Na wiosnę (początek kwietnia 2011) zakupiłem kilka żywotników zachodnich Smaragd. Posadziłem je według poprawnej sztuki ogrodniczej ;) (opisywanej niejednokrotnie na tym forum). W lipcu postanowiłem podsypać je niewielką ilością nawozu długo działającego w białych granulkach (100 dniowy czy jakoś tak). No i... zaczęło się. W lipcu przyszły takie opady, że zalało mojego sąsiada. Niestety tam gdzie posadziłem moje szmaragdy również woda była bardzo wysoko. Tak, że przejście po ziemi można było porównać do chodzenia po bagnie :/ . W akcie rozpaczy i troski o moje szmaragdy oraz inne iglaki spryskałem je 2 razy nawozem interwencyjnym w odstępie dwutygodniowym. Na początku września po wodzie nie było śladu. Nastał okres suszy :P . W tym samym czasie spryskałem jeszcze raz wszystkie iglaki (dokładnie 3 września). Jak wróciłem po dwóch tygodniach na działkę zastałem przerażający widok :/ . Wszystkie nowe szmaragdy zrobiły się czerwone.
Tak mniej więcej wyglądała ta cała tragiczna historia. Tutaj możecie państwo zobaczyć kilka zdjęć aby lepiej poznać problem. Z góry przepraszam za szybkość serwera.
http://www.ee.pw.edu.pl/~zagrajep/drzewka/
A teraz do rzeczy. Jestem świadomy, że problemem jest WODA. Ale piszę tego posta, ponieważ chcę rozwiać swoje wątpliwości oraz uchronić moje starsze drzewa, które jak na razie nie umierają, a przecież w takich samych warunkach bytowały.
1. Czy jest jakiś ratunek przed takim kataklizmem?
2. Czy nawożenie drzew dolistnie jest zasadne w takiej sytuacji? Czy takie działanie interwencyjne coś daje (ryzyko przenawożenia)?
3. Czy te drzewka nie są zaatakowane przez fytoftorozę? Czytałem, że to choroba systemu korzeniowego wywoływanego przez grzyba i należy wykopać chore drzewo oraz odkazić glebę. Prawda?
3a. Jeśli tak to czy podlewanie takimi środkami chemicznymi jak np. GWARANT coś jeszcze pomoże?
4. Czy po takiej powodzi należy zaprzestać podlewać drzewa?
4a. Jeśli tak to kiedy rozpocząć podlewanie?
Mam nadzieję, że długość postu nie odstraszy potencjalnych fachowców ogrodnictwa
