Jovanko moja brassia jest u mnie od wakacji i w sumie niewiele o niej pisałam u mnie w wątku, bo kupiona była jako przekwitnięta, korzeni nie wypuszczała, a przyrosty które wypuściła pojawiły się zanim zalogowałam się na forum, więc już nimi nie byłam tak bardzo zaaferowana by o nich pisać. Teraz podsumuję co się z nią działo:
Kupiona była z pędem kwiatowym, który miał trzy zasuszone kwiatki, które zaraz odpadły. Potem pęd zaczął zasychać i jak usechł to go ciachnęłam jak najniżej się dało. Podlewałam ją na początku tak jak moje falki, czyli brutalnie raz na tydzień wsadzałam je pod bieżącą wodę i tak się przelewały przez parę minut. Gdy odkryłam forum, zaczęłam robić im wszystkim kąpiele a do kąpieli dodawałam nawóz do storczyków w ilości takiej jak na opakowaniu, ale woda wciąż była prosto z kranu. Od jakiegoś miesiąca najpierw nalewałam wodę do miski, żeby chlor się nieco ulotnił, potem dodawałam nawóz i dopiero po kilku godzinach zaczynałam moczyć storczyki. No i od tamtego czasu zaczęłam obserwować tę pleśń. To wygląda jak sieć połączonych ze sobą niteczek (na bank to nie te białe paskudztwa, co mi się z watą kojarzą a chwilowo nie pamiętam ich nazwy).
Dodam jeszcze, że Brassia stoi na północno-wschodnim oknie (róg bloku, więc ma tak jakby dwa okna), gdzie bezpośrednie słońce w wakacje miała od 5 rano, ale teraz zanim słońce się pojawi to już jest z innej strony mieszkania. Mimo to ma widno, bo za oknem jest tylko niebo i nic nie rzuca cienia na okno. Niektórym falkom jest tu za widno i czerwienieją.
Co więcej - Brassia w zeszłym tyg dostała nową ziemię dla storczyków o cienkich korzeniach i stoi nad kaloryferem gdzie często wieszam pranie lub stawiam pojemniczki z keramzytem, żeby było wilgotno. Kaloryfer nie dmucha na nią bezpośrednio ciepłym powietrzem, bo jest cofnięta pod szybę, ale jej nie dotyka. Okno ustawione jest na mikrowentylację, ale przez 2 tyg nie było, więc może powstał zaduch?
Aktualnie wychodzą nowe korzonki ze starych korzeni, które wyglądały na zdrewniałe i brzydkie, więc Brassia chyba ma się całkiem dobrze. Gdy ją przesadzał, nie zauważyłam uszkodzonych korzeni. Nowe pseudobulwy rosną, choć jakby wolniej. Tak wygląda:

Mimo moich najszczerszych chęci nie mogę przesłać fotem na laptopa i zdjęcia pleśni na razie nie będzie.