Witaj Grażyno


Witaj Graziu


Małgosiu, zazwyczaj rezygnuję z sadzenia roślin w doniczki, bo w moim przypadku nie udaje się to. Bywają tygodnie kiedy przez kilka dni nie ma czasu wyskoczenie na działkę i wówczas rośliny wysychają, stąd nie mamy foliaka. Zresztą w okolicy naszej działki coraz więcej ludzi rezygnuje z posiadania foliaków bo jest najzwyczajniej za mokro u nas. W sezonie po długich opadach deszczu woda potrafi miejscami stać jeszcze przez kilka dni, pomidory gniją, atakują je grzyby. W ubiegłym roku miałam mały lasek pomidorowy (koraliki, ola polka itp), ale jak juz pisałam wcześniej wystarczyła jedna noc aby wszystko padło.
A żeby przetrwać do marca, to będę wrzucać wszystkie fotki po kolei, jak zabraknie to z ubiegłego sezonu ;)
Izo wiesz jak mnie męczy brak imienia Scheherezady ;) Lilie ciężko jest zidentyfikować, bardzo podobne do siebie są niektóre odmiany. A to cudo jeszcze nieziemsko pachnie ;)
Dzisiaj zmieniamy temat, czas na róże, do kolejnych lilii wrócę za jakiś czas.
Na początek ukochana wśród róż, Madame Hardy, mogłabym się w niej tarzać taka jest niesamowita, hipnotyzuje mnie tym niepozornym zielonym środkiem ;) Niestety od początku walczę z bruzdownica, która ją atakuje rokrocznie, od kwietnia/maja zaczynają się opryski aby móc ujrzeć boskie kwiatostany Madame:
