Kochane dziewczyny dziękuję za słowa otuchy. Mam nadzieję, że cała moja praca nie poszła na marne. Ważne, że będzie ogrodzone, bo mamy przecież psa i jak pracowałam przy rabacie, to ciągle musiałam pilnować łobuza, żeby mi nie uciekł.
Jutro wybieram się na działkę "borową". Nie byłam tam już 2 tygodnie. Wczoraj wieczorem strasznie wiało, przez chwilę nie było prądu /po raz pierwszy pracowałam przy lampie naftowej /, a jak wracałam do domu po pracy, to musiałam omijać leżące na jezdni gałęzie. Trochę się więc niepokoję, czy nie narobiło mi szkód w ogrodzie.
Muszę przywieźć sobie z chaty sianko na stół wigilijny i zadołowne warzywa.
Zielone wspomnienia
