Zastanawiam się nad możliwością hodowli małej ilości krzaków róż w warunkach domowych - małej szklarni. Nie mam zbyt wielkiego pojęcia o uprawie tej rośliny, ale uważam różę za kwiat wyjątkowy. Dlatego proszę o wyrozumiałość jeśli moje pytania wywołają u znawców tematu uśmiech politowania

Róże sprzedawane w kwiaciarniach mają jeden wielki mankament (mowa o różach bukietowych) - mimo, że ładne to praktycznie nie pachną (może znacie jakieś kwiaciarnie gdzie można kupić pachnące róże? mnie się nie udało znaleźć). Słyszałem, że takie gatunki jak Red Naomi czy Grand Prix w porównaniu do reszty pachną, ale w rzeczywistości okazało się, że zapach ledwo czuć.
Swoją drogą ciekawe, że tak wiele róż oferowanych w kwiaciarniach nie pachnie... czyżby komercja zabijała duszę?

OK, ale wracając do tematu - nawet w zimie są dostępne róże z hodowli szklarniowych. Czy zatem możliwe jest aby w sztucznych warunkach wyrosła nam w szklarni w zimie jakaś ładna pachnąca róża? Np. PAPA MEILLAND? Czy jakaś inna wielkokwiatowa?
Założenie jest takie, że w hipotetycznej domowej szklarni potrafimy kontrolować temperaturę, wilgotność, poziom CO2 itd - przy wykorzystaniu odrobiny techniki.
Miło byłoby podarować 14 lutego jakiejś wyjątkowej osobie PRAWDZIWĄ różę.
Jest to realne?
Pozdrawiam