Dom czy mieszkanie?
Re: Dom czy mieszkanie?
Nie przekonuję nikogo,ze w mieście jest lepiej,bo to rzecz gustu.Tak jak ocena
sąsiadów,czy lepszy taki bez zębów,czy biznesmen.Takie szczęście mnie spotkało,
że za płotem wybudowali się tacy z piecami automatami.Przy płocie w pobliżu jednego
zbieram butelki i puszki od piwa,oczywiście w moim ogrodzie.Drugi ma psa hałaśliwego
idiotę,który dla rozrywki rozdziera oponę samochodową.Obaj właściciele tak nienawidzą swoich psów,aż słuchać paskudnie jak na nich drą się.Jeden przeklina,drugi
tak wrzeszczy,aż piszczy z bezsilności.Ten mądrzejszy,który przeklina nawet do koszenia trawnika wynajmuje ludzi,sam nic nie umie zrobić.I takie to uroki wsi,
z punktu widzenia mieszczucha grzebiącego w ziemi.
sąsiadów,czy lepszy taki bez zębów,czy biznesmen.Takie szczęście mnie spotkało,
że za płotem wybudowali się tacy z piecami automatami.Przy płocie w pobliżu jednego
zbieram butelki i puszki od piwa,oczywiście w moim ogrodzie.Drugi ma psa hałaśliwego
idiotę,który dla rozrywki rozdziera oponę samochodową.Obaj właściciele tak nienawidzą swoich psów,aż słuchać paskudnie jak na nich drą się.Jeden przeklina,drugi
tak wrzeszczy,aż piszczy z bezsilności.Ten mądrzejszy,który przeklina nawet do koszenia trawnika wynajmuje ludzi,sam nic nie umie zrobić.I takie to uroki wsi,
z punktu widzenia mieszczucha grzebiącego w ziemi.
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3726
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Nie wiem czy jestem wyjątkową szczęściarą, ale muszę kilka Twoich argumentów obalić: Do pieca muszę wsypywać groszek co kilka dni, sklep mam za rogiem, śmieci też mi wywiozą, z zamiataniem schodów nie ma problemu, też po pracy z kotem wyleguję się, tylko soboty są dniem pracy wokół domu. Błota wokół nie ma, bo jest kostka, a do miasta jadę 5 minut. Na pewno jest tak jak piszesz w wielu przypadkach, ale nie w każdym przypadkumirzan pisze:Są różne gusta.Robię rano kawę i myślę,co za frajda,że nie muszę palić w piecu.
Jakie szczęście,że nie muszę odwalać 130 m drogi ze śniegu.Do sklepu kilkadziesiąt
metrów,a nie parę kilometrów.Śmieci wywiozą.Schody pozamiatają.
I nie jestem całą dobę w pracy,ale przyjeżdżam,kąpię się i koła do góry,książka
w łapę,kotka obok i wcale nie myślę,że jutro do ogrodu nie wjadę,bo błoto takie,
że samochód tonie.Tak to dziwnie na tym świecie,co dla jednego szczęściem,
dla drugiego kłopotem.

Re: Dom czy mieszkanie?
U Ciebie może zmienić sie na lepsze,u starych może zmienić sie na gorsze,bo rynna
się urwie i nie ma kto wejść na drabinę i tak dalej.Nie ma uniwersalnej recepty
na szczęście.Uniwersalna recepta jest jedna-to na co się czekało jak na wielkie
szczęście,okazuje się szczęściem średnim.To co budziło strach,okazuje się wcale
nie takie straszne.Najwiecej radości daje to co przyniesie samo życie.Ciężko wywalczone,wypracowane z wyrzeczeniami,często okazuje się niewarte trudu.Tak się
dzieje u mnie,u innych może być odwrotnie.
Pierwszy raz zobaczyłem Tricirtis w katalogu z Austrii,Wilemsa.Szukałem dwa lata,
znalazłem w Łodzi,pojechałem po niego.A jak zakwitł to wielkie rozczarowanie.Aby było
po ogrodniczemu,a nie tylko chłopska filozofia.
się urwie i nie ma kto wejść na drabinę i tak dalej.Nie ma uniwersalnej recepty
na szczęście.Uniwersalna recepta jest jedna-to na co się czekało jak na wielkie
szczęście,okazuje się szczęściem średnim.To co budziło strach,okazuje się wcale
nie takie straszne.Najwiecej radości daje to co przyniesie samo życie.Ciężko wywalczone,wypracowane z wyrzeczeniami,często okazuje się niewarte trudu.Tak się
dzieje u mnie,u innych może być odwrotnie.
Pierwszy raz zobaczyłem Tricirtis w katalogu z Austrii,Wilemsa.Szukałem dwa lata,
znalazłem w Łodzi,pojechałem po niego.A jak zakwitł to wielkie rozczarowanie.Aby było
po ogrodniczemu,a nie tylko chłopska filozofia.
- Ann_85
- 1000p
- Posty: 1209
- Od: 26 mar 2010, o 14:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Dom czy mieszkanie?
Mnie jakos też te wszystkie rzeczy nie dotyczą. Wyjazd z garażu mam bezpośrednio na odśnieżaną przez miasto drogę, najbliższy sklep ulicę dalej, kwestia błota nie istnieje - trawniki i kostkaLorrie pisze:Nie wiem czy jestem wyjątkową szczęściarą, ale muszę kilka Twoich argumentów obalić: Do pieca muszę wsypywać groszek co kilka dni, sklep mam za rogiem, śmieci też mi wywiozą, z zamiataniem schodów nie ma problemu, też po pracy z kotem wyleguję się, tylko soboty są dniem pracy wokół domu. Błota wokół nie ma, bo jest kostka, a do miasta jadę 5 minut. Na pewno jest tak jak piszesz w wielu przypadkach, ale nie w każdym przypadkumirzan pisze:Są różne gusta.Robię rano kawę i myślę,co za frajda,że nie muszę palić w piecu.
Jakie szczęście,że nie muszę odwalać 130 m drogi ze śniegu.Do sklepu kilkadziesiąt
metrów,a nie parę kilometrów.Śmieci wywiozą.Schody pozamiatają.
I nie jestem całą dobę w pracy,ale przyjeżdżam,kąpię się i koła do góry,książka
w łapę,kotka obok i wcale nie myślę,że jutro do ogrodu nie wjadę,bo błoto takie,
że samochód tonie.Tak to dziwnie na tym świecie,co dla jednego szczęściem,
dla drugiego kłopotem.aha! Do śniegu jest traktorek z pługiem. Odśnieżanie to moment. Nie mieszkam jeszcze na dobre w tym domku, ale pomieszkuję bo jesteśmy na etapie wykończeniówki i właśnie tak to wygląda, dlaczego miałoby sie zmienić..?


Mieszkałam w bloku kilkanaście lat, od niedawna mieszkam w domku i jest super - różnica wielka. Daje duże poczucie wolności. Oczywiście ogromną radością jest ogród



Pozdrawiam!

- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3726
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Mi odeszło wiele ciążących opłat. Miałam duże jasne i piękne mieszkanie ale ten czynsz za ogrzewanie ... I ciągle zapowietrzone kaloryfery ... i ziiimnooo ... brrr... I koszty ogrzewania w skali rocznej. latny parking strzeżony. Szkoda gadać ... A teaz mimo kredytu tej kasy jakoś więcej w portfelu ... Po bilansie zysków i strat stwierdzam że na przeprowadzce do domku raczej skorzystam.
Re: Dom czy mieszkanie?
Lorrie masz rację z tą kasą i kosztami utrzymania. Moi rodzice za mieszkanie w wielkiej płycie 63 m2 płacą więcej miesięcznie, niż my za dom 150 m2
Komfortu mieszkania nawet nie da się porównać i nie zmieni nawet tego dłuższy dojazd do pracy. Poza tym, co napisała wcześniej Ann, mieszkałem w bloku i z sąsiadami nigdy nie zamieniłem więcej słów, niż "Dzień dobry", a teraz często spotykamy się to na ognisku, to na jakiejś kolacji, czasami robimy sobie zakupy itd. Wiem, że mogę na nich polegać, bo już niejednokrotnie tego dowiedli i oni mogą polegać na nas. Jak dla mnie różnica diametralna. Wiem, być może to kwestia szczęścia
Żeby nie było tak różowo to sąsiadowi jakiś okoliczny rajdowiec, który przeliczył się z własnymi możliwościami, zmasakrował płot. Jeśli nie miał ubezpieczenia - będa koszty
Jeszcze do wywożenia śmieci - nie ma czegoś takiego! Jest obowiązek posiadania umowy na wywóz nieczystości inaczej grożą kary.

Komfortu mieszkania nawet nie da się porównać i nie zmieni nawet tego dłuższy dojazd do pracy. Poza tym, co napisała wcześniej Ann, mieszkałem w bloku i z sąsiadami nigdy nie zamieniłem więcej słów, niż "Dzień dobry", a teraz często spotykamy się to na ognisku, to na jakiejś kolacji, czasami robimy sobie zakupy itd. Wiem, że mogę na nich polegać, bo już niejednokrotnie tego dowiedli i oni mogą polegać na nas. Jak dla mnie różnica diametralna. Wiem, być może to kwestia szczęścia

Żeby nie było tak różowo to sąsiadowi jakiś okoliczny rajdowiec, który przeliczył się z własnymi możliwościami, zmasakrował płot. Jeśli nie miał ubezpieczenia - będa koszty

Jeszcze do wywożenia śmieci - nie ma czegoś takiego! Jest obowiązek posiadania umowy na wywóz nieczystości inaczej grożą kary.
- Ann_85
- 1000p
- Posty: 1209
- Od: 26 mar 2010, o 14:00
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Dom czy mieszkanie?
A w bloku może Cię sąsiad zalać ;)rispetto pisze:Żeby nie było tak różowo to sąsiadowi jakiś okoliczny rajdowiec, który przeliczył się z własnymi możliwościami, zmasakrował płot. Jeśli nie miał ubezpieczenia - będa koszty![]()
Re: Dom czy mieszkanie?
Mnie o wyższości komfortu życia w domku nad mieszkaniem w bloku nie musisz przekonywaćAnn_85 pisze:A w bloku może Cię sąsiad zalać ;)rispetto pisze:Żeby nie było tak różowo to sąsiadowi jakiś okoliczny rajdowiec, który przeliczył się z własnymi możliwościami, zmasakrował płot. Jeśli nie miał ubezpieczenia - będa koszty![]()

- Greta
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 872
- Od: 4 mar 2007, o 20:32
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Hamburg/DE
Re: Dom czy mieszkanie?
minusy są wszędzie ... ale kawa , czy dobre wino na tarasie o wieczorowej porze przy towarzyszących trelach słowików i kumkaniu żab , rekompensuje wszystkie niedogodności
.

- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3726
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
Właśnie! A dziś wieczorem tak głośno żaby kumkały ...
Re: Dom czy mieszkanie?
Jeśli chodzi o domek gdzieś poza miastem to super sprawa, a to ze względu na ciszę;) Naukowcy już dawno udowodnili, że hałas ma stresogenny wpływ na ludzkie ciało. Mózg odbiera dobiegający do nas hałas jako czynnik zagrożenia... Dlatego tak cenne są chwile w ciszy chociażby ze względów zdrowotnych i regeneracyjnych...
Re: Dom czy mieszkanie?
Marzyciel jakiś jesteś? Za miastem działka ma ok 4 arów.Każdy właściciel ma psa,
jak nie wielkiego dusiciela,to takiego jak świnka morska.Psy szczekają,właściciele
drą sie na te psy,ile im przyroda siły dała.W chwili spokoju wrzeszczą do komórek,
a najgłośniekj ten przecinek na k.Dodaj do tego wycie samochodów,bo jak ma dom
to i zajeżdżać trzeba z fasonem.
Poprosiłem sąsiadkę,aby poprosiła męża,aby mi butelek do ogrodu nie wrzucał, była
zaskoczona,to na pewno nie jej mąż,bo on takich małych nie pije...
Chcesz jeszcze parę uroków wiejskich?
jak nie wielkiego dusiciela,to takiego jak świnka morska.Psy szczekają,właściciele
drą sie na te psy,ile im przyroda siły dała.W chwili spokoju wrzeszczą do komórek,
a najgłośniekj ten przecinek na k.Dodaj do tego wycie samochodów,bo jak ma dom
to i zajeżdżać trzeba z fasonem.
Poprosiłem sąsiadkę,aby poprosiła męża,aby mi butelek do ogrodu nie wrzucał, była
zaskoczona,to na pewno nie jej mąż,bo on takich małych nie pije...
Chcesz jeszcze parę uroków wiejskich?
Re: Dom czy mieszkanie?
Wszystko ma plusy i minusy. Przerabiałam jedno i drugie. Tobie sąsiad wrzuca butelki do ogrodu mi pani myjąca klatkę w kamienicy zamiatała to wszystko co z góry zgarnęła pod wycieraczkę bo mieszkaliśmy w "połowie" wysokości. Działkę mieliśmy za miastem, jak chciałam sałatę to albo rowerem, te 8km albo samochodem, zazwyczaj w korkach bo wszyscy z miasta wyjeżdżali po skończonej pracy. Teraz moge po nią sobie w kapciach wyskoczyć i parę liści urwać. Tak samo świeży szczypiorek koperek itd. Jak sąsiad jeden, drugi czy trzeci i ilu ich tam jeszcze było remont robili to mi ściany drżały, ale przecież nic nie zrobię bo w "dozwolonych" godzinach. A że małe dziecko szaleje ze strachu jak ktoś np wiertarką z udarem szaleje to już nikogo nie interesuje. No i jak pomyślę że teraz miałabym wysłuchiwać szalejących z radości bądź wściekłości kibiców piłki nożnej to na samą myśl nóż w kieszeni się otwiera. Wiele osób porusza kwestię tego typu że ogrzewanie domu to spore koszty, owszem, ale z drugiej strony jak w maju zimno mi wieczorem było to tylko wystarczy do piwnicy zejść i za pół godziny już cieplutko. Nie interesuje mnie sezon grzewczy itp.
Ja zdecydowanie jestem za domem. Wychowywałam się w domu, potem studia i początek małżeństwa w bloku - 5 lat w bloku, a teraz już od kolejnych 5 lat swój dom. I choć zawsze wydawało mi się że w bloku tak fajnie bo odśnieżać nie trzeba, schody umyją itp, to teraz mogłabym sama zasuwać z łopatą i odśnieżać niż jeszcze raz do bloku trafić.
Ja zdecydowanie jestem za domem. Wychowywałam się w domu, potem studia i początek małżeństwa w bloku - 5 lat w bloku, a teraz już od kolejnych 5 lat swój dom. I choć zawsze wydawało mi się że w bloku tak fajnie bo odśnieżać nie trzeba, schody umyją itp, to teraz mogłabym sama zasuwać z łopatą i odśnieżać niż jeszcze raz do bloku trafić.
- Lorrie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3726
- Od: 5 maja 2009, o 13:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Dom czy mieszkanie?
No właśnie. Wszyscy macie rację. Ponieważ w domku na wsi mieszkam dopiero od 2 tygodni - jak małe dziecko odkrywam uroki domu z ogrodem. Warzyw jeszcze nie mam, ale co wieczór rozkoszuję się zaparzoną ze swieżo zerwanych listków melisy lub mięty herbatą ... i mogę robić co mi się podoba bo sąsiadów za ścianą nie ma ... Jednak niestety są i munusy. Sąsiedzi. To bardzo mili ludzie, ale ... ponieważ wszyscy ogrzewają swoje domy drewnwm co jakiś czas mam koncert na piły motorowe ... i co mam zrobić..? Jest ich trzech (tych co drewnem palą i mają tanio to drewno) i jak jeden skończy piłować to drugi zacznie ... To wszyscy są ludzie mieszkający cały czas na wsi, z ekologią raczej nie mają nic wspólnego ... w piecach palą jakieś plastiki, styropian ... to wszystko co nas po trochu podtruwa ... dziś pieląc zażywałam właśnie takich inhalacji ... aż się boję pomyśleć o hodowli raka w naszych organizmach... Sama skrzętnie gromadzę śmieci w workach i co jakiś czas wywozimy to na wysypisko, płacąc za to uczciwie. Nie wiem czy ma sens grządka z warzywami, przecież te warzywa to będzie istna tablica Mendelejewa ... ! Też macie takie problemy czy tylko ja mam takiego pecha...? A tak zawsze marzyłam o ciszy (chyba zrozumiałe, bo prauję w szkole ...) ...
Re: Dom czy mieszkanie?
Witam.
To ja albo jestem nienormalny albo mam nieprawdopodobne szczęście(może częściej grać w Lotto?).Dom w kórym mieszkam to mój trzeci dom i trzeci zestaw sąsiadów a dodatkowo przez dwa lata pomieszkiwałem w bloku(takim classic na warszawskim Ursynowie).
I nigdzie nie napotkałem większych problemów z sąsiadami.
W bloku,to nie było moje stałe miejsce-to i z żadnym z sąsiadów się nie znałem-minusy były klasyczne.Hałas wielkiego miasta,tego mieszkający tam od dziecka mogą już nie zauważać,a jest on bardzo odczuwalny oraz odgłosy sąsiadów.Np sąsiadka z góry musiała być wielką elegantką bo po parkiecie chodziła w szpilkach(lub czymś w podobie).A w naszym mieszkanku raz na 4 miesiące były imprezy studenckie(bezpośrednich sąsiadów uprzedzaliśmy)-prawie classic,bo jednak łagodniejsze niż w akademikach-i nikt nigdy się nie skarżył.A gdy kiedyś nowa lokatorka przyszła w nocy i normalnym głosem ,bez awantur poinformowała ,że ma małe dziecko....nie było problemów ,wynieśliśmy się na dzikie pola(wtedy jeszcze takie były).A następnym razem uzgodnilismy warunki naszej imprezy.I nie było żadnych problemów.
A w domach prywatnych w mieście czy na wsi.
No cóż ludzie są różni jednak generalnie : tak jak przenosząc się do miasta nie występujemy do władz aby zamknęły ruch uliczny po 22 bo nam przeszkdza hałas...tak na wsi nie lecimy z pretensjami do sąsiada ,że np śmierdzi nam kiszonka dla krów(a smród straszny może być).
Mój sąsiad np ma chyba kłopoty ze snem bo często już o 4- 5 pracuje ciągnikiem...i co ,mam iść do niego z pretensjami???Po pierwsze wyszedłbym na głupka;po drugie zrobiłbym sobie wroga;po trzecie nic bym nie wskórał...A jak ja przyskam czasem po północy,to nikt mi też pretensji nie zgłasza.Co do śmieci,to to się powoli zmienia.Zmieniałoby się szybciej gdyby nie pazerność naszych pOsłów,którzy zwiększyli opłaty środowiskowe za składowanie i obecnie wywóz śmieci to już konkretne pieniądze i coraz więcej śmieci w rowach lub w "kominach' a robiło się już całkiem dobrze.
Zapewne są przypadki patologiczne i tu na Forum opisywane,ale ja zawsze mam w takich przypadkch wątpliwości.Bo czy to ja,a zwłaszcza moja żona już nie jednego chama potrafiliśmy obłaskawić.Łagodne,cierpliwe podejście,zagadanie ,uśmiech na jego burknięcia często robiły cuda.Cham cieszy się gdy nas wkurza,to dla niego "woda na młyn".
Zawsze najpierw próba rozmowy i to nie jedna a potem można kombinować inne kroki...
A nim kupimy działkę czy dom.... zróbmy wywiad z sąsiadami( w sklepie , z sołtysem);odwiedźmy to miejsce wielokrotnie:o różnych porach dnia;w różnych dniach tygodnia;o różnych porach roku....może to nam zaoszczędzić wielu stresów w przyszłości...
Pozdrawiam.
To ja albo jestem nienormalny albo mam nieprawdopodobne szczęście(może częściej grać w Lotto?).Dom w kórym mieszkam to mój trzeci dom i trzeci zestaw sąsiadów a dodatkowo przez dwa lata pomieszkiwałem w bloku(takim classic na warszawskim Ursynowie).
I nigdzie nie napotkałem większych problemów z sąsiadami.
W bloku,to nie było moje stałe miejsce-to i z żadnym z sąsiadów się nie znałem-minusy były klasyczne.Hałas wielkiego miasta,tego mieszkający tam od dziecka mogą już nie zauważać,a jest on bardzo odczuwalny oraz odgłosy sąsiadów.Np sąsiadka z góry musiała być wielką elegantką bo po parkiecie chodziła w szpilkach(lub czymś w podobie).A w naszym mieszkanku raz na 4 miesiące były imprezy studenckie(bezpośrednich sąsiadów uprzedzaliśmy)-prawie classic,bo jednak łagodniejsze niż w akademikach-i nikt nigdy się nie skarżył.A gdy kiedyś nowa lokatorka przyszła w nocy i normalnym głosem ,bez awantur poinformowała ,że ma małe dziecko....nie było problemów ,wynieśliśmy się na dzikie pola(wtedy jeszcze takie były).A następnym razem uzgodnilismy warunki naszej imprezy.I nie było żadnych problemów.
A w domach prywatnych w mieście czy na wsi.
No cóż ludzie są różni jednak generalnie : tak jak przenosząc się do miasta nie występujemy do władz aby zamknęły ruch uliczny po 22 bo nam przeszkdza hałas...tak na wsi nie lecimy z pretensjami do sąsiada ,że np śmierdzi nam kiszonka dla krów(a smród straszny może być).
Mój sąsiad np ma chyba kłopoty ze snem bo często już o 4- 5 pracuje ciągnikiem...i co ,mam iść do niego z pretensjami???Po pierwsze wyszedłbym na głupka;po drugie zrobiłbym sobie wroga;po trzecie nic bym nie wskórał...A jak ja przyskam czasem po północy,to nikt mi też pretensji nie zgłasza.Co do śmieci,to to się powoli zmienia.Zmieniałoby się szybciej gdyby nie pazerność naszych pOsłów,którzy zwiększyli opłaty środowiskowe za składowanie i obecnie wywóz śmieci to już konkretne pieniądze i coraz więcej śmieci w rowach lub w "kominach' a robiło się już całkiem dobrze.
Zapewne są przypadki patologiczne i tu na Forum opisywane,ale ja zawsze mam w takich przypadkch wątpliwości.Bo czy to ja,a zwłaszcza moja żona już nie jednego chama potrafiliśmy obłaskawić.Łagodne,cierpliwe podejście,zagadanie ,uśmiech na jego burknięcia często robiły cuda.Cham cieszy się gdy nas wkurza,to dla niego "woda na młyn".
Zawsze najpierw próba rozmowy i to nie jedna a potem można kombinować inne kroki...
A nim kupimy działkę czy dom.... zróbmy wywiad z sąsiadami( w sklepie , z sołtysem);odwiedźmy to miejsce wielokrotnie:o różnych porach dnia;w różnych dniach tygodnia;o różnych porach roku....może to nam zaoszczędzić wielu stresów w przyszłości...
Pozdrawiam.