszyca.No i po sezonie bardzo urosła a taki był jej i mój cel.Kwiaty białe ,pięknie oddawały kolor o zmroku.Wyglądały jak latarenki.
Czy bym kupiła kolejną? tak
- Aszka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4039
- Od: 16 wrz 2008, o 15:37
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Pólnocna wielkopolska.Strefa 6B
Re: Róże historyczne - rozmowy.
Comte de Chambord róża portlandzka-tak jak Moni- polecam o czym pisałam kilkakrotnie..Mam dwie sztuki i pewnie jeszcze dokupię jak będzie .Ma wszystko-odpowiedni wzrost,kolor,mrozoodporność i piękny różowy kolor kwiatów.Nie chorowała mocno za co daję jej dodatkowy punkt i co najważniejsze powtarza kwitnienie.

