Ogród nad Oranią
Re: Ogród nad Oranią
Witajcie ponownie ogrodnicza brać!
Ogromnie się cieszę, że znowu mogę pisać na forum i przepraszam za milczenie przymuszone i pięknie dziękuję za odwiedziny!
Umknęło mi późne lato...umknęła i wczesna jesień...a kiedy spadł pierwszy śnieg tęsknota dopiekła, że nie napisałam o tym wszystkim, co się w Ogrodzie działo.
We wrześniu najmocniejszym akcentem ogrodowym były dożynki organizowane przez nowego prezesa, który tę tradycję wznowił. Ogłosił konkurs na najpiękniejsze warzywko i kwiat, więc pobiegłam zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało. Długi stół a na stole płody ziemi pięknie i wymyślnie prezentowane, w tle muzyczka z repertuaru Mazowsza, kawa i herbatka,(gdzieniegdzie dziwnie mocno rozgrzewająca
),weterani brylujący wiedzą ogrodniczą a z młodszego pokolenia raczej panie zakochane po uszy w ogrodach, a panów brak
).Zaimponowały mi kwieciste wianki na głowach! Ogólnie było przesympatycznie.
A oto kilka fotek.











A tu dano upust niechęci co do niektórych polityków.Teatrzyk warzywny?




Pamiętam, że tamtego dnia miałam ogromną ochotę na poszerzenie mojego warzywniaka!


Umknęło mi późne lato...umknęła i wczesna jesień...a kiedy spadł pierwszy śnieg tęsknota dopiekła, że nie napisałam o tym wszystkim, co się w Ogrodzie działo.
We wrześniu najmocniejszym akcentem ogrodowym były dożynki organizowane przez nowego prezesa, który tę tradycję wznowił. Ogłosił konkurs na najpiękniejsze warzywko i kwiat, więc pobiegłam zobaczyć jak to wszystko będzie wyglądało. Długi stół a na stole płody ziemi pięknie i wymyślnie prezentowane, w tle muzyczka z repertuaru Mazowsza, kawa i herbatka,(gdzieniegdzie dziwnie mocno rozgrzewająca



A oto kilka fotek.











A tu dano upust niechęci co do niektórych polityków.Teatrzyk warzywny?




Pamiętam, że tamtego dnia miałam ogromną ochotę na poszerzenie mojego warzywniaka!

Ogród nad Oranią
Z miłością do Ogrodu - Orania
Z miłością do Ogrodu - Orania
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogród nad Oranią
Oranio! Piękne zdjęcia! Piękne!
To miłe, że macie nowego Prezesa i że Wasi Działkowcy tak świętują jesień!
Dzieci w wiankach takie wdzięczne, jak z Chełmońskiego!
Nie wiedziałam, że tak piękny wianek można zrobić z aksamitek!
Fajowo, że jesteś na forum!
Zimą tak miło słuchać opowieści z Ogrodu. Jeszczechyba milej niż latem, bo na dworze ziąb, a Ty wstawiasz zdjęcia pełne słońca!
To miłe, że macie nowego Prezesa i że Wasi Działkowcy tak świętują jesień!
Dzieci w wiankach takie wdzięczne, jak z Chełmońskiego!
Nie wiedziałam, że tak piękny wianek można zrobić z aksamitek!
Fajowo, że jesteś na forum!
Zimą tak miło słuchać opowieści z Ogrodu. Jeszczechyba milej niż latem, bo na dworze ziąb, a Ty wstawiasz zdjęcia pełne słońca!
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5116
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Re: Ogród nad Oranią
A mi zaimponowała rozświetlona świetlica z piecem kaflowym 
I porzeczki w listopadzie, mój Junior cieszyłby się z takiej odmiany...

I porzeczki w listopadzie, mój Junior cieszyłby się z takiej odmiany...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
Re: Ogród nad Oranią
Och, Bishop! Ja też położyłam oko na piece kaflowe! Ale prawdopodobnie znikną wraz z drewnianą podłogą, gdyż świetlica będzie remontowana i odnawiana.
Agape? Opowieści?...co w Ogrodzie?
A w Ogrodzie koniec lata, koniec też jesieni...kwitną tylko róże, łubin i chryzantemy. I wrzos...buk zbrązowiał, grab się zażółcił...zniknęły aksamitki i begonie a szałwie i wrotycze poprzewracały się.
Niepozbierane śliwki ogałacają się z fioletowego miąższu, wszystko jakby wsiąka w ziemię...a czasem rozpada na części i drobnieje zamieniając się i upodobniając się do niej...
- Cholipcia, Tkanina się gdzieś zapodziała - Zydelek wyraźnie tęsknił za koleżanką, która od pewnego czasu zniknęła....ech, gdzie ona jest? - Zydelek poczuł nagle chłód, nie ten chłód termiczny związany z odsunięciem się Ziemi od Słońca ale ten, który powoduje, że nawet siedzenie pod Chatą staje się bezsensowne. Bo czy ma sens siedzenie pod Chatą, kiedy tak naprawdę nie ma Siedzenia?I Nikogo do Siedzenia?
Tamtego dnia kiedy to razem siedzieli przed Chatą, a ona relacjonowała poczynania w Ogrodzie, życie wydawało mu się tak nasycone wydarzeniami, że nie było tego Czasu , który przeznacza się na wspomnienia albo nudę albo na smutek albo nawet na samotność. A teraz tego Czasu miał w nadmiarze, więc na zmianę to tęsknił, to się nudził, to smutkiem czas płynął a potem znów samotnością.
Wszystkie te Czasy Zydelek rozpoznał, więc teraz jakby wydoroślał, zmężniał.
Nawet kiedy sprzątnięto Plastikową poczuł, że to miejsce, które zajmowała Plastikowa zrobiło się nieznośnie puste - już lepsze było to, że była Plastikową i miała ukwieconą głowę pelargoniami niż to, że nie ma w Ogrodzie kwiatów i tej Plastikowej. Jeżeli już musi być coś w nieznośnej parze, to niech już lepiej będzie, skoro to drugie służy pierwszemu.
Zydel miał Czas nawet na przemyślenia...
Patrzył na wsiąkający Ogród i trochę się dziwił, że gdzieś w dobiegu zakwitły chryzantemy, chociaż hortensje rozsądnie straciły kolor w odpowiednim do wieku czasie.
- Dlaczego one kwitną teraz? Teraz, kiedy nie ma Światłocienia?

Nie znając odpowiedzi na to pytanie i na szereg innych pytań, Zydelek wykorzystywał Czas na wspomnienia.Te zawsze skłaniały go do przemyśleń i dzięki temu Zydelek zaczynał rozumieć życie.
Więc Zydelek przymknął oczy i przypomniał sobie pewne dni.
- Teraz to ciągle za towarzystwo mam pędzel z białą farbą i pędzel z brązową farbą - wspominał swoje odczucia związane z ostatecznym domalowaniem Chaty.
- Oby się tylko nie zaczęły chlapać - zaniepokojony o swoją nieskazitelną czerń Zydelek próbował obrócić się i dokładnie obejrzeć swoje boki, czy nie ma na nich białych plam, bo czarne plamy na czarnym Zydelku mogłyby być.
Ale pędzle z farbami były bardzo skupione i uważne, precyzyjnie, wręcz profesjonalne przenosiły farbę na tynk Chaty bez zbędnego chlapania i gadania.
Tak trwało kilka długich dni. Zydelek trochę z zawziętością ale też cierpliwie znosił tematy farbiarskie, drabiniaste i miernicze.W końcu, kiedy kubły wypróżniły się z farb a pędzle wymoczyły się i wyschły, Zydelek odetchnął z ulgą.Teraz Zydelek przynależał do Chaty, która odzwierciedlała jego ego - tak myślał Zydelek, chociaż było odwrotnie. A może nie odwrotnie.
Ale pamiętał, że wtedy kwitły czerwone dalie.


i kwitły wrzosy

A rankiem następnego dnia Zydelek poszedł obejrzeć Chatę ze wszystkich czterch stron świata, bo Chata ma cztery ściany jak cztery strony świata - południową, wschodnią, zachodnią i północną. Najpiękniej wyglądała wschodnia ściana, kiedy to stara Czereśnia rzucała na nią swój poranny cień. Wówczas było iluzjonistycznie...
Było iluzjonistycznie, kiedy był Światłocień...


- Pamiętam, że nawet Plastikowa nieźle wyglądała - wspomniał Zydelek - ale tylko wtedy, w ten jeden poranek - dodał w myślach, trochę dla usprawiedliwienia swoich nowych przemyśleń dotyczących Plastikowej.

Zydelek z natury swojej nie jest sentymentalny, więc nie za bardzo wnika w to, co się w nim zmienia, choćby ta myśl o Plastikowej. Na razie siedzi pod Chatą i obserwuje życie Ogródu.
Tak się skończyło malowanie Chaty.
Agape? Opowieści?...co w Ogrodzie?
A w Ogrodzie koniec lata, koniec też jesieni...kwitną tylko róże, łubin i chryzantemy. I wrzos...buk zbrązowiał, grab się zażółcił...zniknęły aksamitki i begonie a szałwie i wrotycze poprzewracały się.
Niepozbierane śliwki ogałacają się z fioletowego miąższu, wszystko jakby wsiąka w ziemię...a czasem rozpada na części i drobnieje zamieniając się i upodobniając się do niej...
- Cholipcia, Tkanina się gdzieś zapodziała - Zydelek wyraźnie tęsknił za koleżanką, która od pewnego czasu zniknęła....ech, gdzie ona jest? - Zydelek poczuł nagle chłód, nie ten chłód termiczny związany z odsunięciem się Ziemi od Słońca ale ten, który powoduje, że nawet siedzenie pod Chatą staje się bezsensowne. Bo czy ma sens siedzenie pod Chatą, kiedy tak naprawdę nie ma Siedzenia?I Nikogo do Siedzenia?
Tamtego dnia kiedy to razem siedzieli przed Chatą, a ona relacjonowała poczynania w Ogrodzie, życie wydawało mu się tak nasycone wydarzeniami, że nie było tego Czasu , który przeznacza się na wspomnienia albo nudę albo na smutek albo nawet na samotność. A teraz tego Czasu miał w nadmiarze, więc na zmianę to tęsknił, to się nudził, to smutkiem czas płynął a potem znów samotnością.
Wszystkie te Czasy Zydelek rozpoznał, więc teraz jakby wydoroślał, zmężniał.
Nawet kiedy sprzątnięto Plastikową poczuł, że to miejsce, które zajmowała Plastikowa zrobiło się nieznośnie puste - już lepsze było to, że była Plastikową i miała ukwieconą głowę pelargoniami niż to, że nie ma w Ogrodzie kwiatów i tej Plastikowej. Jeżeli już musi być coś w nieznośnej parze, to niech już lepiej będzie, skoro to drugie służy pierwszemu.
Zydel miał Czas nawet na przemyślenia...
Patrzył na wsiąkający Ogród i trochę się dziwił, że gdzieś w dobiegu zakwitły chryzantemy, chociaż hortensje rozsądnie straciły kolor w odpowiednim do wieku czasie.
- Dlaczego one kwitną teraz? Teraz, kiedy nie ma Światłocienia?

Nie znając odpowiedzi na to pytanie i na szereg innych pytań, Zydelek wykorzystywał Czas na wspomnienia.Te zawsze skłaniały go do przemyśleń i dzięki temu Zydelek zaczynał rozumieć życie.
Więc Zydelek przymknął oczy i przypomniał sobie pewne dni.
- Teraz to ciągle za towarzystwo mam pędzel z białą farbą i pędzel z brązową farbą - wspominał swoje odczucia związane z ostatecznym domalowaniem Chaty.
- Oby się tylko nie zaczęły chlapać - zaniepokojony o swoją nieskazitelną czerń Zydelek próbował obrócić się i dokładnie obejrzeć swoje boki, czy nie ma na nich białych plam, bo czarne plamy na czarnym Zydelku mogłyby być.
Ale pędzle z farbami były bardzo skupione i uważne, precyzyjnie, wręcz profesjonalne przenosiły farbę na tynk Chaty bez zbędnego chlapania i gadania.
Tak trwało kilka długich dni. Zydelek trochę z zawziętością ale też cierpliwie znosił tematy farbiarskie, drabiniaste i miernicze.W końcu, kiedy kubły wypróżniły się z farb a pędzle wymoczyły się i wyschły, Zydelek odetchnął z ulgą.Teraz Zydelek przynależał do Chaty, która odzwierciedlała jego ego - tak myślał Zydelek, chociaż było odwrotnie. A może nie odwrotnie.
Ale pamiętał, że wtedy kwitły czerwone dalie.


i kwitły wrzosy

A rankiem następnego dnia Zydelek poszedł obejrzeć Chatę ze wszystkich czterch stron świata, bo Chata ma cztery ściany jak cztery strony świata - południową, wschodnią, zachodnią i północną. Najpiękniej wyglądała wschodnia ściana, kiedy to stara Czereśnia rzucała na nią swój poranny cień. Wówczas było iluzjonistycznie...
Było iluzjonistycznie, kiedy był Światłocień...



- Pamiętam, że nawet Plastikowa nieźle wyglądała - wspomniał Zydelek - ale tylko wtedy, w ten jeden poranek - dodał w myślach, trochę dla usprawiedliwienia swoich nowych przemyśleń dotyczących Plastikowej.

Zydelek z natury swojej nie jest sentymentalny, więc nie za bardzo wnika w to, co się w nim zmienia, choćby ta myśl o Plastikowej. Na razie siedzi pod Chatą i obserwuje życie Ogródu.
Tak się skończyło malowanie Chaty.

Ogród nad Oranią
Z miłością do Ogrodu - Orania
Z miłością do Ogrodu - Orania
- stasia109
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4312
- Od: 7 lip 2008, o 10:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: woj. opolskie
Re: Ogród nad Oranią
Witaj Oranio!, Przemknęłam przez Twoj ogród ,zwracając bardziej uwage na zdjęcia niż na treść, ale wrócę aby przeczytac od deski do deski. Zafascynowały mnie wyraźne, piękne zdjęcia. Są niesamowite. Mam wrażenie, że wyciągnę rękę i urwę jabłko, lub gruszkę. Narobiłaś mi takiego smaku, że muszę zrobić sobie przerwę, zejść na dół i podjeść jabłuszko. To na razie, pozdrawiam , pa




Adresy do moich wątków
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Zwierzęta też odczuwają głód, pragnienie, ból, strach... i to już powód by nie zadawać im cierpienia i krzywdy.
Re: Ogród nad Oranią
cudna wystawa, dorodne okazy a zdjęcia rewelacja:)
pozdrawiam jesiennie
pozdrawiam jesiennie
"Żadna noc nie może być aż tak czarna, żeby nigdzie nie można było odszukać choć jednej gwiazdy. Pustynia też nie może być aż tak beznadziejna, żeby nie można było odkryć oazy. Zawsze gdzieś czeka jakaś mała radość. Istnieją kwiaty, które kwitną nawet w zimie."
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogród nad Oranią
Oj, zamieniłabym się z Zydlem na mózgi...
Oranio piękne widoki! Jednak to słońce poranne tak inne jest. Nie wiedziałam, że było malowanie Chaty! Jak teraz jest... kulturowo tak...
Aż się nie chce wierzyć, że tak mocno ta chata tam jest. Teraz jest tak ukorzeniona jak czereśnia.
Ciekawe co by czuł dawny jej budowniczy. Pewnie by się wzruszył...?

Oranio piękne widoki! Jednak to słońce poranne tak inne jest. Nie wiedziałam, że było malowanie Chaty! Jak teraz jest... kulturowo tak...
Aż się nie chce wierzyć, że tak mocno ta chata tam jest. Teraz jest tak ukorzeniona jak czereśnia.
Ciekawe co by czuł dawny jej budowniczy. Pewnie by się wzruszył...?
- amba19
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7945
- Od: 11 kwie 2007, o 20:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk/Chrztowo
Re: Ogród nad Oranią
Oj, czy będzie ciąg dalszy?
A gdzie zapodziała się Tkanina?
Jaka piękna jest Twoja Chata udekorowana Światłocieniem
A czy Zydelek powędrował na zimę pod dach, czy też marznie i moknie na dworze (biedactwo!)?
A gdzie zapodziała się Tkanina?
Jaka piękna jest Twoja Chata udekorowana Światłocieniem

A czy Zydelek powędrował na zimę pod dach, czy też marznie i moknie na dworze (biedactwo!)?
- agape
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2127
- Od: 23 lip 2008, o 21:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogród nad Oranią
Oranio, ja tylko jednego się boję. To wygląda jak dom. Prawdziwy domowy dom. Jak Tobie się udaje tam nie zamieszkać (powstrzymać się)?
I jestem bardzo ciekawa co w Twoim ogrodzie jesienią...
I jestem bardzo ciekawa co w Twoim ogrodzie jesienią...
- tu.ja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8926
- Od: 21 lip 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Ogród nad Oranią
Nareszcie jesteś! I jakie wejście zrobiłaś!
Zaskoczyły mnie te działkowe dożynki. U nas jest tylko ognisko. A ta feeria barw na fotorelacji oszałamia wręcz, tym bardziej że, za oknem szary listopadowy dzień.
Tak...Aga ma rację - altana wygląda jak dom. Marzenie...
Zaskoczyły mnie te działkowe dożynki. U nas jest tylko ognisko. A ta feeria barw na fotorelacji oszałamia wręcz, tym bardziej że, za oknem szary listopadowy dzień.
Tak...Aga ma rację - altana wygląda jak dom. Marzenie...