Kilka prostych odpowiedzi na trudne pytania.
No cóż... Nie będę ukrywał, że ten wątek ma drugie dno. Dość często dostaję PM z pytaniami lub ze zdjęciami do oceny. Staram się na wszystkie odpowiadać, ale opóźnienie w korespondencji nie zawsze jest zawinione przeze mnie. Na przykład dziś dostałem informację o PM - który wysłany był dwa dni temu...
I dziś będzie właśnie o tym PM - bo temat jest znamienny. Otóż jedna z moich wiernych 'czytanek' podesłała mi trzy zdjęcia do oceny. Oto i one:
Autorka zrobiła zdjęcie TEMU SAMEMU STORCZYKOWI - tyle, że pierwsze 'zwykłym' aparatem (Sruptek-duptek-posrajgram?) a drugie DOBRYM Nikonem.
I cóż widzimy na tych zdjęciach? Na pierwszym - któryś z białych pahalaenopsisów, na drugim któryś z żółtych. No bo nie wmówicie mi, że zdjęcie 2 i 3 przedstawia roślinę o białych kwiatach!
Co się stało? Odpowiedź jest dość prosta: balans bieli. Teraz odrobina teorii. Każde światło emituje falę o określonej długości, a ponadto - ma inną temperaturę barwową. I tak: lampa halogenowa ma 3200 stopni Kelvina, światło słoneczne o wschodzie - 5200 st. K, zachmurzone niebo - 6500 st. K, ekran telewizora - 9300 st. K, lampa jarzeniowa - 5000 st. K, lampy błyskowe - 5400 st. K itd. Ludzkie oko odbierze kolor biały - jako biały bez względu na temperaturę widmową światła. Ludzkie oko - tak; ale matryca nie. Jeśli aparat ustawiony był na robienie zdjęć w świetle dziennym, a zrobimy w świetle lam halogenowych (jak prawdopodobnie miało to miejsce w powyższym przypadku) - to zdjęcie będzie żółte. Jeśli w świetle lamp rtęciowych - będzie zielone, jeśli w cieniu - będzie niebieskie. Tak będzie ZAWSZE - nawet jak przed aparatem padniecie na kolana i ze łzami w oczach będzie go błagać, żeby robił dobre zdjęcia. Cóż... praw fizyki się nie zmieni.
Co zatem zrobić? Odpowiedź jest banalnie prosta: MYŚLEĆ! Każdy aparat (a przynajmniej znaczna ich większość) ma w menu możliwość przestawiania temperatury światła przed zdjęciem. Robimy w świetle halogenowym - wchodzimy w menu i przestawiamy. Robimy w cieniu - znów przestawiamy. Robimy w słońcu - znów wycieczka do menu. I tak za każdym razem. I nie ma innego wyjścia!
No dobra... jest wyjście. A nawet kilka. Ale one są dla zaawansowanych.
1. Jest to metoda, którą ja stosuję. Ustawiam aparat na automatyczny balans bieli. Pierwsze zdjęcie z serii - to zdjęcie biało-szarej blendy firmy Lastolite. Ona ma dokładnie taki kolor, jaki jaki aparat i komputer interpretuje jako kolor neutralnie biały. Ponieważ zdjęcia robię w RAWach (kiedyś opiszę szerzej o tym formacie zapisu zdjęć), otwieram je w PhotoShopie, zaznaczam programowi, że ten kolor (nawet jak byłby to lazurowy!) to jest MÓJ KOLOR BIAŁY i program zbalansuje biel poprawnie. I każde kolejne zdjęcie z serii obrabiam z zapamiętanymi w programie parametrami.
2. Co zrobić, jeśli ma się zdjęcia zrobione w jpg - a one maja 'powalony' balans bieli i nie mamy punktu odniesienia w postaci 'wzorcowej bieli'? Otóż możemy otworzyć (w PS) plik jpg jako dng (jest to format plików RAW) i dalej obrabiać jak RAWa.
3. Zainstalować któryś z płatnych filtrów do PS, który 'naprawi' nam balans bieli. Być może są i darmowe, ale ja używam płatnego filtra Colormancer, który bardzo mi przypadł do gustu.
Celowo nie rozwijałem tego wątku, bo - jak wspomniałem - jet to 'higher level'.
A teraz wnioski:
1. MYŚLEĆ! i zawsze przestawiać w aparacie balans bieli na właściwy.
2. Jeśli ma się kumpla - Niemca o nazwisku Alzheimer, to nauczyć się PhotoShopa, w którym można uratować niejedno zdjęcie.
3. Lepsze zawsze jest wrogiem dobrego: 'dobry' Nikon w niewprawnych może okazać się o wiele gorszy od zwykłego aparatu kompaktowego. Czego dowodzi zdjęcie nr 3 przerobione na w miarę poprawne...
