

a ja mam karmniki tubowe przede wszystkim (jak ten u Sylwka na 4 zdj.) i jeden podobny do tego z 3 fotki. Tubowe to naprawdę fajna sprawa, łatwo je wyczyścić, mniejsze ptaszki wcinają z karmników, a większe jedzą z ziemi to, co mniejsze rozsypią. A rozsypuje się tego sporo, chociaż staram się tuby mocować "na sztywno", tak, by przynajmniej nie kołysały się na wietrze. W tym roku chyba zamontuję część na słupkach i ze spodeczkiem od dołu, jak na tej fot.:

edit: Dzięki temu wątkowi właśnie uświadomiłam sobie, że czas zacząć robić zapasy. Dokarmianie zaczynam dopiero, gdy śnieg spadnie. To nie jest kwestia przekonania do takiej, czy innej formuły - po prostu wokół mnie jest jeszcze trochę nieużytków, ptactwo ma dzięki temu pełną spiżarnię i do moich karmników zagląda dopiero, gdy musi. Sięgnęłam do notatek z sezonów 2009/2010 oraz 2010/2011 i strach mnie obleciał, bo wygląda na to, że nie licząc kulek tłuszczowych, muszę minimum 200 kg ziarna przygotować

W sezonie 2009/2010 skrzydlate towarzystwo samych ziarenek wydziobało 116 kg:
68 kg słonecznika
20 kg owsa
18 kg rzepaku
10 kg prosa
W sezonie 2010/2011 zeszło 180 kg:
98 kg słonecznika
82 kg owsa
Ptasich gości co roku więcej, meteorolodzy długą zimą straszą - chyba te głodomory z torbami mnie puszczą, albo jakieś tańsze niż All... źródełko słonecznika muszę znaleźć.