Haniu, dziękuję, no właśnie, przeszukałam katalogi i strony interentowe i ciągle moja róża nie ma imienia. Nie jest różą Austina bowiem, jak na arystokratkę ma zbyt kolczaste pędy, jest bardzo żywotna, a kwiaty ma płaskie ok. 5-6 cm (płatki malutkie) i w ogóle nie pachnie. Zdecydowanie jest "zielińską" ;) tzn. kolor w niej cudownie sie rozwija od kremu przechodzącego w blady róż. W pełni kwitnienia jest dokładnie taka jak na zdjęciu -intensywnie różowa wewnątrz, zewnętrzne płatki są białokremowe z odcieniem zieleni, a przekwita na zielono. Jesienią nie wybarwiała się tak mocno i była raczej zielonkawa.
W tamtym roku dosadziłam w ogrodzie 3 "austiny" i wczoraj dostałam kolejnego the pilgrim

, ale muszę wam powiedzieć, że strasznie się rozczarowałam jesienią, bo zamówiłam na allegro róże angielskie, w słusznej cenie - nie licencjonowane, bo bezimienne. Na zdjęciach piękne, a sadzonki coć strasznego. Klasy nawet nie drugiej, popleśniałe. Napisałam do sprzedawcy i dowiedziałam się że dostanę pieniądze jak się nie przyjmą no i po wczorajszym przeglądzie roślin wychodzi na to, że się nie przyjęły, bo nie miały prawa

. I nawet nie chodzi o pieniądze.
A co na pędraki w ziemi, bo w ubiegłym roku dały o sobie znać i zastosowałam kurację wykopania młodej róży z ziemi, a teraz to już niemożliwe.