Mam poważny dylemat. do tej pory pryskałam pomidory za młodu Bioseptem, raz Miedzianem i raz Timorexem, ale przy obecnych deszczach ten środek mogę sobie darować. Mam pojedyncze plamy zarazy na krzakach, ale mimo obrywania są wciąż nowe, niestety. I tu zaczyna się problem, bo chcę sięgnąć po cięższą artylerię, tzn. Acrobata lub Signum, które mam na stanie, by nie stracić plonów. Tyle że na pobliskiej grządce po drugiej stronie ścieżki moja Mama trzyma fasolę i ogórki, ja mam obok owocujące papryki (jeszcze zielone). Niestety w kartach obu środków nie ma nic o fasolce, ale wydedukowałam z wymienionych tam warzyw, że krótsze okresy karencji (do 7 dni) są dla roślin, z których spożywamy owoce, a dłuższe dla np. kapusty czy marchwi, gdzie częścią jadalną owoc bynajmniej nie jest. Pewnie ma to związek z metabolizmem roślin i kumulowaniem się środka w pewnych ich częściach czy jakoś tak.
Mamże ja rację, czy też nie? Sprawa pilna, bo mi uprawy zdechną, a muszę jakby co Mamę uprzedzić, żeby sobie plon zebrała i poczekała z kolejnym zbiorem. Nie żebym jej pryskała po grządkach, do tej pory zresztą trafiałam na bezwietrzną pogodę przy pryskaniu, ale jakby coś tam przypadkiem zawiało, to wolę wiedzieć... No i nie chcę potem mieć urywanej głowy!
