Opowiem Wam krótką historyjkę
Pewien mąż, tyle co wrócił z zagranicznych wojaży, a tu już w tygodniu wysyłają go na szkolenie... Pojechał, uprzednio jednak zaklepał sobie urlop na resztę tygodnia.
Żona zadowolona, bo będzie mogła w końcu nadrobić zaległości "ogródkowe" i trochę odpocząć od pozostałych obowiązków
W dniu, w którym kończyło sie szkolenie, żona zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością męża dzwoni doń z pytaniem: "Gdzie jesteś?

"
A w telefonie głos męża odpowiada: "Jestem u rodziny, wrócę w niedzielę

"
Żona

, na dodatek zalała się rzewnymi łzami... i przerwała połączenie
Nazajutrz w samo południe, w domu pojawia się mąż jakby nic się nie stało i z szerokim uśmiechem na ustach wręcza żonie takie pakuneczki :P
Jak myślicie odkupił swe przewinienia?
... Żona jeszcze nie wie, dalej się zastanawia i udaje wielce obrażoną 8)
A teraz moje dzisiejsze poczynania w ogródku
Od samego południa ciężko pracowałam sztychówką i taczkami, przygotowując rabatę na wrzosowisko...
Wrzosy w doniczkach wydawały się większe, ale po posadzeniu i obsypaniu korą giną na tej rabacie.
Jedyna nadzieja w tym, że się rozrosną o ile wcześniej nie padną

...jak się to już zdarzało w tym ogrodzie
Dzisiejszy dzionek jest pełen szczęśliwości! Doczekałam się również upragnionych hortensji :P

I czegoś takiego kwitnącego na biało, ponoć bardzo do hortensji podobne
Dziś nawet gazanie podzielają mój dobry humor
To na koniec jeszcze różyczka. Zakwitła w ukryciu, schowana za jaśminem i omal ją przeoczyłam :P
