O siła perswazji jest wielka .
To mój storczyk
aktualnie opuścił wszystkie kwiatki , czy trzeba delikatnie przyciąć gałązkę czy pozostawić i nic przy niej nie robić?
Jeśli nie razi Twoich oczu widok pustego badylka to zostaw, może jeszcze przedłużyć pęd lub wypuścić nowa łodyżkę z któregoś uśpionego oczka poniżej opadniętych kwiatków( mój Pierwiosnek robi tak od czterech lat).
W każdej chwili możesz uciąć jak nic się nie będzie działo a łodyga uschnie.
Ja jeden ze swoich 2 falków ucięłam po przeschnięciu a u jednego zostawiłam pędy. U tego zostawionego były 2 łodyżki, są ciągle zielone, a maluch wypuścił 3 pąk i chyba kwiatowy... zobaczymy bo ociąga się z dalszym rozwojem
Pozdrawiam, Maryla Pracuję nad kolekcją hoi, ficusów, storczyków i syngonium:) Spis treści
Ja mam pytanie na temat kwitnienia. Moje storczyki stoją teraz przy otwartym oknie. Jest spora różnica pomiędzy temperaturą w dzień i w nocy. To im chyba daje sygnał że pora lulu. Więc skoro już mają sygnał, że trzeba spać to czy jest sens pozbawiać ich teraz nawozu i molestować o kwiaty, czy zostawić je w spokoju i dopieszczać na wiosnę?
Ok to zostanie patyczak .Wczoraj byłam u mojej mamy i oglądałam jej storczyki, więc jeden właśnie wypuścił 2 pędy tak jak na zdjęciach powyżej a i u drugiego też wyszedł jeden pręcik tak że jest nadzieja że zakwitną
Ja chyba do moich muszę zatrudnić supernianię, może jak je wyśle na karnego jeżyka to im się w korzeniach poodkręca, bo od czerwca siedzą na laurach i sobie odpoczywają. Dwa z nich to nawet nie wiem jak kwitną, bo ulitowałam się i kupiłam w przecenie licząc na wdzięczność, ale chyba będą to pierwsze na ziemi kwiaty ozdobne z korzeni, bo poza nimi to nie robią nic I żadne prośby i groźby nie pomagają...
Przy okazji: ponawiam pytanie. Skoro mają różnicę temperatur dziennych i nocnych to znaczy dla nich że to czas spoczynku, tak? Czy ja teraz mogę liczyć na kwitnienie czy raczej się na to w tej sytuacji nie zdobędą?
Witam,
czy mógłby ktoś podzielić się swoim doświadczeniem i napisać co tak naprawdę inicjuje kwitnienie u Phalaenopsis?
W maju z przyczyn ode mnie niezależnych dwa storczyki (hybrydy Phalaenopsis) nie były podlewane bodajże z miesiąc, przez co straciły mnóstwo korzeni, a na liściach pojawiły się głębokie bruzdy. W rozpaczliwej próbie reanimacji powycinałam co się dało, wymieniłam także podłoże. W tym samym czasie zapanowały paskudne temp. nie przekraczające w ciągu dnia 18 stopni, przez co w pokoju było jak w psiarni. Jednak ku mojemu zdumieniu po krótkim czasie wahania obydwa falki zaczęły na potęgę wypuszczać nowe korzenie, a następnie zaczęły kwitnąć... Jeden z nich wypuścił ok. 20 kwiatów i pod ich ciężarem przewraca się doniczka. Moje pytanie: czy jest to jakiś sposób, aby leniuchy troszkę szturchnąć do roboty, czy po prostu miałam szczęście? Chociaż tłumaczę sobie, że jeden to mógł być przypadek, ale dwa...
Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki Pozdrawiam.
,,Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy" - R. Dawkins
Też tak uważam, że im do inicjacji kwitnienia potrzebny jest spadek temp i mniejsza ilość wody. Troche mi się wydaje, że u Ciebie bylo to zbyt drastyczne, ale jak widać skuteczne.
To by się zgadzało Poza niską temperaturą i małą (hmm, hmm, delikatnie mówiąc...) ilością wody miały niewiele światła - akurat wtedy na niebie ciągle wisiały chmury. Jednak nie spodziewałam się, że Phalaenopsis, przynajmniej hybrydy, mają takie siły witalne
Ten z kolei podjął przerwane kilka miesięcy temu kwitnienie, dlatego uraczył mnke tylko 3 kwiatkami (tendencja mojej mamy do notorycznego przelewania.... )
Sposób rzeczywiście dobry, tylko czy sumienie na to pozwoli... ;)
,,Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy" - R. Dawkins
Phalaenopsisy masz piękne, co do inicjacji kwitnienia, uważam, że nie potrzebują większych zmian, moje robią to bez żadnych działań z mojej strony. Zmiana warunków sama z siebie jest wiosną i jesienią (wiosną jest coraz więcej światła, jesienią coraz mniej) i wtedy bardzo dużo Phalaenopsisów puszcza mi pędziki. Pojedyńcze zdarzają się też latem i zimą, ale najwięcej jest zawsze gdzieś tak jesienią i wiosną. Co do temperatury, też się zmienia w róznych porach roku. W kazdym razie nie muszę nic robić, żeby puszczały pędy, same to robią. Wystarczy widne stanowisko, podlewanie (wcale nie trzeba go zmniejszać ani zwiększać, cały rok podlewam tak samo), co kilka podlewań trochę nawozu.
O nie, wyrzuty sumienia byłyby straszliwe ;) Zapewniam, że już taka trauma im się nie przydarzy - teraz są z kolei rozpieszczane Ale przysłużyły się wyższej sprawie - dzięki temu postanowiłam kupić im paru kumpli, no i się zaczęło... lawinowo...
Dziękuję za pomoc i pozdrawiam
,,Być ateistą to żaden wstyd. Wprost przeciwnie: wyprostowana postawa, która pozwala spoglądać dalej, powinna być powodem do dumy" - R. Dawkins