Oliwko- rozmnożyłam Westerlanda i mam 3. Jeden, ten którego widać rośnie samopas,nie jest cięty bo ma zasłonić budowlę psującą wygląd ogrodowego kąta .
Jest wielka do nieba i ciągle wypuszcza nowe sztywne i proste pędy od ziemi.
Pewnie będę jednak musiała ją przyciąć.
Pozostałe dwie tnę ,ale nie co roku lecz wiosną jak wszystkie krzewy.
Wycinam wtedy od dołu te najstarsze pędy a młodsze skracam tak jak mi pasuje do koncepcji czyli o 2/3 wysokości.
Tak muszę bo zajęłaby mi przejście.
Ale dzięki temu jest gęsta i ma przyzwoitą wysokość ,nie muszę zadzierać głowy by zobaczyć jej kwiaty
co zdarzyło mi się z moją Sympathie i Jazz.
Owszem z piętra wyglądają ładnie ale będąc w ogrodzie niewiele mam z nich pociechy.
Następnej wiosny zostaną skrócone maksymalnie...
Jak to mam rozumieć Oliwko "gdyby mojemu akurat zdarzyło się nie przemarznąć tej zimy"
Czy przemarzł Ci już i to nie jeden raz?
To ponoć bardzo odporna na wszystko róża... no tak ale plamistość liści ten jeden krzew też u mnie podłapał :x
Teoria sobie a życie sobie... to prawda stara jak świat.
Choć przyznaję,nie okopuję moich "Westerlandów " na zimę ani nie osłaniam w żaden sposób.
Są już za wielkie na takie ceregiele ...