Jesienią ubiegłego roku niespodziewany przymrozek w połowie października sprawił, że wszystkie kwiatostany oraz liście przemarzły. Do wiosny przetrwało zaledwie kilka liści na każdej z gałązek i ani jednego kwiatostanu. Nie było rady - zdecydowałem się na radykalne cięcie. Nie miałem już nadziei na cokolwiek miłego dla oka w tym sezonie.
Wiosną intensywnie stosowałem nawóz do roślin zielonych. W połowie maja wystawiłem łyse drzewko do ogrodu. No i ... się zaczęło!

Każda nowa gałązka ma kwiatostany, liście są zdrowe, nie ma śladu po jesiennej tragedii


