Bardzo proszę o pomoc i radę....
Mamy dom w stylu lat 70-tych (tzw klocek). Jedyne co w nim zmieniłam, to kolor, bo przemalowaliśmy go na zielono, dzięki czemu wydaje się jakby mniej rażący w swym kształcie. Jego jedna ściana - południowo-zachodnia - jest właściwie jedną, wielką, zieloną powierzchnią (8m x 8m). Od domu do siatki sąsiadów jest odległość 5-6m. Wzdłuż tej siatki posadziłam krzewy o wysokości do 2m. Za 2-3 lata ładnie już podrosną. Bardzo razi mnie ta wieeeelka ściana, na której jest jedno okno i do tego klimatyzator... Jak dla mnie - koszmarek. Zresztą załączyłam poniżej zdjęcia (widok z ulicy), z tym że zdjęcie czarno białe jest sprzed 3 lat, więc przód już mam ładnie obsadzony:


W tym roku posadziłam pod "piękną" ścianą pnącze (dzikie wino), ale to jest tz.w wersja pomocnicza. Zastanawiałam się nad drzewami, wysokimi krzewami. Myślę, że trzeba "złamać" bryłę. Ale jak??? Duże drzewa (np. marzyła mi sie zawsze wierzba płacząca) nie nadaje się, bo przede wszystkim za mało miejsca. Glebę mam piaszczystą, raczej jest więc sucho, a i słońca dużo. Z tyłu za domem (oświetlenie północno-zachodnie) mam część "rekreacyjną", więc za wysokie i za szerokie drzewa zasłonią zupełnie światło. Może jakieś 3-4 drzewka kolumnowe wzdłuż ściany, a przed nimi niższe krzewy? Pomóżcie mi, bo nie bardzo sobie z tym radzę.....
Może ktoś ma jakiś pomysł?
Z góry bardzo, bardzo dziękuję....
Pozdrawiam cieplutko, choć na zewnątrz już mrozik!
Jaga