 
 Ostatnio widuję miłych gości w moim ogrodzie. Oczywiście w tym wirtualnym też
 
   , ale mam w tej chwili na myśli ten realny. Przychodzi oczywiscie kotek- sierotek, którego zdjęcia już kiedyś zamieszczałam,  przychodzi "Włochata", czyli narzeczona Dinusia, przez niektórych zwana angorą, przychodzi jej siostrzeniec (koligacje rodzinne znam dzięki sąsiadom)  w barwach dachowca, przychodzi Birmańczyk Rudej (rudowłosa sąsiadka, której imienia nikt nie zna), od niedawna przychodzi rownież kot biało- czarny (albo też czarno- biały, dla pesymistów
 , ale mam w tej chwili na myśli ten realny. Przychodzi oczywiscie kotek- sierotek, którego zdjęcia już kiedyś zamieszczałam,  przychodzi "Włochata", czyli narzeczona Dinusia, przez niektórych zwana angorą, przychodzi jej siostrzeniec (koligacje rodzinne znam dzięki sąsiadom)  w barwach dachowca, przychodzi Birmańczyk Rudej (rudowłosa sąsiadka, której imienia nikt nie zna), od niedawna przychodzi rownież kot biało- czarny (albo też czarno- biały, dla pesymistów   ), który nikogo się nie boi... Przylatuje też sporo różnych ptaszków, których trele są najpiękniejszą muzyką...
 ), który nikogo się nie boi... Przylatuje też sporo różnych ptaszków, których trele są najpiękniejszą muzyką...A dzisiaj zobaczyłam (a właściwie Kiwik mi "pokazał") jeszcze innego gościa:


Dzisiejszy dzień był piękny, słoneczny i ciepły. Niemniej jednak, kiedy zajrzałam do zdjęć z poprzednich lat, stwierdziłam z przykrością, że tegoroczna wiosna ma spore opóźnienie...
 
 Pocieszajmy się więc nadal krokusikami....











 
  
  
 
 
  


 Ale będę czuwać
  Ale będę czuwać  , skoro mnie uprzedzasz...  nie wiedziałam, że mogą być kłopotliwe!
 , skoro mnie uprzedzasz...  nie wiedziałam, że mogą być kłopotliwe!






 Pójdę
  Pójdę   zaraz zapytać w odpowiednim miejscu, ale pytam i u siebie...
  zaraz zapytać w odpowiednim miejscu, ale pytam i u siebie...   
 


 
  
  
  
 
		
