Siberio... w kwestii żywopłotu: wiosną 2006 zastaliśmy ogród z masą klonowych samosiejek zgrupowanych wzdłuż granicy.
Nierównomiernie, ze sporymi lukami. Pierwsze trzy lata dbaliśmy o to, aby luki te samoistnie (patrz: klon powyżej

) się zapełniły i aby całość nabrała kształtu... choć ostateczny kształt nadał żywopłotowi ktoś inny
Dorotko... plany dobra rzecz!

Nie będziemy się przejmować takimi bajkami
Jolu... rozumiem, że ta data to najbliższy koniec?
Przekładają, przekładają, jakby to był termin otwarcia jakiejś autostrady... a tu człowiek chce wiedzieć, czy okna myć przed świętami... czy gotować, piec... no bo co... zmarnować się ma?
Jolu izerska... miło "słyszeć" Cię u mnie

wpadam na Ciebie to tu... to tam... zapowiadam się wkrótce z wizytacją
Aneta... miód na serce lejesz... już się nie boję
Magduś... chyba przegapiłam to pytanie

ale już zeznaję: heliotropy (dwa z trzech) wypuściły korzonki w wodzie i od około dwóch tygodni siedzą w doniczce. Żyją, ale są bladawe... pytałam Was nawet, czy powinnam je teraz czymś zasilić... jak myślicie?
A teraz wiadomości z frontu: od świtu padało, z przejaśnieniami w ciągu dnia, wieczorem deszcz ponownie się wzmógł, a z nadejściem silniejszego wiatru zaczęła również piąć się w górę temperatura
Z kopczykowania nici, ale ja zawsze sobie wymyślę jakąś robotę
Jutro jeszcze konsekwentnie porządki w garderobie
A zatem... muszę nabrać sił
Dobranoc!
A do nastania wiosny zapraszam do
Gorzatkowa