Oczko powstało jakieś sześć lata temu (chyba). Zauroczona maleńkim oczkiem z formy u znajomych w ogrodzie postanowiłam zaszaleć i stworzyć u siebie większy akwen. Mąż nawet dość się zapalił do pomysłu, więc musiałam kuć żelazo. Zakupiono szpadel znanej firmy na F i tak uzbrojeni zabraliśmy się do pracy.
Okazało się, że glina, która jest głównym składnikiem naszej gleby w miejscu planowanego akwenu ma spora domieszkę ?? kamienia. Praca nie należała więc do najprzyjemniejszych ale daliśmy radę.

Niestety brak dostępu (wtedy) do internetu ograniczał mocno źródła wiedzy i nie uniknęliśmy wielu błędów. Ale po wyłożeniu folią, zamaskowaniu brzegów prezentowało się niczego sobie

Założenie było takie, że jak najmniej techniki (brak możliwości podłączenia na stałe prądu)
Tak więc był tylko strumień zasilany pompą, który miał równocześnie zapewniać rybom natlenianie wody.


Dwa lata było w miarę ok. Rośliny się rozrosły, zacieniały lustro wody, wykwit glonów zwalczałam chemią (brr?.)
Napisane: N 20 lut 2011 16:23
Latem oczko pięknie zarosło, rybki rozmnożyły się namiętnie. Niestety zaczęły sie też problemy




Nadeszła zima. Mrozy trwały dość długo i mój teść postanowił pomóc rybkom odzyskać dostęp do tlenu. Przebił lód, niestety razem z folią

Woda zeszła do połowy, ryby niestety nie przeżyły. Folia całkowicie do wymiany.
Rok w ogrodzie straszył pusty dół. na usprawiedliwienie dodam, że miałam bardzo kiepski rok i ogród poszedł całkowicie w odstawkę. Ale nie można było tego tak zostawić więc dwa lata temu zabrałam się do pracy. Usunięcie kamieni (och mój biedny kręgosłup), niezbędne poprawki, wyłożenie jednej warstwy folii (starej), na to kartony, stary chodnik i porządna ( i niestety bardzo droga) folia Gardeny. Aranżacja brzegów na nowo, niestety do budowy kaskady zabrakło budulca, ale przed zimą oczko już było zagospodarowane i folia zabezpieczona.
Teraz trochę techniki.
Zawsze przerażały mnie te wszystkie filtry, lampy i inne ustrojstwa. Poczytałam i okazało sie, że można popróbować obyć się bez tych urządzeń. Postanowiłam, że w jeziorku będzie tylko pompa zasilająca kaskadę z nałożonym na nią filtrem i okazało się, że to działa.
Oczko jest obsadzone dużą ilością roślin i pływa w nim cala masa roślin natleniających. Okazuje się, że nawet w małym oczku można osiągnąć równowagę biologiczną i nie trzeba uciekać się do chemii. W kwietniu- maju oczywiście następuje wykwit glonów, ale te dwa tygodnie można wytrzymać i odławiać je mechanicznie. A potem samo się kręci. Kilka ryb (nie za dużo) dla ochrony przed komarami - zjadają larwy, dużo roślin to recepta na czysta wodę.
To już zdjęcia z tego roku

