Dorotko- napisałam PW.
Danusiu- przykro, że musiałaś się pozbyć roślinek, to zawsze trudna sprawa. Dziękuje za miłe słowa

Karinio- dziękuję i obiecuję, że niech trochę ogarnę dom po remontach to pokażę wszystkie swoje drzewka (mam ich z 18 chyba)
Diano- już zaczynam je do tego przygotowywać. W zeszłym tyg. zabrałam wszystkie z domu do nieogrzewanego pokoju i jedynie spryskuję. Za ok. 2 tyg. powędrują na strych, na stół przy oknie południowym. Tam jest jeszcze zimniej niż we wspomnianym pokoju. Mam nadzieję, że w tym roku zimowanie przyniesie wymierne efekty

Martwię się jednym kaktusem, który już późną wiosną był bez korzeni (wełnowce) po usunięciu chorych części i spryskaniu, posadziłam go do doniczki i dość ładnie rósł. Teraz z ciekawości wyjęłam go z podłoża i znów były tam wełnowce! Miał kilka korzonków, więc znów pryskanie, zmiana ziemi (tym razem wyjałowiłam ją na blasze w piekarniku) i problem, czy wynieść go na strych, czy zostawić w ogrzewanym pokoju, by doszedł do siebie?
Opuncja, która pokazywałam wcześniej, zastrajkowała i nie rozwinęła pąków część już zaschła. Jest teraz w domu na parapecie zachodnim i zastanawiam się czy też ją zimować? Dotąd zimy spędzała w domu i nie miałam problemów z kwitnieniem. Co robić?
Eszewerię i sebum zaatakowały mi opuchlaki! Rosły w jednej doniczce, jedna z nich po prostu się przewróciła, po bliższym obejrzeniu zauważyłam, że pień rośliny jest częściowo pusty i są w nim białe larwy. Obie roślinki skrócone o połowę ukorzeniają się od nowa. Liczę, że dojdą do siebie, bo szkoda by ich było.
Pozdrawiam serdecznie!