Rossynant ja piszę jedno a ty w sumie jak by to samo ale po swojemu. Chyba się źle zrozumieliśmy. Cały czas chodzi mi o to że bezpośrednio po cięciu zamieranie komórek jest najsilniejsze i spontanicznie się zagłębia. Dlatego przy niektórych gatunkach które wykazują właśnie takie cechy po cięciu, wolę dla bezpieczeństwa i właściwego rozwoju nowego przewodnika zastosować cięcie z czopem 2-3cm. Po upływie kilku tygodni jak już postępująca martwica spowalnia, odcinam czop tuż nad młodym pędem a więc robię takie cięcie jakie ty proponujesz robić od razu.
Rossynant pisze:Mówię co wiem, ale może skleroza zwodzi? Fizjologia zalega gdzieś na strychu, więc w tej chwili nie sprawdzę, sorry.
W przypadku cięcia pędów to zastanawiam się czy wytworzenie tkanki odcinającej w ogóle występuje. W niewielu przypadkach jest tak że obumarły czop zostanie odcięty od zdrowej tkanki i sam odpadnie, pytanie tylko czy jest to spowodowane wytworzeniem tkanki odcinającej, wydaje mi się że nie. Wytworzenie tkanki i występowanie strefy odcinającej jest charakterystyczne w przypadku uszkodzenia lub naturalnego starzenia się takich organów jak liście, kwiaty, kwiatostany, wiązki nasienne czy owoce.
Rossynant pisze:Nie wydaje mi się by "postępująca w dół" martwica miała cokolwiek wspólnego z tkanką uszczelniającą ranę - już raczej z jej brakiem - ta bowiem ma za zadanie zabezpieczyć to co poniżej przed zamieraniem?
A no właśnie postępująca martwica świadczy o tym że tkanka odcinająca się nie wytwarza, więc raczej proces jej wytwarzanie nie ma zastosowania w przypadku cięcia pędów.
Rossynant pisze:Jeśli zaś chodzi o tkankę odcinającą - powstaje na skutek wysychania (utraty wody) przez powierzchnię cięcia - to jest bodziec na który roślina "reaguje" (zaschnięte komórki zostają zalane gumą, a bezpośrednio poniżej tworzy się warstwa korkowa).
Niewydajne mi się by powstanie tkanki odcinającej miało cokolwiek wspólnego z cięciem i utratą wody. To co opisujesz to proces zabliźniania rany, a to nie jest to samo co powstawanie tkanki odcinającej. Tkanka odcinająca powstaje w dość skomplikowany sposób jeszcze wewnątrz organu który ma zostać odseparowany od rośliny, poprzez działanie hormonów hydrolitycznych, enzymów a przede wszystkim poprzez różnego rodzaju rozpuszczanie blaszki środkowej. Zresztą może nie brnijmy w akademicką dyskusje bo raczej nikt z nas nie posiada doktoratu z fizjologii roślin, a sam temat jest o orzechu, a nie o szczegółowych procesach powstawania tkanki odcinającej
Rossynant pisze:W każdym razie kallus (który ma potem ranę zarosnąć) też powstaje na skutek samego uszkodzenia pędu - i lepiej by rozwijał się ze zdrowej, witalnej tkanki, niż takiej która zamiera w zasychającym czopie.
Wracając do proponowanego przeze mnie sposobu cięcia to drugie cięcie, te po kilku tygodniach od pierwszego, jest wykonywane na styku tkanki żywej i martwej, bardzo łatwo da się to odróżnić po barwie kory. Kalus rozwija się więc w miejscu gdzie martwica jeszcze nie doszła, a więc jeszcze w tkance żywej całkowicie zdrowej. Cięcie to można poprowadzić nawet lekko poniżej granicy tkanki żywej i martwej w taki sposób żeby lekko naruszyć tą żywą i mieć pewność że nie zalega na niej żadna tkanka martwa, co więcej takie kontrolowane uszkodzenie czasem nawet przyspiesza zarastanie rany. Można teraz zadać pytani po co ciąć najpierw z 3 cm czopem a potem bezpośrednio nad pędem, skoro można by od razu przejść do cięcia bezpośrednio nad, tak jak to ty proponujesz? Otóż zauważyłem taką zależność, że gdy najpierw tnę 3 cm nad pędem a po upływie kilku tygodni drugie cięcie przeprowadzam bezpośrednio nad pędem, to po tym drugim cięciu martwica praktycznie nie występuje. I przy uciążliwych gatunkach jest to jedyna metoda cięcia która gwarantuje zdrowy rozwój i mocne osadzenie młodego pędu, który ma się stać nowym przewodnikiem. Przy tych roślinach gdybym zastosował od razu cięcie bezpośrednio nad pędem to by mi ten pęd zwyczajnie obumarł. W uprawach szkółkarskich stosuje się cięcia albo bezpośrednio nad pędem, albo z czopem 1cm, ze względu choćby na to że nikt nie będzie bawił się w podwójne cięcie, dodatkowo niejednokrotnie rany po cięciu nie są zabezpieczane żadnymi środkami. Warto się jednak czasem przyjrzeć takim szkółkarskim drzewkom i zauważyć że nie wszystkim taka technika cięcia wychodzi na zdrowie. Uważam że w amatorskiej uprawie jaką stosuje tutaj większość forumowiczów, można sobie pozwolić na technikę podwójnego cięcia którą proponuję. W szczególności polecam ją wszystkim początkującym i osobom które maja jakieś cenne i wrażliwe okaz w swoich ogrodach, i muszą je przyciąć ale boją się żeby ich czasem przez to cięcie nie uszkodzić. Technika podwójnego cięcia jest bezpieczniejsza i daje gwarancję że nie uszkodzimy pędu nad którym prowadzimy cięcie.
Rossynant pisze:Natomiast jest inna kwestia - drzewka silnie nawożone i nawadniane wytwarzają słabe drewno, podatne na zakażenia i zamieranie. Szybki wzrost ma swoją cenę.
Zdaje się że w tym właśnie leży w dużej mierze sedno sprawy. U mnie niejako drzewka są wręcz pędzone poprzez ultra bogate w biogenny podłoże, silne nawadnianie, dodatkowo dolistne dożywianie. Wszystko to sprawia że nieraz jednoroczny przewodnik który skracam, wygląda w przekroju jak młody dwumiesięczny pęd, zerowy procent zdrewnienia tkanek. aż dziw że taki pęd nie przemarza. W takim mało zdrewniałym pędzie po cięciu martwica dużo szybciej i głębiej postępuje. tak więc częściowo moje doświadczenia mogą rysować fałszywy obraz i być mało miarodajne.
Nie mniej mam również drzewka które nie są w ogóle nawożone i również przy ich formowaniu stosuję technikę podwójnego cięcia. Jednak fakt faktem martwica postępuje w nich wolniej i nie zachodzi tak głęboko wiec coś w tym jest.