coś mi czasu zbrakło na dłuższe posiedzenia na forum, ale za to pobiegałam po domku z i wypatrzyłam co nieco
otóż okazuje się, że nie wszystkie fiołki się na mnie wypięły
jedno kalanchoe uśmiercił(o się)/am... i wylądowało wczoraj w koszu ale za to inne zbiera się na ponowne kwitnięcie
hibiskus wymagał naprostowania, tak się wygiął, że nijak nie potrafiłam go umocować przy patyczkach więc wyciągnęłam całkiem z ziemi i na nowo wsadziłam... do pionu przy okazji okazało się, że jedna gałąź coś niedomaga i usycha, ucięłam więc ale inne radzą sobie całkiem całkiem
skrętniki podobno zarażone nie wiadomo czym zostały odizolowane, wczoraj zrobiłam im strzyżenie uschniętych i brzydkich kwiatków i trzymają się całkiem nieźle... zgłupiałam zupełnie, nic wokół nie lata, nie chodzi ani na nich ani obok... może to taki "nalot" jedynie był... jak tornado-wpadło-wypadło...
No i na koniec coby nie było zbyt pięknie i abym nie wpadła w jakąś zbytnią euforię dopatrzyłam się, że moja nowa połączona szeflera coś powoli gubi listeczki... nie pasuje jej towarzystwo czy co...?
Piękne fiołeczki, słyszałam, że szeflery nie lubią przeciągów, wtedy zrzucają liście.
Równie dobrze mogła zostać przelana, podobno wtedy też zrzucają liście.
Asia, Aga, Henryku, Ania - dziękuję za odwiedzinki Asia - fiołeczki zwyczajne, moje odmianowce siedzą w kubeczkach i ani myślą pokazać co tam pod ziemią skrywają... Henryku - a..no.. czy ja tak się napracowałam fiołki chyba usłyszały, że zazdroszczę forumowiczom takich kwitnień to abym miała na co patrzeć po pracy się wystawiają
Ania - szeflera nie stoi w przeciągu, stoi tam gdzie stała, na dość słonecznym miejscu na komodzie, przelanie też nie wchodzi w grę bo od czasu przesadzenia podlewana była jak tego wymagała, ale o ile mi wiadomo, szeflery lubią wodę... może jej nie pasuje konieczność dzielenia się doniczką
Faktycznie wygląda, jakby skrętniki były zupełnie zdrowe . Może wcześniej słońce je poparzyło ?
Kalanchoe i hibek pięknie pączkują, a fiołeczki cudownie rozkwitły. Brawa dla nich .
Szeflery chyba czasami tak mają - moja tak miała i mnie denerwowało . Wydałam i mam spokój .
Dzisiaj jestem nastawiona na nie , więc przyświeca mi (zamiast słońca - bo pada) taka filozofia :
jeśli mnie coś stresuje do do śmieci z nim
Właśnie Krysia.... do Ciebie pod śmietnik trzeba bo ja już za hojami się rozglądam nieśmiało
Ale coś w tej filozofii jest - ja też na siłę nie uszczęśliwiam zielonych, nie chcą współpracować to WON szeflera mam nadzieję, że pogodzi się z koleżanką w doniczce, bo jednak podoba mi się ten kwiatek i nie po to swoją "starą" od małego wyhodowałam, aby teraz mi tu takie "cyrki" odstawiała nowa...
Wiktoria - z tym poparzeniem słonecznym skrętników to chyba też niemożliwe, bo stały na parapecie północnym, miały troszeczkę słońca o wczesnym poranku (5-6) i popołudniem (20-22)... teraz fakt, stoją przy ścianie naprzeciw okna, ale to z obawy o zarażanie innych, a nic się nie dzieje a ja leniwa i nie chce mi się ich nieść na "stare" miejsce półeczka miała dla nich się zrobić... ale coś poczekają widzę
Ania - Pewnie - tylko weź parasol i kalosze . Herbatę mogę donosić Agnieszko - do nieśmiałych to nie należysz - a;e rozglądaj się do końca września albo już na wiosnę
oj, to do mnie koło 700 by wyszło tych km... może nie dolecieć a i zmarznąć w międzyczasie Ania - ja kaloszki mam, ale to na specjalnie okazje biegania po polu z racji zawodu parasola jak już muszę to biorę, ale to wielki stres pamiętać, aby gdzieś nie zostawić Krysiu- a czemu do końca września? potem nie będą się przyjmować...? oj to trochę mi zeszło zapadanie na to chciejstwo a do końca września mało czasu... znając mnie zaraz się znów zagapię i tyle to będzie z nowości