Dzisiaj niewiele zrobiłam w ogródku choc pracy nie brak. Wycięłam usychające badyle dziełżanu, szczególnie że
ma być przesadzony. Obcięłam też zdrewniałe resztki penstemonów i usychające gałązki rudbeki. To już niestety jesień
i więcej czasu się poświęca na czyszczenie i zbieranie liści niż na wąchanie i podziwianie kwiatów.
Wczoraj ogródkowe prace były dużo poważniejsze. Udało mi się w końcu zmobilizować by wyrwać różę która jest chora
od dwóch lat i słabo kwitnie. To jest stara róża po byłych właścicielach. Oddam ją sąsiadom. Na jej miejsce posadziłam
nowy nabytek. Prześliczną krokosmię 'Emily Mckenzie' o ogromnych jak na krokosmię kwiatach. Kwiaty mają do 6 cm
średnicy.
Dookoła krokosmi posadziłam kilka cebul narcyzów pełnych. Ten kącik ma być żółto czerwony i krokosmia będzie
świetnie pasowac choć jest bardziej pomarańczowa niż żółta albo czewona. Zobaczcie jaka ona śliczna.

Miejsca po róży nie ma dużo ale dla krokosmy może wystarczy.

Po wykopaniu róży odzyskałam kilka samosiejek rudbeki. Będzie na wymianę.

Oj gęsto tutaj, gęsto ale to chyba tritomy takie dają wrażenie z ich długaśnymi wąskimi liśćmi co wszędzie włażą

A oto ślicznotka o której mowa już po posadzeniu

Później zabezbieczę ją na zimę bo może wymarznąć jak jej poprzedniczki.
A na koniec mój niebieski obłoczek.

Buziaczki
