Miłko. Część liliowców już wychodzi, ale w kilku miejscach, jest dziura po łętach, więc albo zgniły, albo gawrony wydziobały, gdyż jest ich zatrzęsienie na działkach i wcale się nie boją, tak jak i sroki. Wczoraj dwie sroki raczyły się kocimi chrupkami i wcale na mnie nie reagowały.
Liczę, że liliowce odbiją z korzenia, ale różnie to może jeszcze być.
Ewuniu. To prawda, że człowiek wraca padnięty, ale jest zadowolony. Dziś pomimo tego, że zrobiłam więcej niż wczoraj wracałam mniej zmęczona, więc i kondycji też nabieramy.
Joluś. Cieszę się tymi przylaszczkami, cho to tylko takie pospolite, ale dobre i to. Na rarytaski takie jak u Majki na razie mnie nie stać. Poczekam, aż stanieją. Prymulki to oczywiście nowe nabytki, ale wreszcie dorwałam pełne, więc od razu do ziemi. Te, które są od jesieni dopiero zaczynają się zbierać, niektóre mają już pączki.
Aguś. Prawda, że przylaszczki cieszą bardzo. Z resztą wszystkie pierwsze kwiatki są takimi bo długo na nie czekamy. Mam nadzieję, że też się swoich dochowasz.
Marysiu. Pora to zmienić.
Aniu. Wszystko przed Tobą. Ja je kupiłam na kiermaszu majowym pod igiełką.
Grzesiu. Kupiłam 6 i są różne - jedne większe, inne mniejsze. Tak jak i lilie. Niektóre wielkości pięści, niektóre jak u p.Janka maślickiego.