Witam serdecznie

jestem nowa na forum,więc z góry przepraszam za wszelkie błędy popełnione

(ortograficzne i interpunkcyjne też

) . Dostałam w prezencie tzw. Calandivie tj. pełną odmianę Kalanchoe (tak mnie poinformowano

). Roslinka jest ze mną od 14 sierpnia i do początku listopada było z nią wszystko okey. Niestety pogoda się zmieniła,a moje nawyki nawadniania trochę mniej (szczodra jestem i tyle

) i przelałam biedulkę

!!! W akcie rozpaczy spakowałam ją do torby papierowej i fruuu do kwiaciarni,gdzie przemiła Pani potwierdziła diagnoze. Poradziła mi żebym wyjeła kwiatek z doniczki, bryłę korzeniową owineła gazetą i zostawiła na 1 do 2 dni, a potem wycieła brązowe korzenie,przycieła pędy i liście z objawami gnicia i wsadziła do świeżej ziemi. Wszystko uczyniłam

. Jednak nie powiedziała mi jak dalej zająć się ofiarą mojej nadgorliwości

. I tu mam wielką prośbę o rady w tej sprawie
