Iwonko, dzięki za informację, przydała mi się, Tobie
Henryku też
Aniu, dziękuje
Ostatnio schorowana nowość po gruntownym oprysku (za kilka dni następny), usunięciu znacznej części pędu z kwiatami i pąkami, została z trzema kwiatkami i dwoma pąkami< trzy liście są częściowo usunięte. Nowe plamy póki co się nie pojawiają, więc mam nadzieję, że będzie dobrze.
Źle dzieje się z moim sabotkiem...
Więc wzięłam się za reanimację metodą Żabki Moniś. Jednak(jako, iż wtedy nie miałam) zamiast bioseptu użyłam greposeptu, takiego dla ludzi. To właściwie to samo chyba, może ciut łagodniejsze ( i droższe

), choć na opakowaniu jak porównałam to też jest to 33% ekstrakt z pestek grejpfruta. Po jakichś trzech dniach musiałam wyjąć sabotka, bo widziałam białe plamki na jedynym korzeniu który ma oraz pozostałościach po starych rozetkach, których nie zdołałam w 100% usunąć ... Zakupiłam biosept wymoczyłam w roztworze storczyka, włożyłam z powrotem do słoika. Zobaczymy
A teraz coś co mi dosłownie zaparło dech w piersiach, kiedy zobaczyłam męża wracającego z pracy z TYM w ręku. Dzień wcześniej widziałam ze dreptał przy storczykach wypytując o kolory( tych niekwitnących) i zaglądając do każdej doniczki. Nie będę dużo "gadać" popatrzcie sami
Jest wielgachny, wysoki i przede wszystkim zdrowy. Liście mają rozpiętość ponad 60cm. Zachwyca mnie ze każdy kwiat właściwie jest inaczej "splamiony", te świeżo otwarte, są prawie pistacjowe, te które dłużej kwitną już - kremowe. Spoglądam na niego rano - i od razu mam dobry humor....
