No fakt, moja babcia nigdy nie drylowała wiśni na nalewki, a całe baniaki tego robiła.
Tylko nie potrafię sobie przypomnieć, jak szybko to schodziło, bo zbyt mała byłam i nie zwracałam uwagi
Pamiętam za to, jak kiedyś babcia rozpaczała, że wszystkie kury padły, bo leżały po podwórku, jak nieżywe. A tymczasem okazało się, że cały butel owoców został wywalony w miejsce, do którego zalazły nieszczęsne kury. Nadziobały się tego, 'narąbały' i pijane posnęły gdzie popadło
Wracając do pestek - otatnio widziałam w sprzedaży paczkowane pestki bodajże moreli. A my zawsze rozgryzaliśmy pestki jabłek.
Więc skoro sprzedają oficjalnie, to może jednak cos w tym jest...