
U oster
- empuza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4296
- Od: 4 cze 2007, o 09:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: U oster
Zapakowane 

"Gdy w jednym domu światło gaśnie i ogród przestaje żyć, w drugim rodzi się nowe życie."
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
- empuza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4296
- Od: 4 cze 2007, o 09:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: U oster
Ty nie pytaj tylko bierz, juz widzę ten las rąk.
"Gdy w jednym domu światło gaśnie i ogród przestaje żyć, w drugim rodzi się nowe życie."
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Ło matko: łojciec!, brać? Bierz, synku, bierzBeatrice pisze:Fiołeczka do domku też chcesz?

Beatko, jak jeszcze z instrukcją obsługi


Ja jestem strasznie lewa w tej dzidzinie. A już fiołki? Dam radę? Żeby nie zmarnować


- rogo
- 200p
- Posty: 286
- Od: 22 maja 2011, o 14:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Re: U oster
Oster - bardzo lubię zaglądac do Twojego wątku - pozdrawiam 

- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Najczęściej raniutko poczytuję watki i dziś wpadłam przypadkiem na wątek, w którym forumka wspomina o
sąsiedzie, z którym nie ma zbyt dobrych stosunków. Kiedy ja sprowadziłam się do naszego maleńkiego mieszkanka,
na posesji rządziła stara kobieta i jej syn. Kiedy cokolwiek próbowałam zrobić, by upiększyć nieco
te zapuszczone, zaniedbane podwórze, sypały się wyzwiska i oboje wszczynali awantury. Dla świętego spokoju
człowiek ustępował, bo wychowanie: "głupiemu i fura siana ustąpi" brało górę. Ale nie zawsze jest to dobry
sposób postępowania: głupi myśli sobie wówczas: "aha, boi się mnie"! Ale pewnego dnia po kolejnych ulewnych
deszczach, glina, na której posadowiony jest dom, spływała wraz ze strugami, - humus spłynął już dawno
. Postanowiłam nawieść ziemi i zasiać trawę,by powstrzymać proces erozji
To były moje pierwsza
poczynania na rzecz "zrobieniaczegośdlaotoczenia"
Kiedy nie pomagały wrzaski i wyzwiska (mieszkamy na odludziu, więc na świadków nie ma co liczyć),
sąsiadka już wówczas ponad siedemdziesięcioletnia kobieta) zaczęła wyśmiewać moje poczynania. Dosłownie:
siedziała w oknie i przez cały czas moich prac dogadywała bez przerwy
Nie powiem, że to było milsze, bo drwina i szyderstwo są podobnie dokuczliwe, ale postanowiłam nie
zwracać uwagi na ich zachowania. Nawiozłam wówczas ponad 100 taczek ziemi z miejsca, do którego
spływała: poza ogrodzeniem. Podniosłam wówczas teren w najniższym miejscu o prawie pół metra!
Praca trwała dwa dni, potem wyrównanie, wysiew trawy w miejscu, gdzie teraz powstała rabata "pod oknami",
a w rogu obecnej rabatki "pod bzami" zrobiłam skalniaczek. Skromniutki, bo i doświadczenia było brak
i tego forum nie było... i internetu jeszcze na świecie nie było (w takiej formie, jak obecnie).
Niestety, nawet przez myśl mi nie przemknęło, by uwiecznić stan przed i po. W każdym razie po deszczach
człowiek nie miał jak dojść do domu: glina, błoto i pełno gówien kurzych, które panoszyły się wszędzie jak
jej właściciele. Miałam znajomego w ówczesnej milicji, poprosiłam go o pomoc w kwestii kur.
Sąsiedzi zostali "zaproszeni" na komendę, dzielnicowy "porozmawiał z nimi tak "od serca" i kury zostały
umieszczone w zagrodzie przy komórce
(przy akompaniamencie epitetów - ale zrobili, co do nich
należało
Jednak milicja też się do czegoś tam nieraz przydawała
.
Ale po tym fakcie sąsiadka z okna śledziła moje poczynania: nawet jej syn pomógł mojemu mężowi w
wylaniu chodnika. Oczywiście, od tej pory ich nastawienie do nas się nie poprawiło, bo wystarczyło
coś nie po ich myśli zrobić i awantura gotowa; ale skończyły sie -urwy i -uje podczas moich prac
ogrodowych. Teraz, kiedy przekopywałam ziemię pod oknami przy robieniu rabaty i wykonywaniu
nasadzeń, wszystko to stanęło mi przed oczami; i choć myślałam, że umiem patrzeć na to, co było -
z dystansem, niestety, przypomniało mi się wiele innych przykrych i nawet dramatycznych wydarzeń
wiązanych z tymi ludźmi. Jej już nie ma chyba z dwanaście lat, a ja nie mam ani jednego miłego z nią
wspomnienia. Sąsiad rozpił się aż tak, że właściwie nie ma dnia, bym nie słyszała zza drzwi jego
mieszkania zapijaczonego komentowania rzeczywistości
Ale dziś to inaczej wygląda; przestałam
ustępować, nauczyłam się robić swoje, a jego wyzwiska mijają mnie szerokim łukiem. Próbuje jeszcze
rządzić, ale zdziwko go łapie, kiedy ja robię swoje- dokładnie to, co zamierzyłam
Wniosek z tego doświadczenia w moim przypadku jest następujący: nie warto było ustępować głupiemu,
bo otoczenie dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, byłoby zupełnie inne. Ale wyciąganie wniosków w
własnych błędów to cecha charakteryzująca człowieka: nigdy więcej ustępowania głupiemu
No, i sąsiad to taki ważny element naszej codzienności, który ma ogromny wpływ na nasze życie -
choć z gara nam nie wyjada
sąsiedzie, z którym nie ma zbyt dobrych stosunków. Kiedy ja sprowadziłam się do naszego maleńkiego mieszkanka,
na posesji rządziła stara kobieta i jej syn. Kiedy cokolwiek próbowałam zrobić, by upiększyć nieco
te zapuszczone, zaniedbane podwórze, sypały się wyzwiska i oboje wszczynali awantury. Dla świętego spokoju
człowiek ustępował, bo wychowanie: "głupiemu i fura siana ustąpi" brało górę. Ale nie zawsze jest to dobry
sposób postępowania: głupi myśli sobie wówczas: "aha, boi się mnie"! Ale pewnego dnia po kolejnych ulewnych
deszczach, glina, na której posadowiony jest dom, spływała wraz ze strugami, - humus spłynął już dawno


poczynania na rzecz "zrobieniaczegośdlaotoczenia"

Kiedy nie pomagały wrzaski i wyzwiska (mieszkamy na odludziu, więc na świadków nie ma co liczyć),
sąsiadka już wówczas ponad siedemdziesięcioletnia kobieta) zaczęła wyśmiewać moje poczynania. Dosłownie:
siedziała w oknie i przez cały czas moich prac dogadywała bez przerwy

Nie powiem, że to było milsze, bo drwina i szyderstwo są podobnie dokuczliwe, ale postanowiłam nie
zwracać uwagi na ich zachowania. Nawiozłam wówczas ponad 100 taczek ziemi z miejsca, do którego
spływała: poza ogrodzeniem. Podniosłam wówczas teren w najniższym miejscu o prawie pół metra!
Praca trwała dwa dni, potem wyrównanie, wysiew trawy w miejscu, gdzie teraz powstała rabata "pod oknami",
a w rogu obecnej rabatki "pod bzami" zrobiłam skalniaczek. Skromniutki, bo i doświadczenia było brak
i tego forum nie było... i internetu jeszcze na świecie nie było (w takiej formie, jak obecnie).
Niestety, nawet przez myśl mi nie przemknęło, by uwiecznić stan przed i po. W każdym razie po deszczach
człowiek nie miał jak dojść do domu: glina, błoto i pełno gówien kurzych, które panoszyły się wszędzie jak
jej właściciele. Miałam znajomego w ówczesnej milicji, poprosiłam go o pomoc w kwestii kur.
Sąsiedzi zostali "zaproszeni" na komendę, dzielnicowy "porozmawiał z nimi tak "od serca" i kury zostały
umieszczone w zagrodzie przy komórce

należało


Ale po tym fakcie sąsiadka z okna śledziła moje poczynania: nawet jej syn pomógł mojemu mężowi w
wylaniu chodnika. Oczywiście, od tej pory ich nastawienie do nas się nie poprawiło, bo wystarczyło
coś nie po ich myśli zrobić i awantura gotowa; ale skończyły sie -urwy i -uje podczas moich prac
ogrodowych. Teraz, kiedy przekopywałam ziemię pod oknami przy robieniu rabaty i wykonywaniu
nasadzeń, wszystko to stanęło mi przed oczami; i choć myślałam, że umiem patrzeć na to, co było -
z dystansem, niestety, przypomniało mi się wiele innych przykrych i nawet dramatycznych wydarzeń
wiązanych z tymi ludźmi. Jej już nie ma chyba z dwanaście lat, a ja nie mam ani jednego miłego z nią
wspomnienia. Sąsiad rozpił się aż tak, że właściwie nie ma dnia, bym nie słyszała zza drzwi jego
mieszkania zapijaczonego komentowania rzeczywistości

ustępować, nauczyłam się robić swoje, a jego wyzwiska mijają mnie szerokim łukiem. Próbuje jeszcze
rządzić, ale zdziwko go łapie, kiedy ja robię swoje- dokładnie to, co zamierzyłam

Wniosek z tego doświadczenia w moim przypadku jest następujący: nie warto było ustępować głupiemu,
bo otoczenie dzisiaj, po dwudziestu sześciu latach, byłoby zupełnie inne. Ale wyciąganie wniosków w
własnych błędów to cecha charakteryzująca człowieka: nigdy więcej ustępowania głupiemu

No, i sąsiad to taki ważny element naszej codzienności, który ma ogromny wpływ na nasze życie -
choć z gara nam nie wyjada

Re: U oster
Co za historia... Biedni ludzie... chorzy na nienawiść...
Chylę czoła, że nie zwariowałaś
Chylę czoła, że nie zwariowałaś

- ewkapaw
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3610
- Od: 10 sty 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: U oster
Wandziu jak mi miło było się z Tobą spotkać
. Trochę krótko , ale co zrobić - takie życie i obowiązki .
Będę Ciebie odwiedzać , choć nie obiecuję , że za każdym razem napiszę
.
Buziaczki dla dzieciaczków
.

Będę Ciebie odwiedzać , choć nie obiecuję , że za każdym razem napiszę

Buziaczki dla dzieciaczków

Pozdrawiam EWA
Spis linków
Spis linków
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Siberio, niewiele brakowało ...Siberia pisze:Co za historia... Biedni ludzie... chorzy na nienawiść...
Chylę czoła, że nie zwariowałaś

Wiesz, gdybym tylko pozwoliła moim wspomnieniom dojść do głosu...
Ale, przeszło, minęło, a obecnie bawi mnie bezradność sąsiada wobec moich poczynań.
I jeśli nie pomaga to niech przynajmniej nie przeszkadza. Kiedyś (właśnie podczas odnawiania terenu) zamówiłam wywrotkę ziemi: stanął na drodze i kierowca nie miał jak wjechać na posesję. Musiał wywalić ziemię w dole, z którego potem taczkami wwoziłam pomału na teren posesji.

Ewuniu, ja również cieszę się z tego powodu i dziękuję za miłe chwile. Szkoda,
że połowę czasu przeznaczonego na spotkanie przestałam w korkach.
Może następnym razem nie trzeba będzie kraść paru godzin dnia, może kolejne
spotkanie u mnie? Przecież to rzut beretem

można będzie posiedzieć nawet podczas silnego wiatru czy zacinającego deszczu.
Pomyślcie o tym.
Jakaś majówka?

- ewka63
- 500p
- Posty: 796
- Od: 17 kwie 2011, o 09:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Podkrakowskie spokojne ...
- Kontakt:
Re: U oster
A chciało by się zaśpiewać " jak dobrze mieć sąsiada". Współczuję tylu lat wśród takich ludzi. Cóż, dobrych chwil nie było, ale teraz może wrócą w dwójnasób, w końcu po tak długim czasie należy Ci się osterku. Niestety jest sporo ludzi na świecie, żyjących tylko po to, żeby dokuczyć innym. I nie da się ich naprawić swoją miłością do świata.
Mój zielony kawałek ziemi
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
Pozdrawim Wszystkich - Ewa
- empuza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4296
- Od: 4 cze 2007, o 09:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Re: U oster
Osterku bij, zabij!
Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.
Jak nic muszę przestać zajadać masełko

Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.


Jak nic muszę przestać zajadać masełko


"Gdy w jednym domu światło gaśnie i ogród przestaje żyć, w drugim rodzi się nowe życie."
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
Empuzka i jej ROD-wy świat-rok 2012
- oster
- 1000p
- Posty: 1357
- Od: 9 mar 2011, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Re: U oster
Ewuśewka63 pisze: Niestety jest sporo ludzi na świecie, żyjących tylko po to, żeby dokuczyć innym. I nie da się ich naprawić swoją miłością do świata.

Masz rację, frustratów trochę na tym świecie się nasiało...
Zaraz lecę do Ciebie

... a ja wciąż dokądś spóźniona...empuza pisze:Osterku bij, zabij!
Ty pojechałaś a torba dla dzieciaczków została.![]()
![]()
Jak nic muszę przestać zajadać masełko![]()


To mi trzeba by napukać...
E, to pretekst do zobaczenia się

- aagaaz
- 1000p
- Posty: 1774
- Od: 7 maja 2011, o 10:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Re: U oster
To miałaś przeżycia...
Ja mam trochę przeżyć z moją ciotką ( mieszka w naszym domu, w mieszkaniu obok ), ale nie w sprawach ogrodowych ale w życiu codziennym ( codziennie jej coś kradniemy)...
Ale ważne , że nie dałaś się i postawiłaś na swoim...Gratulacje
Ja mam trochę przeżyć z moją ciotką ( mieszka w naszym domu, w mieszkaniu obok ), ale nie w sprawach ogrodowych ale w życiu codziennym ( codziennie jej coś kradniemy)...
Ale ważne , że nie dałaś się i postawiłaś na swoim...Gratulacje
