frant pisze:forumowicz , Tadeusz  . Pewnie ,że ideałem jest stosowac nawozy organiczne , nikt temu nie zaprzeczy ! Ale nie każdy ma do nich dostęp , a roślinki jednak jeść muszą ... Zacząłem hodować dżdżownice kalifornijskie , ale na większe ilości biohumusu przyjdzie jeszcze poczekac z kilka lat ... Na razie nie mam wyjścia , pozostają  nawozy sztuczne . Przy roztropnym użyciu nie jest to jakaś zbrodnia , trzeba zachować umiar , i tyle ..  Co do zasilania siewek , to faktycznie , najczesciej może to  być zbyteczne . Ale  już przy rozsadzie wydaje się być konieczne ! Wszelkie substraty mają zwykle zaniżoną zawartość składników pokarmowych . Ale chciałbym podkreślić rzecz bardziej istotną ! Rośliny to istoty żywe , i tak należy nad nimi sprawować pieczę aby ich wygląd nie obrażał Stwórcy ... Zasilając składnikami krzewię Dzieło Boże  

 .
 
FRANT, to co cytuję z Twojej wypowiedzi to  najlepsza odpowiedź na mój apel by warzywa dla własnego spożycia uprawiać tylko na nawozach naturalnych lub na kompoście.
Wytłumacz mi proszę co to znaczy 
 Przy roztropnym użyciu
,
trzeba zachować umiar 
, bo ja tego nie rozumiem.  
Praktycznie już opisano ile i jakiego pokarmu oraz w jakich warunkach , potrzebuje każda roślinka, wystarczy tylko zdobyć tą wiedzę i stosować przy  jej uprawie.  
Praktyka ogrodnika amatora, wygląda tak że lepiej dać więcej niż mniej, czy to nawozu , czy oprysku ,czy innego "ulepszacza". 
W uprawie wielkotowarowej, nie ma roztropnego użycia, czy zachowania umiaru, tam się ściśle stosują do zaleceń instytutów naukowych, nie dadzą mniej bo ryzyko że się nie uda się zwiększa, nie dadzą więcej bo każdy grosz liczą, tam się liczy pieniądz  i zysk.
Dlatego też tym co nie mają  nawozu naturalnego, czy kompostu, doradzam zaniechanie upraw warzyw dla własnego spożycia, a tylko udać się do sklepu i zakupić warzywa z wielkotowarowych produkcji, bo tam chemii jest tyle ile trzeba, ani grama więcej.
Uprawiając warzywa we własnym ogrodzie z zastosowaniem nawozów sztucznych i stosując metodę " roztropnego użycia" i "zachowania umiaru" sami sobie dostarczamy "skażone" produkty nieraz w znacznie większym stężeniu niż te kupione w marketach.   Wkład własny w produkcję warzyw, poniesione koszty , czynią warzywa z marketu znacznie tańsze niż  wyprodukowane przez nas. Do czasu wyprodukowania własnego kompostu, czy zdobycia naturalnych nawozów lepiej  zająć się uprawą kwiatów, jest to równie pasjonujące zajęcie co uprawa warzyw.
Ale ja mówie seryjnie , nawozy są teraz bardzo drogie a przy dużej skali produkcji ich ograniczone zużycie - to czysty zysk producenta podłoży . Zresztą pracownicy też myślą prawidłowo : po co narażać ogrodników na kłopoty z nadmiernym zasoleniem podłoża , jeśli można wsypać do mieszalnika np. 5 worków nawozu zamiast 10 ? A nadwyżkę okazyjnie upłynnić , wydatnie reperując swój budżet . I owca syta , i wilk cały ... Sam nieraz widzę jak u dużego gospodarza robotnicy przelewają środki ochrony roślin w różne baniaki , a potem jeżdzą po polu rozpylając rzadką wodę , byle zostały ślady po kołach . Zycia nie znacie czy co ?
Większość swojego życia spędziłem w okresie "
realnego socjalizmu, to z stamtąd  pochodzą opisywane zachowania, dzisiaj trzeba otwarcie powiedzieć że jest to złodziejstwo i oszustwo, a nie "cwaniactwo" jak wtedy się na takie zachowania mówiło.
Na szczęście "wolny rynek" , tak krytykowany przez niektórych  przyniósł nam swobodę wyboru, na rynku jest tyle różnego dobra, że można wybierać, przebierać i ....płacić, pamiętając zasadę że 
tanie mięso psy jedzą.
Te wszystkie przekręty jeszcze istnieją, ale jak myślę głownie dzięki nam, naszemu lenistwu i na siłę szukania okazji. 
Czas najwyższy przyjąć do wiadomości że zakupywane przez nas produkty są dobrej jakości, zgodne z normami i stosować je zgodnie z instrukcją, czy zaleceniami , a nie zakładać że wszyscy, wszystkich oszukują, ze mną na czele. 
Mając zamiar dokonania zakupów, należy najpierw sprawdzić co nam sklepy oferują, a później dopiero wybierać to co nam odpowiada.