
By
dalekiport at 2011-06-12
Wydawało mi się, że problem niszczylistki mnie ominie, szczególnie że pierwsze masowe pojawienie się owada miało miejsce gdy pąki róż były jeszcze maleńkie i zamknięte.
Teraz gdy róże masowo rozkwitają problem stał się rzeczywisty i dotkliwy.
Podczas trzy dniowego pobytu w ogrodzie miałam okazję poczynić obserwacje jego zwyczajów i zachowań oraz zmierzyć się ze szkodnikiem.
1. Faktycznie płatki róż to jej przysmak nie omijając jeszcze nierozwinietych kwiatów, pozostałe rośliny póki co omijała, z wyjątkiem prób podgryzania host.
2.
Masowy wylot owadów występował jedynie w godzinach przedpołudniowych między godziną 8 ? 12 i praktycznie wczesnym popołudniem owady znikały.
Jest to o tyle ważne, że osoby odwiedzające swój ogród w godzinach popołudniowych i wieczornych mogą w ogóle nie zauważyć obecności niszczylistki a jedynie efekty jej działalności przypisując to np. mszycom
3. Nadal opisując własne obserwacje, owady gromadziły się w jednej części ogrodu, nasłonecznionej przed południem, na obszarze kilkunastu metrów kwadratowych, chętnie i masowo obsiadając floksy, odętkę i lilie. Jedynie pojedyncze owady oddalały się od opisanego miejsca, najczęściej po to by wylądować na kwiatach róż i liściach funkji , oczywiście by je podgryzać.
4. W dni deszczowe i chłodne praktycznie nie widać ich przez cały dzień.

By
dalekiport at 2011-06-12
Tyle obserwacji a teraz wnioski i sposób postępowania.
Zastosowałam preparat widoczny na zdjęciu., ABC - NA OWADY - SZKODNIKI Sumi alpha
Oprysk wykonałam w godzinach wieczornych gdy temperatura spadła poniżej 20 st. C.
dodając do roztworu nieco Mydła ogrodniczego by zwiększyć przywieranie.
By uniknąć stosowania preparatu na całej powierzchni ogrodu, w sposób szczególnie dokładny opryskałam opisywany wyżej obszar gromadzenia się niszczylistki..
Choć z opakowania, które kosztuje zaledwie 7 zł, można uzyskać 20 litrów cieczy użytkowej co w przypadku ogrodu o nawet gęstej obsadzie, wystarczy na dwukrotny oprysk pow. ok 200 - 300 m kw., to pokrycie preparatem wybranego terenu przyniosło oczekiwany skutek.
Owady nazajutrz pojawiły się jak w zegarku, osiadły na kępach floksów i już po ok 10 -20 minutach padały po kontakcie z preparatem.
Mam nadzieję, że to definitywnie załatwiło sprawę, za dwa dni będzie okazja by przekonać się o kondycji moich róż ?.

By
dalekiport at 2011-06-12

By
dalekiport at 2011-06-12
na zdjęciu już martwe owady

By
dalekiport at 2011-06-12