Witajcie, jestem nowa na forum, ale widzę, że macie duże doświadczenie

Mam phalaenopsis'a miniaturkę zakupioną
w promocji
w markecie, była
i tak
w lepszym stanie niż reszta, no ale do rzeczy. Ta miniaturka była
w czymś, co mi skojarzyło się z takimi trocinami dla zwierząt. Obserwowałam korzenie
i jak się robiły białe to podlewałam odstaną wodą. Kilka dni później zauważyłam, że kwiatki zwiędły, wyjęłam storczyka z doniczki, oczyściłam z tego dziadostwa poucinałam suche
i gnijące korzenie, został 1 ok. 2 cm. Cięcie zasypałam
węglem leczniczym
i dałam do doniczki z korą, ale zaczęły żółknąć liście, wyjęłam ponownie
i się okazało, że ostatni korzonek uschnął, także został mi phalaenopsis bez jakichkolwiek korzeni
i z 2 liśćmi. Jest umieszczony
w kamieniach
w szklanej filiżance, jest woda
w niej
i podstawka z wodą dodatkowo. Na listki robię okłady z płatkó
w kosmetycznych
i całość przykryta razówką, którą ściągam 2 razy do dnia na 1,5 godziny. Ale nie jestem pewna, czy wyjdzie z tego

jak myślicie?